Reklama

"Slumdog. Milioner z ulicy": Oscary w cieniu kontrowersji

Kosztujący zaledwie 15 milionów dolarów "Slumdog. Milioner z ulicy" Danny'ego Boyle'a rozbił bank. Zarobił prawie 380 milionów na całym świecie, a w dodatku zachwycił krytyków. W sezonie nagród nie miał sobie równych, zdobywając aż osiem Oscarów, w tym za najlepszy film, reżyserię i scenariusz. Sukces opijany był jednak w cieniu licznych kontrowersji. 30 sierpnia 2023 roku mija 15 lat od premiery dzieła Dany'ego Boyle'a.

Film opowiadał o osiemnastoletnim Jamalu Maliku (Dev Patel), który startuje w indyjskiej wersji teleturnieju "Milionerzy". Niewykształcony chłopak zna odpowiedzi na wszystkie pytania, co rodzi podejrzenie oszustwa. Podczas przesłuchania Jamal opowiada policjantom historię swojego życia i przy okazji zdradza, jak poznał odpowiedzi na zadane mu w czasie show pytania. 

"Slumdog. Milioner z ulicy" - reakcje w Indiach

Indyjscy recenzenci byli w ogromnej większości przychylni filmowi Boyle'a. Pojawiło się jednak kilka aspektów, które były szczególnie krytykowane. Wskazywano przede wszystkim na kwestie językowe. W pierwszym akcie dialogi są wypowiadane w języku hindi. Natomiast w dalszej części filmu rozmowy są prowadzone po angielsku. Według krytyków wpływało to negatywnie na realizm przedstawionych wydarzeń. Inni wskazywali, że chociaż film został nakręcony w Indiach, to w rzeczywistości był dziełem europejskim lub amerykańskim. 

Reklama

Niektórzy krytykowali twórców za nierealistyczne szczęśliwe zakończenie. Jego najgłośniejszym przeciwnikiem był Sudip Mazumdar z "Newsweeka". "Film jest chwalony za 'realistyczne' przedstawienie slumsów w Indiach. Nic z tych rzeczy. Życie w slumsach to klatka. Okrada cię z pewności siebie na rzecz bogatych i uprzywilejowanych. Zabiera twoją dumę, zabija ambicje, ogranicza wyobraźnię i upośledza psychologicznie, gdy tylko wyjdziesz poza swoje sąsiedztwo. Większość osób ze slumsów nigdy nie doświadczy zakończenia jak z bajki" - pisał krytyk. 

Według aktora Aamira Khana "Slumdog" opowiadał o Indiach tak, jak nakręcony ponad ćwierć wieku wcześniej "Gandhi" Richarda Attenborougha. "Ten film mówi o nas, ale nie jest nasz" - stwierdził gwiazdor. Nie zgadzał się z nim Shah Rukh Khan, który był pierwszym wyborem Boyle'a do roli gospodarza teleturnieju. Według niego "Slumdog" otwiera świat na Indie i pokazuje, jak wiele historii można opowiedzieć w tym kraju. 

"Slumdog. Milioner z ulicy" - kontrowersje

Premierze filmu w Indiach towarzyszyły protesty niektórych osób publicznych, oskarżających dzieło Boyle'a o utrwalanie zachodnich stereotypów dotyczących biedy. Niektórzy nazywali go wręcz pornografią ubóstwa. 

Po premierze filmu wybuchł skandal, gdy okazało się, że najmłodsi aktorzy wcielający się w głównych bohaterów otrzymali za swoją pracę od 500 do 1700 funtów. Po zakończeniu zdjęć musieli oni także wrócić do życia w nielegalnych slumsach. W odpowiedzi Boyle i producent Christian Colson wydali oświadczenie, w którym zaznaczyli, że ich celem była poprawa statusu życia dziecięcych aktorów. Otwarto fundusze bankowe w celu opłacenia ich edukacji oraz zorganizowano stały transport, który codziennie przewoził ich z miejsca zamieszkania do szkoły i z powrotem. 

Azharuddin Mohammed Ismail, który wystąpił w "Slumdogu" w wieku dziewięciu lat, dzięki pieniądzom z funduszu opłacił mieszkanie dla swojej rodziny, gdy ich poprzednie miejsce zamieszkania zostało zniszczone podczas likwidacji slumsów. Jednak w styczniu 2020 roku był zmuszony je sprzedać z powodu braku środków do życia. Obecnie mieszka w wynajmowanym pokoju. 

"Slumdog. Milioner z ulicy" - co z drugą reżyserką?

Kolejna kontrowersja wiązała się z osobą Loveleen Tandan. Była ona reżyserką, która przy preprodukcji "Slumdoga" zajmowała się castingiem. W czasie zdjęć w Indiach wspierała ona Boyle'a. Brytyjczyk zaproponował, by podpisać ją jako współreżyserkę realizowanego wtedy materiału. "Była ze mną każdego dnia i strasznie na niej polegałem. Dzięki niej nie popełniłem większych błędów, a jeszcze tłumaczyła wszystko dziecięcym aktorom. I pracowała z nimi nad dialogami. Gdy dosłownie przełożysz linijkę tekstu scenariusza na hindi, siedmiolatek tego nie powie... Więc musieli wymyślić coś dobrze brzmiącego w tym języku" - tłumaczył Boyle, wskazując na osiągnięcia Tandan. 

Sama reżyserka wspominała, że przed rozpoczęciem zdjęć zasugerowała Boyle'owi i Simonowi Beaufoyowi (scenarzyście), że w filmie powinien znaleźć się język hindi. Ostatecznie zrealizowano w nim 20% scen. Obaj zgodzili się i poprosili ją o przełożenie wskazanych dialogów. Gdy skończyła, Boyle zaproponował jej funkcję współreżysera. 

Jednak gdy rozpoczął się sezon nagród, nominacje za reżyserię do kolejnych wyróżnień wędrowały tylko do Boyle'a. Zwróciła na to uwagę Jan Lisa Huttner, krytyczka filmowa z Chicago. "Wiedząc, że Loveleen Tandan była kluczowa dla powstania i marketingu 'Slumdoga', jak możemy teraz siedzieć i patrzeć, jak zupełnie ignoruje się ją podczas sezonu nagród" - pytała. 

Reżyserka nie poparła jednak jej wniosku. "Jest mi z tego powodu wstyd. Te sugestie są bardzo nie na miejscu. Piszę to słowa, by zaznaczyć, że nie chciałam być brana pod uwagę podczas nominacji" - oświadczyła Tandan. Gdy producenci filmu weszli na scenę, by odebrać Oscara za najlepszy film, towarzyszyła im.  

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Slumdog. Milioner z ulicy | Danny Boyle
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama