Stanisław Janicki ma 90 lat. To on stworzył kultowy cykl "W starym kinie"
Ciemne okulary, spokojny głos, charakterystyczne "r", ogromna wiedza i pasja godna podziwu. To dzięki jego telewizyjnemu cyklowi "W starym kinie" polscy widzowie pokochali przedwojenne produkcje i ich gwiazdy. Historyk kina, pisarz, reżyser, scenarzysta, wykładowca akademicki, dziennikarz, legenda telewizji - w sobotę, 11 listopada, Stanisław Janicki obchodzi 90. urodziny.
"Nigdy nie robiłem tego, czego nie chciałem, co mi nie odpowiadało" - powiedział w jednym z wywiadów Stanisław Janicki - historyk kina, pisarz, reżyser, scenarzysta, wykładowca akademicki, legenda polskiej telewizji.
Urodził się 11 listopada 1933 roku w Czechowicach-Dziedzicach. Jest absolwentem wydziału dziennikarstwa (specjalizacja filmowa) Uniwersytetu Warszawskiego (1955). Tytuł doktora nauk humanistycznych uzyskał na Uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu.
"Pierwszym filmem, jaki widziałem, była 'Królewna Śnieżka' Walta Disneya. To było w Sali Romy w Warszawie tuż przed wybuchem wojny. Zapamiętałem ten film bardzo dokładnie" - opowiadał podczas spotkania z publicznością w 2013 roku, przy okazji swoich 80. urodzin. "Momentem zwrotnym były studia na wydziale dziennikarskim na specjalizacji filmowej prowadzonej przez prof. Jerzego Toeplitza. Był to nie tylko wspaniały teoretyk, historyk filmu, ale też cudowny pedagog i wydaje mi się, że on w jakiś sposób wszczepił we mnie to zainteresowanie filmem" - wspominał.
"Ja się polskim kinem przedwojennym w ogóle nie interesowałem. Ta fascynacja przyszła później" - dodał.
Gwiazdy przedwojennego kina nie mają dla niego tajemnic. Opowiadał o nich w kultowym cyklu "W starym kinie" (1967-1999), najdłużej emitowanym autorskim programie w historii telewizji polskiej. Cykl po raz pierwszy pojawił się w Jedynce w 1967 roku.
"Pewnego razu moja znajoma ze studiów, Hania Goszczyńska, która pracowała w telewizji, zadzwoniła do mnie, że katastrofa, bo dziennikarz prowadzący program o filmie się rozchorował, że szuka zastępstwa, że program idzie na żywo. Na propozycję zastępstwa zareagowałem z lekkim przerażeniem, ale jak kobieta prosi, to się nie odmawia. I zrobiłem najpierw trzy rozmowy z polskimi reżyserami, a potem już jakoś poszło" - opowiadał autorowi bloga "Stare-kino.pl", wspominając początki swej przygody z TVP.
Stanisław Janicki okazał się "telewizyjnym zwierzęciem", więc dość szybko dostał propozycję poprowadzenia własnego, cyklicznego programu "W starym kinie". Produkcja od pierwszego odcinka cieszyła się ogromną popularnością, a Stanisław Janicki bardzo szybko stał się jedną z największych gwiazd telewizji polskiej. Widzom podobało się jego charakterystyczne "er" i ciemne okulary.
"Mówiono, że naśladuję Zbyszka Cybulskiego, później - Augusto Pinocheta, a nawet Wojciecha Jaruzelskiego. To jednak wynikało ze względów praktycznych. Ówczesne telewizyjne lampy miały bardzo ostre światło. Nosiłem je tylko w studiu telewizyjnym. Dzięki tym ciemnym okularom, gdziekolwiek pojawiałem się bez nich, to mnie nie rozpoznawano i miałem spokój" - zdradził w jednym z wywiadów Janicki.
Stanisław Janicki prowadził "W starym kinie" przez trzydzieści lat. Większość widzów nadal pamięta barwne opowieści i anegdoty o przedwojennych, zapomnianych produkcjach. W 1997 roku program mu odebrano. Władze TVP uznały, że jest przestarzały i staromodny. Zasugerowano Janickiemu, że musi go zmienić. Nie zgodził się na tę propozycję.
"Przez te wszystkie lata dość nieźle poznałem reguły gry na Woronicza i rozstałem się z telewizją bez żalu" - stwierdził później na łamach "Stare-kino.pl".
Odejście z Telewizji Polskiej nie oznaczało, że Stanisław Janicki przestał pracować. Już jako emeryt podjął współpracę z telewizją Kino Polska, na antenie której prezentował "Kalejdoskop Polskiego Filmu" i "Seans w Iluzjonie", pracował w Domu Sztuki na warszawskim Ursynowie, w Muzeum Historycznym w Bielsku, a w Bielskiej Wyższej Szkole Biznesu i Informatyki kierował Szkołą Mediów.
Stanisław Janicki od wielu nagrywa dla radia RMF Classic felietony filmowe w cyklu "Odeon Stanisława Janickiego". W 2011 roku otrzymał nagrodę redakcji RMF Classic ze to, że "zaszczepił w nas miłość do starego kina".
"Jest czymś niezwykłym i niesłychanie podniecającym, że jest to wyróżnienie za coś, co nie traktuję jak pracę, tylko jak umiłowane hobby" - powiedział, odbierając nagrodę.
W 2018 roku media obiegła wieść, że Stanisław Janicki poślubił swą koleżankę z Wydziału Radia i Telewizji Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach. Historyk kina miał wtedy 84 lata. Poznali się ponad 30 lat temu - byli kolegami z pracy. Znajomość odnowili w 2014 roku. O spotkaniu po latach zdecydował przypadek.
"Wybierałem się na koncert do Filharmonii Śląskiej, ale nie chciałem iść sam. Pomyślałem: przecież w Katowicach jest Ela! Zadzwoniłem, zapytałem, czy nie wybrałaby się ze mną. Zgodziła się. Potem poszliśmy na kolację" - opowiadał dziennikarz, którego żona zmarła w 2011 roku.
Po czterech latach odbyły się zaręczyny, a potem ślub na zamku Sułkowskich w Bielsku-Białej.
"Prasa potraktowała to jak sensację. A ja naprawdę nie widzę w tym nic nadzwyczajnego. Rozumiemy się, kochamy, szanujemy i to jest najważniejsze. Kiedy ktoś tak jak ja wciąż ma apetyt na życie, to nie powinno dziwić, że nie chce go spędzać samotnie i pragnie mieć u boku ukochaną osobę. Wiek naprawdę nie ma tu nic do rzeczy" - przyznał Stanisław Janicki w rozmowie z "Tele Tygodniem".
Jubilatowi z okazji 90. urodzin życzmy wszystkiego najlepszego i dużo zdrowia!