Reklama

Sportowe emocje na dużym ekranie

Plan filmowy przyciąga jak magnes, a kariera sportowa nie trwa wiecznie... Dlatego wiele gwiazd stadionów dało się skusić producentom filmowym na występ przed kamerą. Niektórzy zrobili przy tym zamieszanie porównywalne do ich olimpijskich występów. Choć ich talent aktorski nie zawsze dorównywał sportowemu, potrafili zagwarantować widzom prawdziwie spektrum emocji.

Plan filmowy przyciąga jak magnes, a kariera sportowa nie trwa wiecznie... Dlatego wiele gwiazd stadionów dało się skusić producentom filmowym na występ przed kamerą. Niektórzy zrobili przy tym zamieszanie porównywalne do ich olimpijskich występów. Choć ich talent aktorski nie zawsze dorównywał sportowemu, potrafili zagwarantować widzom prawdziwie spektrum emocji.
Michael Jordan, jeden z najsłynniejszych sportowców w historii, w scenie z filmu "Kosmiczny mecz" /materiały prasowe

Władca małp

Królem kinowych ekranów w latach 30. XX wieku stał się w Stanach Zjednoczonych pływak Johnny Weissmuller. Urodzony w 1904 roku w niegdysiejszych Austro-Węgrzech sportowiec wcielił się, jako pierwszy w historii kina w Tarzana w luźnej adaptacji powieści Edgara Rice'a Burroughsa zatytułowanej "Człowiek-małpa" (1932).

Film przygodowy Willarda S. Van Dyke'a okazał się sukcesem - tak wielkim, że Weissmuller powtarzał później swoją rolę jeszcze jedenaście razy i do tej pory pozostaje aktorem najbardziej związanym ze wspomnianym bohaterem. Szczególnie doceniany był jego charakterystyczny krzyk, który stał się symbolem Tarzana. Z tym okrzykiem Weissmuller był tak kojarzony, że puszczono go nawet na pogrzebie sportowca w 1984 roku.

Reklama

Nim jednak Weissmuller stał się aktorem, był gwiazdą Igrzysk Olimpijskich - pięciokrotnym mistrzem w pływaniu i brązowym medalistą w piłce wodnej. Do tego aż 67 razy bił światowe rekordy, w tym jako pierwszy człowiek w historii - w 1922 roku - przepłynął 100 metrów stylem dowolnym w mniej niż minutę (58,6 sek.). Rekord ten należał do niego przez 12 lat.

Najgorszy film wszech czasów

Nieco mniejsze sukcesy i w sporcie, i w aktorstwie odnosił Tor Johnson. Szwedzki zapaśnik (nazywany The Super Swedish Angel) wspominany jest dziś jednak niemal równie dobrze jak Weissmuller. Do historii kina przeszedł jako jeden z ulubionych aktorów Eda Wooda - tytułowanego najgorszym reżyserem wszech czasów. Wrestler pojawił się także w najmniej udanym z filmów Wooda - "Planie 9 z kosmosu" (1959).

W tym bardzo źle zrealizowanym horrorze science fiction Johnson wcielił się w Inspektora Dana Claya - policjanta, który rozwiązuje zagadkę tajemniczych morderstw na cmentarzu. Z brutalnymi zabójstwami powiązani są zombie i kosmici. "Plan 9 z kosmosu" zasłynął głównie jako ostatni film słynnego Beli Lugosiego - odtwórcy roli wampira Draculi w serii klasycznych horrorów wytwórni Universal.

Tor Johnson natomiast, mimo znaczącej masy (181 kilogramów), kariery strongmana i nieco przerażającej postawy, często wspominany był przez kolegów z planu, jako łagodny i dobroduszny człowiek. Partnerująca mu w "Planie 9" Valda Hansen porównała go do "bułki pełnej cukru".

Szanowny panie milicjancie

W komedii kryminalnej Marka Piwowskiego ("Rejs") "Przepraszam, czy tu biją?" (1976) spotkali się aż dwaj wybitni polscy bokserzy i mistrzowie olimpijscy: Jerzy Kulej, sięgający po złoto dwukrotnie (w Tokio w 1964 roku i w Meksyku w 1968 roku), i Jan Szczepański, złoty medalista z Monachium (1972). Obaj zagrali w filmie głównych bohaterów: inspektorów Milde i Górnego, którzy usiłują złapać sprytnego przestępcę, Belusa (Zbigniew Rychter).

