Reklama

Sophia Loren i Carlo Ponti: Nikt się tego nie spodziewał

Gdy pierwszy raz się spotkali, Sophia Loren miała 16 lat, ale roztaczała już blask kobiecości. Carlo Ponti był ponad 20 lat starszy, dużo od niej niższy, łysawy i żonaty. Tak się w siebie zapatrzyli, że przeżyli razem ponad pół wieku. On ją wielbił, a ona miała w nim wsparcie, o jakim zawsze marzyła.

Gdy pierwszy raz się spotkali, Sophia Loren miała 16 lat, ale roztaczała już blask kobiecości. Carlo Ponti był ponad 20 lat starszy, dużo od niej niższy, łysawy i żonaty. Tak się w siebie zapatrzyli, że przeżyli razem ponad pół wieku. On ją wielbił, a ona miała w nim wsparcie, o jakim zawsze marzyła.
Sophia Loren i jej mąż Carlo Ponti we Francji (1965) /Keystone /Getty Images

Tą nastolatką była Sofia Scicolone - tak się wtedy nazywała. Uczestniczyła w konkursie piękności, w którym on, Carlo Ponti, znany producent filmowy, był jurorem. Nie tylko wpadła mu w oko, ale też zawładnęła jego sercem. Obiecał, że pokieruje jej karierą i uczyni z niej gwiazdę. I tak zrobił.

Kandydatka na miss piękności zaczęła statystować w filmach, uczyła się aktorstwa i języka angielskiego. Potem zmienił jej imię i nazwisko na Sophia Loren. Pseudonim, pod którym jest znana na całym świecie, wziął się ze zmiany jednej litery w nazwisku popularnej wtedy szwedzkiej aktorki Marty Toren, której plakat wisiał w gabinecie Pontiego.

Reklama

Wywołali wielki skandal

Uroda i talent Sophii, wspierane kuratelą zakochanego w niej producenta, sprawiły, że dziewczyna coraz bardziej błyszczała. A gdy w 1953 roku Carlo ofiarował jej pierścionek z diamentem, była zachwycona. Matka jednak nie podzielała tego entuzjazmu. Nie wierzyła bowiem, że jej córka zostanie kiedyś żoną Pontiego, mimo że małżeństwo producenta, jak sam twierdził, już się wypaliło. Potrzebne było jednak jego oficjalne unieważnienie. Wtedy we Włoszech nie było rozwodów cywilnych, a uzyskanie kościelnego graniczyło prawie z cudem.

Co zrobił zakochany Carlo? W 1957 roku przez podstawionych pełnomocników przeprowadził rozwód w Meksyku i za ich pośrednictwem wziął tam ślub z Sophią. Tym posunięciem wywołał wielki skandal obyczajowy. We Włoszech nie uznano tego małżeństwa. Ponti i Loren ściągnęli na siebie nawet gniew Watykanu. Uznano ich za grzeszników, grożono ogniem piekielnym i ekskomuniką. Wzburzona opinia publiczna okrzyknęła producenta bigamistą, za co czekało go nawet więzienie.

Jak wcześniej Ponti dążył do ślubu, tak w takiej sytuacji, postanowił go unieważnić, bo inaczej jego kariera mogłaby lec w gruzach. Udało się, choć cały proces uzyskania rozwodu po meksykańskim ślubie trwał aż pięć lat.

Zakochani chcieli jednak koniecznie zostać mężem i żoną. Dlatego dla miłości zrzekli się obywatelstwa włoskiego, co też nie było łatwe, i zamieszkali we Francji. Ten pomysł podobno podsunęła Pontiemu... jego żona Giuliana Fiastri, z którą tak usilnie próbował się rozstać. Z wykształcenia była prawniczką, znała się więc na różnych kruczkach.

W 1966 roku we francuskim miasteczku Sevres wzięli drugi, tym razem legalny ślub. Uroczystość była nadzwyczaj skromna. Uczestniczyło w niej tylko kilku najbliższych przyjaciół. Panna młoda w prostej, białej sukni wyglądała przepięknie, choć nie miała welonu ani bukietu. Była za to promiennie uśmiechnięta. Po latach napiętnowania za to, że związała się żonatym, w końcu stała się jego żoną, o którą tak długo zabiegał jej Carlo.

Szczęśliwa rodzina

Gdy już stali się małżeństwem, zaczęli marzyć o dzieciach. Carlo Ponti wprawdzie miał już syna i córkę z pierwszą żoną, ale czekał na kolejne, z ukochaną Sophią. Ona niestety miała problemy z zajściem w ciążę, kilkakrotnie poroniła. Przeszła jednak skuteczną kurację w znanej szwajcarskiej klinice.

W 1968 roku urodziła syna Carla jr., a cztery lata później Eduarda. Rodzice szaleli ze szczęścia. Chwalili się pociechami, jak były jeszcze dziećmi, a potem pękali z dumy, gdy rosły. Starszy syn jest znanym dyrygentem, a młodszy reżyserem, scenarzystą i aktorem.

Carlo Ponti zmarł w 2007 roku w wieku 95 lat. Przeżył ze swoją Sophią grubo ponad pół wieku. Gdy przed laty się poznali, nikt nie wierzył, że spędzi z nią życie. A on naprawdę kochał. - Gdy ją ujrzałem, nie mogłem od niej oderwać wzroku, a potem wszystko, co robiłem, robiłem z myślą o niej - powiedział kiedyś.

Ona po śmierci męża na pytanie, czy wyjdzie jeszcze za mąż, odpowiedziała: - Nigdy, bo nikogo nie pokocham tak, jak kochałam Carlo. Ponti był miłością jej życia. Zobaczył w niej nie tylko urodę, uwierzył też w jej talent i uczynił z niej światową gwiazdę.

Helena Świerzbińska

Tele Tydzień
Dowiedz się więcej na temat: Sophia Loren
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy