Reklama

"Superman": 40 lat minęło

10 grudnia 2018 roku minęło 40 lat, od kiedy odziany w czerwoną pelerynę Christopher Reeve pojawił się na ekranach kin. "Superman" Richarda Donnera był pierwszą w historii wysokobudżetową adaptacją komiksu superbohaterskiego.

10 grudnia 2018 roku minęło 40 lat, od kiedy odziany w czerwoną pelerynę Christopher Reeve pojawił się na ekranach kin. "Superman" Richarda Donnera był pierwszą w historii wysokobudżetową adaptacją komiksu superbohaterskiego.
Christopher Reeve w scenie z "Supermana" /East News

Produkcja otrzymała niebotyczny jak na tamte czasy budżet w wysokości 55 milionów dolarów. Pierwszą wersję scenariusza, opartego na wydawanych od 1939 roku komiksach z bohaterem z planety Krypton, napisał Mario Puzo, autor książki "Ojciec chrzestny" i scenariuszy do jej adaptacji i późniejszych kontynuacji. Przygotowany przez niego skrypt liczył ponad 500 stron i ostatecznie niewiele z niego zostało zrealizowane. Finalna wersja scenariusza była przygotowywana przez pięć różnych osób. Mimo to rezultat nie był najgorszy. Jerry Sigel i Joe Shuster, którzy w 1939 stworzyli postać "Człowieka ze Stali", byli filmem zachwyceni.

Reklama

W obsadzie znaleźli się aktorscy giganci w osobach Marlona Brando i Gene'a Hackmana. Odtwórca roli Dona Corleone wcielił się w Jor-Ela, ojca Supermana. Chociaż wystąpił on jedynie w pierwszych scenach filmu, za swą rolę otrzymał aż 3,7 miliona dolarów, co uczyniło go najlepiej opłacanym aktorem na świecie. Mimo ogromnej gaży Brando sprawiał problemy na planie. Odmawiał nauczenia się tekstu, zamiast tego wolał czytać swe kwestie z plansz lub, w jednym wypadku, pieluchy małego Supermana. Hackman, który zagrał złego Lexa Luthora, także stawiał twarde warunki. Wpierw odmówił zgolenia swoich wąsów, a później głowy (komiksowy Luthor był łysy). Aktor nie poszedł na ustępstwo i ostatecznie łysinę jego postaci trzeba było wypracować za pomocą charakteryzacji.

"Superman" okazał się ogromnym sukcesem finansowym. Na całym świecie udało mu się zarobić ponad 300 milionów dolarów. Z szerzej nieznanego Christophera Reeve'a, który wcielił się w tytułowego bohatera, uczynił gwiazdę światowego formatu. Za kulisami nikomu nie było jednak do śmiechu. Równocześnie z pierwszą częścią filmu realizowano jego sequel. Podczas zdjęć Donner wielokrotnie ścierał się z producentami. Ostatecznie zwolniono go z obowiązków reżyserskich, gdy sequel był ukończony w około 75 procentach.

Jego miejsce zajął Richard Lester, który musiał zrealizować od nowa sceny nakręcone już przez Donnera, by spełnić wymagania gildii reżyserskiej. Z producentami starli się także Brando i Margot Kidder (filmowa ukochana bohatera Lois Lane). Pierwszy został zupełnie wycięty z sequela. Jego sceny pojawiły się dopiero w wypuszczonej na DVD w 2006 roku wersji reżyserskiej Donnera. Z kolei udział Kidder w trzeciej części ograniczono do zaledwie epizodu.

Reeve wcielił się w Supermana jeszcze trzy razy. Z postacią był jednak kojarzony do końca swoich dni. W 2002 roku sparaliżowany po upadku z konia aktor pojawił się gościnnie w dwóch odcinkach serialu "Tajemnice Smallville, opowiadającym o perypetiach nastoletniego Supermana. Reeve wcielił się w naukowca, który pomógł młodemu bohaterowi dowiedzieć się o szczegółach swojego dziedzictwa. 


INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Superman | Christopher Reeve | Marlon Brando | Gene Hackman
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama