"Slumdog" - wykorzystuje i obraża?
"Slumdog. Milioner z ulicy" zdobył nominacje w 10 kategoriach i ma spore szanse na kilka statuetek Oscara. Od kilku miesięcy film Danny'eg Boyle'a zdobywa kolejne nagrody, w tym Złotego Globa. Niedawno jednak czas prosperity się skończył, a zaczęły... ataki.
Brytyjska prasa zarzuciła twórcom filmu wykorzystywanie dziecięcych aktorów. Christian Colson, producent "Slumdog. Milioner z ulicy" powiedział:
"Dawno temu, jakieś półtora roku, może trochę mniej, zaraz po tym jak przyjęliśmy te dzieci, wdrożyliśmy plan zapewnienia im przyszłości. Zapłaciliśmy im pieniądze, zrobiliśmy to w porozumieniu z rodzicami. Ale podstawą tego planu była edukacja. Zapisaliśmy ich do szkoły po raz pierwszy w życiu. Został stworzony fundusz finansujący wszystkie koszta związane z edukacją, nieszczęśliwymi wypadkami, podstawowymi potrzebami".
Rodziny niektórych dzieci odrzucają zarzuty i stają w obronie twórców filmu. Rafiq Ali Qureshi, ojciec Rubiny, twierdzi, że nigdy nie żądał od producentów większych pieniędzy niż było ustalone.
"Nigdy nie mówiliśmy, że nam nie płacą albo, że powinni płacić więcej. Nie chcemy tego. Naprawdę dbają o nasze dziecko, uczą je, robią naprawdę dużo. Nie chcemy mówić nic więcej. O co więcej możemy prosić?".
Gdy jeden atak nie wypalił, za chwilę pojawił się kolejny. Część Hindusów poczuła się obrażona tytułem filmu. Użycie słów "Pies slumsów" jest obraźliwe i przed jednym z kin wywołało zamieszki.
Z kolei reżyser, Danny Boyle uważa, że jest to określenie czułe i nie miało nikogo poniżać.
"Dla nas to określenie zawsze oznaczało empatię" - mówi. - "Ponieważ było hybrydą, połączeniem słowa underdog (przegrywajacy) i tego, że pochodzi ze slumsów".
Niektórzy podejrzewają, że oskarżenia te mogą być rezultatem kiepskiego nagłośnienia. Wydaje się jednak, iż pomimo ostatnich ataków nic nie jest w stanie zachwiać pozycją "Slumdog. Milioner z ulicy" w wyścigu po Oscara.
""