Reklama

Sophia Loren: Być kochanym

Ta wiadomość zelektryzowała fanów kina przed tygodniem, gdy Netflix zaprezentował zwiastun filmu, jaki pojawi się już 13 listopada. W czwartek, 29 października, Sophia Loren uczestniczyła w spotkaniu promującym "Życie przed sobą", podczas którego zdradziła więcej szczegółów odnośnie tej produkcji.

Ta wiadomość zelektryzowała fanów kina przed tygodniem, gdy Netflix zaprezentował zwiastun filmu, jaki pojawi się już 13 listopada. W czwartek, 29 października, Sophia Loren uczestniczyła w spotkaniu promującym "Życie przed sobą", podczas którego zdradziła więcej szczegółów odnośnie tej produkcji.
Sophia Loren na planie filmu "Życie przed sobą" /IPA / SplashNews.com /East News

Sophia Loren nazywa swój nowy film opowieścią o tolerancji, przebaczeniu i miłości. Bohaterką filmu jest ocalała z Holocaustu i mieszkająca w nadmorskiej włoskiej miejscowości Madame Rosa (Sophia Loren). Kobieta przyjmuje pod swój dach 12-letniego Momo, który ją okradł. To pochodzący z Senegalu imigrant, z którym z czasem zaczyna tworzyć niekonwencjonalną rodzinę. Oboje zaczynają troszczyć się o siebie. Film wyreżyserował młodszy syn Sophii Loren, Edoardo Ponti.

"Życie przed sobą" to adaptacja powieści pod tym samym tytułem autorstwa Romaina Gary’ego. Będzie to jej druga ekranizacja. Wcześniej na ekran przeniósł ją Moshe Mizrahi, a w roli głównej wystąpiła Simone Signoret. W 1978 roku film zdobył Oscara dla najlepszego filmu nieanglojęzycznego.

Reklama

Sophia Loren podkreśla, że inspiracją do stworzenia roli Madame Rosy była jej mama, nauczycielka gry na fortepianie, Romilda Villani. Duży wpływ na postać miały też ich wspólne przeżycia wojenne. "Mama była artystką. Kiedy tuż po wojnie w Neapolu pojawili się Amerykanie, to dawane przez nią lekcje zapewniły nam jedzenie" - opowiedziała aktorka wspominając, że jej mama miała nieprzyjemne doświadczenia związane z ojcem Sophii.

Legendarna aktorka nazywa film syna dramatem, który niesie ze sobą przesłanie tolerancji, wybaczenia i miłości. "Wszyscy mamy prawo do tego, żeby być dostrzeżonym i wysłuchanym. W przeciwnym razie życie byłoby niemożliwe. Mamy prawo do tego, by być kochani i móc ścigać własne marzenia" - przekonuje Loren. Pytana o szanse filmu na Oscara jest ostrożna w prognozach. "Mamy nadzieję, że wyjdzie jak najlepiej. Nie wiem, co powiedzieć. Nie chcę nawet o tym myśleć, zobaczymy" - mówi.

Sophia Loren ma na swoim koncie dwa Oscary. Jeden za rolę w filmie "Matka i córka" oraz nagrodę honorową za całokształt twórczości.

Podczas tego samego spotkania promocyjnego, reżyser filmu nie szczędził słów uznania pod adresem Ibrahimy Gueye, który wciela się w postać senegalskiego uchodźcy i jest na ekranie w każdej scenie filmu. "Musiał dźwigać na swoich barkach ciężar całego filmu. Zrobił to z powagą, rygorem i pasją, której nigdy nie zapomnę" - mówi Ponti.

W filmie "Życie przed sobą" wystąpiła także transpłciowa hiszpańska aktorka Abril Zamora. Chwali sobie współpracę z Loren. "Pomimo jej mitycznego statusu, była niczym aktorka, która dopiero zaczyna karierę. Miała wiele wątpliwości i niepewności. Była wspaniałą towarzyszką na planie. Zawsze zostawała, gdy przygotowywano przeciwujęcia, co jest bardzo rzadkie wśród aktorów" - zauważa Zamora.

PAP life
Dowiedz się więcej na temat: Sophia Loren
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy