Reklama

Stephen King: Mistrz horrorów, król ekranizacji

Mało który autor może poszczycić się tyloma filmowymi adaptacjami swoich powieści - i kasowymi hitami - co Stephen King. Król horroru ponownie straszy na ekranie, a za sprawą filmu "To: Rozdział drugi" bije rekord w weekend otwarcia.

Mało który autor może poszczycić się tyloma filmowymi adaptacjami swoich powieści - i kasowymi hitami - co Stephen King. Król horroru ponownie straszy na ekranie, a za sprawą filmu "To: Rozdział drugi" bije rekord w weekend otwarcia.
Stephen King - najbardziej filmowy pisarz świata /Scott Eisen /Getty Images

Film "To: Rozdział Drugi" może poszczycić się doskonałym wynikiem w weekend otwarcia. W sumie, na całym świecie, film zarobił 185 mln dolarów. "Oryginał tak wysoko ustawił poprzeczkę kasową w gatunku horrorów, że trudno jest jej sprostać" - powiedział CNN Business Paul Dergarabedian, starszy analityk mediów w Comscore (SCOR).

Przypomnijmy, że pierwsza część filmu, "To", okazała się kasowym hitem. Adaptacja powieści Stephena Kinga, która miała swoją premierę w 2017 roku, zarobiła w sumie na świecie 700 mln dolarów, stając się najbardziej dochodowym horrorem wszech czasów. Krytycy uznali, że to jedna z najlepszych adaptacji powieści Kinga.

Reklama

King, sam nazywany królem horrorów, okazuje się być niekończącym się strumieniem inspiracji dla reżyserów. W końcu w tym roku swoją premierę miał już "Smętarz dla zwierzaków", a przed nami premiera kolejnego filmu bazującego na pomysłach pisarza - "Doktor Sen". Również Netflix zapowiedział premierę filmu "In the Tall Grass", mającego źródło w twórczości Kinga.

Dzieła Kinga - jego powieści i niezliczone opowiadania - zapewniają niezawodną pożywkę dla twórców filmowych.

"Mój pierwszy redaktor, Bill Thompson, mówił ludziom, że Stephen King ma w głowie projektor, co może mieć coś wspólnego z niektórymi elementami wizualnymi historii, które przyciągnęły producentów i reżyserów" - wyjaśnia King w rozmowie z "Vanity Fair". "Chociaż ja nie jestem najwłaściwszą osobą do udzielania tych odpowiedzi. Ja po prostu piszę historie" - dodaje.

Sam autor przyznaje, że nie przywiązuje on wielkiej wagi do tego, jak bardzo ekranizacje są wierne oryginalnej historii. Choć dla dobra filmu powinny być one dość wiernym zobrazowaniem. "Myślę, że ekranizacje są najlepsze, kiedy trzymają się blisko książek. Te, które lubię najbardziej, to te, które trzymają się blisko historii, widzę zmiany i rzeczy, które zostały dodane i mówię sobie: 'Żałuję, że o tym nie pomyślałem'" - przyznał w rozmowie z AP.


PAP
Dowiedz się więcej na temat: Stephen King
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy