Stanisław Janicki: Sensacja? Nie widzę w tym nic nadzwyczajnego
Poznali się przed trzema dekadami. Łączyła ich praca. Po wielu latach odnowili dawną znajomość, która zmieniła się w miłość. 25 sierpnia wzięli ślub. – To wielkie szczęście, że resztę życia spędzę u boku mojej Eli - mówi 84-letni dziennikarz.
"Na miłość nigdy nie jest za późno. Na szczęście zawsze jest czas..." - śpiewał w jednej ze swoich piosenek Jacek Lech. Historia Stanisława Janickiego i jego żony Elżbiety potwierdza prawdę tych słów.
Stanisław Janicki to wielka legenda telewizji - pisarz, reżyser, scenarzysta, wykładowca akademicki, krytyk i historyk kina. Gwiazdy ekranu i ich kariery nie mają dla niego tajemnic. Dzielił się nimi z widzami w kultowym cyklu "W starym kinie" (1967-1999), najdłużej emitowanym autorskim programie w historii telewizji.
Do niedawna jego kalendarz wypełniony był po brzegi - wykłady, audycje, plany zdjęciowe, dalekie służbowe i prywatne podróże. - Nieco zwolniłem tempo - przyznaje 84-letni dziennikarz. - Muszę mierzyć siły na zamiary, więc starannie wybieram propozycje. Nadal prowadzę audycję "Odeon" w RMF Classic. Jednak na realizację projektów filmowych (plenerowych zimą) już się raczej nie zdecyduję - dodaje, choć energii i pasji pozazdrościć mógłby mu niejeden młokos.
- Wciąż nie wyobrażam sobie, żebym miał zrezygnować z aktywności, z poznawania świata i ludzi. Nie potrafiłbym siedzieć w domu, patrzeć w sufit i rozpamiętywać - mówił niedawno.
I choć dorobek zawodowy Stanisława Janickiego jest tak bogaty, że można by nim wypełnić kilka życiorysów, to ostatnio zrobiło się o nim głośno z zupełnie innego powodu. "84-letni dziennikarz ożenił się!" - grzmiały nagłówki w plotkarskich gazetach i portalach.
- Prasa potraktowała to jak sensację. A ja naprawdę nie widzę w tym nic nadzwyczajnego. Rozumiemy się, kochamy, szanujemy i to jest najważniejsze - przyznał w rozmowie z "Tele Tygodniem".
Wybranką dziennikarza jest jego dawna znajoma. Poznali się ponad 30 lat temu na Wydziale Radia i Telewizji Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach, gdzie pan Stanisław pracował jako wykładowca. Byli kolegami z pracy, oboje w szczęśliwych związkach.
O spotkaniu po latach zdecydował przypadek. Jak się okazało, dla obojga bardzo szczęśliwy. - Wybierałem się na koncert do Filharmonii Śląskiej, ale nie chciałem iść sam - wyznał dziennikarz, którego żona zmarła w 2011 roku. - Pomyślałem: chwila, przecież w Katowicach jest Ela! Zadzwoniłem, zapytałem, czy nie wybrałaby się ze mną. Zgodziła się. Potem poszliśmy na kolację.
Wszystko odbyło się zgodnie z kanonem. Były zaręczyny, a pod koniec sierpnia narzeczeństwo zakończyło się ślubem w klimatycznych wnętrzach zamku Sułkowskich w Bielsku-Białej.
- Kiedy ktoś tak jak ja wciąż ma apetyt na życie, to nie powinno dziwić, że nie chce go spędzać samotnie i pragnie mieć u boku ukochaną osobę. Wiek naprawdę nie ma tu nic do rzeczy - podkreśla Stanisław Janicki.
Joanna Bogiel-Jażdżyk