Polscy olimpijczycy w filmie Piwowskiego wykazują się dużym dystansem, za który chwalił ich Daniel Olbrychski. - Mieli w sobie sporo luzu. Przed kamerami czuli się swobodnie - opowiadał po latach aktor. Bokserzy na planie mogli pochwalić się umiejętnościami - ich profesjonalnym ciosom żaden gwiazdor nie mógłby dorównać. Dzięki tym rolom pamiętani są nie tylko z osiągnięć sportowych.

Mecz śmierci

W znacznie poważniejsze tony w dramacie "Ucieczka do zwycięstwa" z 1981 roku uderzył wybitny reżyser John Huston ("Sokół maltański"). Akcja filmu rozgrywa się w niemieckim obozie jenieckim, w którym eksperci od propagandy organizują mecz między Niemcami a drużyną jeńców wojennych. Ci drudzy w trakcie przerwy planują zbiec z faszystowskiego obozu. Dramatyczna fabuła została oparta na tzw. meczu śmierci, który rozegrany został w Kijowie w 1942 roku.

We wspomnianych jeńców wcielają się w "Ucieczce do zwycięstwa" największe gwiazdy piłkarskiego świata lat 70. i 80. - Brazylijczyk Pele, Polak Kazimierz Deyna i angielski obrońca Bobby Moore. Znakomici piłkarze partnerują tu takim aktorom, jak Michael Caine, Sylvester Stallone i Max von Sydow. "Ucieczka do zwycięstwa" stała się już obrazem kultowym. Powszechnie uznawana jest za jeden z najlepszych filmów łączących piłkę nożną i kino.

Uwaga, piraci!


Bardzo poważną aktorską karierę miał za sobą Władysław Komar - polski mistrz olimpijski w pchnięciu kulą z Monachium (1972). Zagrał u samego Romana Polańskiego w wysokobudżetowych "Piratach" z 1986 roku, wcielając się w jednego z tytułowych morskich złoczyńców, Jesusa.

Nie był to jednak jedyny aktorski wyczyn Komara, który swoich sił próbował również na scenie teatralnej i w kabarecie, a do kina wracał jeszcze kilkanaście razy, m.in. w "Kilerze" Juliusza Machulskiego.

Sportowo Komar także należał do najbardziej wszechstronnych polskich zawodników. W trakcie kariery był nie tylko miotaczem kulą, ale i bokserem, rugbistą oraz mistrzem Polski w dziesięcioboju. Zginął tragicznie - w wypadku samochodowym wraz z mistrzem olimpijskim w skoku o tyczce, Tadeuszem Ślusarskim w 1998 roku.


Futbolista-skandalista

Swego czasu sporo "szumu" narobił wokół siebie O.J. Simpson, słynny amerykański futbolista o pseudonimie "The Juice" ("Sok"), zawodnik ligi NFL. Szczególnie często wytykano mu przestępczą przeszłość - w wieku zaledwie 15 lat był aresztowany i sądzony za kradzieże, które organizował jako członek gangu "Wojowników perskich".

Prawdziwy skandal wywołał jednak wytoczony mu proces o zabójstwo żony w 1994 roku, gdy, choć był głównym oskarżonym, nie udało się udowodnić jego winy. Mimo to do więzienia trafił - w 2008 roku skazano go na 33 lata pozbawienia wolności za napad z bronią w ręku i porwanie.

Zanim doszło do tych wydarzeń, Simpson zdążył pokazać się na dużym ekranie. Wcielił się w detektywa Nordberga w trzech częściach kultowej "Nagiej broni". Dla kontrastu z życiem prywatnym, w serii komediowych filmów grał postać obdarzoną niezwykłą delikatnością...

Chodząca marka

W plebiscycie amerykańskiej agencji prasowej Associated Press koszykarz Michael Jordan zajął drugie miejsce w rankingu na najlepszych sportowców XX wieku. Jego nazwisko kojarzone jest jednak nie tylko w Stanach Zjednoczonych - zna je niemal każdy fan sportu na całym świecie. Gwiazdor NBA tę popularność skutecznie wykorzystuje - promuje własną markę odzieży sportowej, zajmuje się działalnością charytatywną, jest współwłaścicielem klubu Charlotte Hornets.

Nie ominęła go również przygoda związana z kinem. Zagrał samego siebie w kilku produkcjach. Najsłynniejszy był występ słynnego koszykarza w familijnej produkcji "Kosmiczny mecz" Joego Pytki z 1996 roku, łączącej film aktorski z animacją. W produkcji, poza Jordanem, występują animowani bohaterowie "Zwariowanych melodii": królik Bugs i kaczor Duffy, a także między innymi Bill Murray.

Choć film zebrał bardzo słabe recenzje, do dziś jest oglądany przez widzów, a w momencie premiery stał się niemal wizytówką sławnego koszykarza i udowodnił, że ten wybitny sportowiec nie tylko na trybuny może przyciągać prawdziwe tłumy.

Wieczny twardziel

Angielski piłkarz Vinnie Jones jako aktor debiutował w 1998 roku w filmie Guya Richiego "Porachunki". Najlepiej pamiętany jest jednak z udziału w dwa lata późniejszym "Przekręcie" tego samego reżysera, gdzie wcielił się w bandziora - Kulozębnego Tony'ego. W tego typu rolach Jones na ekranie pojawiał się zresztą najczęściej. Niemal każdy reżyser, z którym pracował, widział w nim twardziela i czarny charakter.

Bardzo zdystansowany do aktorstwa i pełen poczucia humoru Jones, swoją karierę aktorską wciąż z sukcesami kontynuuje (m.in. "Nocny pociąg z mięsem" z 2008 roku), choć najczęściej w dość niszowych projektach. Dla części widzów stał się rozpoznawalny przede wszystkim jako aktor. Miłośnicy futbolu wspominają go jednak głównie jako świetnego piłkarza, który w barwach Wimbledonu zdobył w 1988 roku Puchar Anglii.

Legenda Manchesteru

Podczas jednego z futbolowych spotkań w 1995 roku Eric Cantona kopnął obrażającego go kibica, za co na 8 miesięcy został zawieszony i przez ten czas rozważał porzucenie swojego klubu - Manchesteru United. Wybitny francuski piłkarz już wtedy stał się gwiazdą filmu - nagranie z tego wydarzenia cieszyło się wielką popularnością wśród fanów. Ostatecznie niepokorny strzelec, zdobył 165 bramek w 440 meczach, opuścił angielską drużynę w 1997 roku i wtedy postawił na kino.

Choć na ekranie nie stał się tak wielką legendą jak na murawie, zdobył szczególne uznanie widzów komediową rolą w filmie "Szukając Erica" Kena Loacha z 2009 roku. Zagrał tam... samego siebie, idola głównego bohatera - cierpiącego na depresję listonosza. Nie był to jednak jego jedyny występ aktorski. We wspomnianym 1995 roku wcielił się w rugbistę w filmie "Szczęście jest na łące". W bardzo drobnej roli można było podziwiać go także w "Elizabeth" (1998) u boku Cate Blanchett.

Tygrys Tysona

Mając zaledwie 20 lat, stał się najmłodszym mistrzem świata wagi ciężkiej w historii boksu. Ze względu na swoją agresywność na ringu nazywany był "Bestią" - o jego podejściu do sportu najlepiej świadczy fakt, że podczas jednej z walk odgryzł przeciwnikowi kawałek ucha. Na dużym ekranie Mike Tyson wykreował jednak znacznie przyjaźniejszy wizerunek.

Sympatię wszystkich widzów wzbudził przede wszystkim dzięki roli w komedii "Kac Vegas" (2009) Todda Philipsa, gdzie wyróżnił się jako posiadacz tygrysa porwanego przez głównych bohaterów oraz właściciel bardzo słabego wokalu - w filmie Tyson "śpiewa" piosenkę "In The Air Tonight" Phila Collinsa. W drobnej, śpiewającej roli powrócił także w kontynuacji filmu, "Kac Vegas w Bangkoku" z 2011 roku. I choć udowadnia, że aktorem zbyt dobrym nie jest, na ekranie prezentuje łagodność i dystans, o jakie, patrząc na Tysona, byśmy go nie posądzili...

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy