Reklama

Słabe otwarcie "Fantastycznej Czwórki"

Nieprzychylne recenzje i "tweeterowe" zamieszanie przeszkodziły “Fantastycznej Czwórce" w osiągnięciu dobrego wyniku w zestawieniu box office. Film zarobił jedyne 26,2 miliona dolarów, co w porównaniu z 120 milionami budżetu i ogromnymi nakładami w kampanię marketingową, wydaje się niewielką sumą. Wszystko wskazuje na to, że bez osiągnięcia bardzo solidnego wyniku poza USA, produkcja może okazać się finansową katastrofą.

Nieprzychylne recenzje i "tweeterowe" zamieszanie przeszkodziły “Fantastycznej Czwórce" w osiągnięciu dobrego wyniku w zestawieniu box office. Film zarobił jedyne 26,2 miliona dolarów, co w porównaniu z 120 milionami budżetu i ogromnymi nakładami w kampanię marketingową, wydaje się niewielką sumą. Wszystko wskazuje na to, że bez osiągnięcia bardzo solidnego wyniku poza USA, produkcja może okazać się finansową katastrofą.
"Fantastyczna Czwórka" AD 2015 to najsłabsza premiera Marvela od czasu "Ghost Rider 2" /materiały dystrybutora

Studio Fox postawiło w obsadzie na wschodzące gwiazdy: Michaela B. Jordana i Millesa Tellera. Atutem miało być także zakontraktowanie reżysera "Kronik" Josha Tranka. To właśnie Trank miał zaprowadzić bohaterów "Fantastycznej Czwórki" do nowej filmowej ery. Im dłużej trwały jednak pracę nad filmem, tym bardziej miało się wrażenie, że reżyser nie jest w stanie udźwignąć presji. Najpierw jego dziwaczne zachowanie na planie "Fantastycznej Czwórki" kosztowało go posadę reżysera w Lucas Film, gdzie miał zająć się pracą nad kontynuacją "Gwiezdnych wojen".

Reklama

Z konsternacją został także przyjęty jego czwartkowy tweet: "W zeszłym roku miałem fantastyczną wizję tego filmu. Prawdopodobnie nigdy jej nie ujrzycie. To naprawdę ciężkie"- napisał Trank. Kilka godzin później post zniknął z jego konta.

 “To staje się koszmarem dla studia Fox"- mówi analityk Jeff Bock. "Wszystko co mogło pójść źle, poszło źle".

Wynik najnowszego filmu ze studia Fox jest bardzo rozczarowujący. Analitycy szacowali, że tylko w pierwszy weekend film zarobi ponad 40 milionów. W porównaniu z poprzednimi odsłonami serii wynik jest jeszcze bardziej mizerny. W 2005 roku "Fantastyczna Czwórka" Toma Story'ego zarobiła 56 milionów. Dwa lata później "Fantastyczna Czwórka: Narodziny Srebrnego Surfera" poprawiło wynik, osiągając pułap 57 milionów. Zeszłotygodniowe otwarcie jest najgorszym startem filmu opartego na komiksach Marvela od czasu "Ghost Rider 2", który w 2012 roku debiutował wynikiem 22 milionów.

"Złe recenzję w połączeniu z zamieszaniem na portalach społecznościowych nie pomogły"- komentuje przedstawiciel Fox, Chris Aronson.

Aronson "nie skreślił" jeszcze "Fantastycznej Czwórki". Zaznaczył jednak, że studio dokładnie przyjrzy się przyczynie finansowych kłopotów filmu. Ta analiza może w znaczącym stopniu przyczynić się do przewidzenia, jaka przyszłość czeka ekranizacje komiksów.

"Mamy sporo do przeanalizowania. Może znajdziemy inne sposoby na przedstawienie tych postaci w przyszłych filmach. Jest jednak jeszcze za wcześnie na takie spekulacje. Zobaczymy co się wydarzy"- komentuje dalej Aronson.

Słabe otwarcie "Fantastycznej Czwórki" jest dobrą wiadomością dla "Mission: Impossible. Rogue Nation". Najnowsza produkcja Paramountu zarobiła 29,4 miliona dolarów, drugi tydzień z rzędu zajmując pierwsze miejsce. W samych Stanach Zjednoczonych film zarobił już 108 milionów.

W ubiegły weekend kina w USA nie były mocno oblegane. Oprócz "Fantastycznej Czwórki" na ekrany zagościły jeszcze trzy inne premiery.

Pośród nowych propozycji znaleźć można "Dar". Nowy firm studia STX Entertainment na otwarciu zarobił 12 milionów dolarów, plasując się na trzecim miejscu zestawienia box office. Jest to bardzo dobry wynik zważywszy, że budżet wyniósł zaledwie 5 milionów. STX prowadzi w tym roku politykę realizowania niskobudżetowych filmów, które mają bilansować kasowe hity o superbohaterach.

"To jest wyjątkowy start dla naszej firmy. Przeszliśmy test, który pomoże nam zmienić nasz marketing i docelowych widzów"- mówi Kevin Grayson z wytwórni STX.

Według Graysona film przypomina bardziej thriller psychologiczny niż horror, co, jego zdaniem, pomoże w dłuższym utrzymaniu się "Daru" w box office'owym rankingu. "Wiedzieliśmy, że starsza widownia domaga się kina skierowanego do bardziej poważnego widza"- dodaje Grayson.

Słaby start zanotował najnowszy film wytwórni Sony "Nigdy nie jest za późno". W tym filmie Meryl Streep wciela się w starzejącą się rockmankę, która próbuje odbudować swoje relację z rodziną. W założeniu film miał być skierowany do starszej widowni, co gwarantuje powolniejszy, ale stabilny wzrost przychodów. Póki co, "Nigdy nie jest za późno" zarobiło 7 milionów dolarów. Budżet filmu wyniósł 18 milionów. "To jest widownia, która przychodzi z czasem. Filmy takie jak nasz mają tendencję do pozostawania w rankingu przez wiele tygodni"- komentuje Rory Bruer ze studia Sony.

Wśród mniej kasowych filmów, premierę miał "The Dairy of a Teenage Girl" ze studia Sony Pictures Classic. Obraz, który wyświetlany był w zaledwie kilku kina w USA, zarobił 55 tysięcy dolarów. Lepiej radził sobie dramat wojenny "Pheonix", który do teraz zarobił prawie 300 tysięcy. 

Powracając do wielkich hitów. Pierwszą 10-tkę najnowszego box office'u  w USA dopełnia "W nowym zwierciadle: Wakacje", które zarobiło 9 milionów. 1,5 miliona mniej zarobił "Ant-Man", co oznacza, że przygody mikroskopijnego superbohatera zainkasowały już prawie 150 milionów.

Wszystko wskazuje na to, że ubiegły weekend będzie gorszy niż od ubiegłorocznego odpowiednika. Żadna z premier nie zbliżyła się bowiem do wyniku 65 milionów, który dokładnie rok temu osiągnęły"Wojownicze Żółwie Ninja". Jest to także drugi tydzień z rzędu, kiedy to spadły dochody ze sprzedaży biletów. Wygląda na to, że w Stanach Zjednoczonych wakacyjny "sezon ogórkowy" osiągnął punkt kulminacyjny.   

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Fantastyczna Czwórka 2015
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy