Stawka większa niż śmierć
Akcja, tempo, dwie odległe w czasie historie i jedna zagadka. Kinowe przygody agenta J-23 ze Stanisławem Mikulskim, Tomaszem Kotem, Emilem Karewiczem i Piotrem Adamczykiem to gwarantowany hit.
Najpopularniejszy polski serial wszech czasów? Nad czym tu się głowić! To 18-odcinkowa "Stawka większa niż życie" (1967-68) Andrzeja Konica i Janusza Morgensterna.
Teraz ta klasyczna pozycja doczekała się kontynuacji - i to w wielkim formacie. Ostatni klaps padł na Helu. Czas na cięcia i obróbki, bo materiału jest sporo!
"Hans Kloss. Stawka większa niż śmierć" na ekrany kin trafić ma już 12 marca. Reżyserem nowego "Klossa" jest wielbiciel serialu z lat 60., Patryk Vega ("PitBull"). Jeśli wierzyć jego słowom, w tym rozgrywającym się na dwóch planach czasowych obrazie (druga wojna światowa, ale także lata 70.), zaskoczeń będzie co nie miara.
- Nigdy wcześniej nie czytałem polskiego scenariusza, w którym akcja byłaby utrzymana w takim tempie! - chwali skrypt Władysława Pasikowskiego i Przemysława Wosia.
Co czeka fanów agenta J-23? Popatrzmy... Środek II wojny światowej, zima. Ubrany w gruby kombinezon kapitan Abwehry patrzy przez lornetkę na odległy fort. To młody Kloss (Tomasz Kot), który za chwilę rozpocznie kolejną misję. Musi zapobiec wypłynięciu z portu w Królewcu okrętu z cennym ładunkiem. Jakim?
- Tego nie zdradzimy - droczy się Vega. Wiadomo tylko, że chodzi o jedną z największych zagadek końca drugiej wojny.
Czy będzie ona miała związek z zabójstwem emerytowanego generała i urzędnika Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, do jakiego dochodzi 30 lat później - na przełomie lat 60. i 70. na Dolnym Śląsku?
Śledztwo w tej sprawie poprowadzi... Hans Kloss (Stanisław Mikulski). Czymże jednak byłaby intryga bez Hemanna Brunnera - tego leciwego (brawa dla Emila Karewicza), lecz także młodego, w którego wcielił się Piotr Adamczyk!
- Nasz film to aktorskie wyzwanie, bo trzeba się zmierzyć z legendą - mówi Adamczyk. - A Brunnera uwielbiam. Jako dzieciak na podwórku często nim bywałem!
Maciej Misiorny