Reklama

"Śmierć i dziewczyna": Gwiazdy o pornografii w teatrze

Znane z serialowych produkcji Paulina Chruściel oraz Julia Kamińska zabrały głos w sprawie spektaklu "Śmierć i dziewczyna" wystawionego w Teatrze Polskim we Wrocławiu.

Znane z serialowych produkcji Paulina Chruściel oraz Julia Kamińska zabrały głos w sprawie spektaklu "Śmierć i dziewczyna" wystawionego w Teatrze Polskim we Wrocławiu.
Plakat spektaklu "Śmierć i dziewczyna" /Tomasz Gola / Agencja SE /East News

Znajdujące się w "Śmierci i dziewczynie" sceny seksu z udziałem aktorów porno wywołały olbrzymie oburzenie środowisk religijnych. Czy słusznie? Co na ten temat sądzą gwiazdy serialu "Singielka"? - Mam nadzieję, że nie jest to tylko napędzaniem burzy, ale jest to też artystycznie dobre - przyznała Paulina Chruściel. Jakie zdanie ma Julia Kamińska?

Spektakl w reż. Eweliny Marciniak powstał na podstawie trzech pierwszych utworów ze zbioru "Śmierć i dziewczyna" noblistki Elfriede Jelinek. Na scenie pojawiają się aktorzy porno. 

Dyrektor wrocławskiego Teatru Polskiego i jednocześnie poseł Nowoczesnej Krzysztof Mieszkowski przed premierą zaapelował do mediów, by nie szukać skandalu w "rzeczywistości artystycznej".

Reklama

Premiera spektaklu "Śmierć i dziewczyna" odbyła się w sobotę, 21 listopada. Przedstawienie jest wyłącznie dla widzów dorosłych.

Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego domagało się odwołania spektaklu.

W piśmie skierowanym do marszałka województwa dolnośląskiego Cezarego Przybylskiego dyrektor departamentu finansowego Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego Wojciech Kwiatkowski podkreślił, że minister kultury oczekuje od marszałka "natychmiastowego wstrzymania przygotowań premiery w zapowiadanej postaci, łamiącej powszechnie przyjęte zasady współżycia społecznego".

W piśmie zaznaczono, że MKiDN nie zamierza ingerować w wolność wypowiedzi artystycznej. "Nie zamierza także dążyć do wprowadzania jakichkolwiek form cenzury. Jednak działalność placówki finansowanej ze środków publicznych, w tym rządowych, nie może przekraczać norm powszechnie w naszym społeczeństwie obowiązujących" - napisano.

Rzecznik marszałka woj. dolnośląskiego Jarosław Perduta powiedział, że urząd nie zamierza blokować premiery. - Nikt z nas tego przedstawienia nie widział, nie wiemy, co tak naprawdę tam się znajduje. Na razie mamy do czynienia jedynie z burzą medialną - powiedział Perduta.

Na pismo z MKiDN odpowiedział zastępca dyrektora Departamentu Spraw Społecznych Dolnośląskiego Urzędu Marszałkowskiego Dominik Kłosowski. W piśmie do MKiDN podkreślił, że samorząd woj. dolnośląskiego nigdy nie ingerował w wolność wypowiedzi artystycznej w przedsięwzięciach przygotowywanych przez podległe mu 43 instytucje kultury.

"Nie możemy wykluczyć, że zmieszanie medialne wokół spektaklu jest zaplanowanym zabiegiem marketingowym mającym na celu zwiększenie zainteresowania premierą. Można również przypuszczać, że upubliczniane informacje są swoistą prowokacją artystyczną ukierunkowaną na wywołanie szerokiej dyskusji społecznej na tematy poruszane w spektaklu. W naszym odczuciu ocena planowanego przez Teatr Polski przedsięwzięcia będzie możliwa dopiero po premierze" - napisano w odpowiedzi.

Urząd Marszałkowski podkreślił też, że nie ma narzędzi prawnych do wstrzymania przygotowań do premiery, o co prosi MKiDN.

W poniedziałek, 23 listopada, na internetowej stronie Teatru Polskiego we Wrocławiu znalazło się oświadczenie dyrekcji. "W związku pojawiającymi się w mediach komentarzami, że sytuacja wokół premiery spektaklu 'Śmierć i dziewczyna' w reżyserii Eweliny Marciniak jest akcją marketingową Teatru, oświadczamy, że nie jest to prawdą. Wydarzenia wokół premiery spektaklu są od nas niezależne i nie były przez nas inspirowane. Naszym celem było i jest uprawianie sztuki" - napisali Pracownicy Teatru Polskiego we Wrocławiu.

INTERIA.PL/PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy