Reklama

"Skyfall": Upadek i ewolucja Jamesa Bonda. Kultowy film ma 10 lat

W niedzielę mija dziesięć lat od polskiej premiery filmu "Skyfall", 23. produkcji o Jamesie Bondzie, jednej z najlepszych w całej historii, nagrodzonej dwoma Oscarami. W roli agenta 007 oglądaliśmy w niej po raz trzeci Daniela Craiga.

W niedzielę mija dziesięć lat od polskiej premiery filmu "Skyfall", 23. produkcji o Jamesie Bondzie, jednej z najlepszych w całej historii, nagrodzonej dwoma Oscarami. W roli agenta 007 oglądaliśmy w niej po raz trzeci Daniela Craiga.
Daniel Craig w scenie z filmu "Skyfall" /materiały prasowe

W "Skyfall" James Bond (Daniel Craig) ukazany jest w momencie życiowego i zawodowego kryzysu. Jego ostatnia misja skończyła się katastrofą, a Bond odniósł poważne obrażenia fizyczne. Przełożeni w MI6 nie wiedzą, czy nadal mogą ufać 007. Doświadczony agent starzeje się. Poddany przez szefów testom sprawnościowym, uzyskuje kiepskie wyniki. Nie wiadomo, czy może być kierowany do kolejnych akcji. "Być może nie powinieneś już brać w nich udziału. To gry dla młodych chłopców" - słyszy od przełożonych.

Reklama

Bond upadnie, a następnie będzie musiał się podnieść - by ratować M (Judi Dench), która znajduje się w niebezpieczeństwie, i stawić czoło groźnemu przeciwnikowi, Silvie (Javier Bardem).

"Skyfall": James Bond inny niż dotychczas

Obraz Sama Mendesa wszedł na ekrany kin w 50. rocznicę premiery pierwszego filmu z serii o Jamesie Bondzie. Zdaniem wcielającego się w główną rolę Daniela Craiga, dużym atutem produkcji był przede wszystkim scenariusz autorstwa Neala Purvisa, Roberta Wade'a (którzy wcześniej pracowali razem przy kilku innych Bondach, m.in. "Casino Royale" i "007 Quantum of Solace") oraz trzykrotnie nominowanego do Oscara Johna Logana.

W odróżnieniu od poprzednich produkcji o Bondzie, w "Skyfall" wiele miejsca poświęcono życiu prywatnemu głównego bohatera - widzowie dowiedzieli się m.in., kim byli rodzice agenta. Przyjrzeli się też bliżej jego relacjom z przełożoną w MI6, M.

W trakcie zdjęć do "Skyfall" producenci filmu podkreślali, że to właśnie relacja z M jest najważniejszym związkiem emocjonalnym w całej biografii Bonda oraz że widz nigdy nie poznał agenta 007 od emocjonalnej strony tak blisko, jak w tej opowieści. Dlaczego Bond stał się takim, jakim jest - nad tym m.in. będą mogli zastanowić się widzowie, oglądając "Skyfall".

"Bond to twardy facet, występujący zazwyczaj jako jeden przeciwko wielu" - mówił odtwórca roli brytyjskiego superagenta. "Pokazaliśmy, że Bond okazuje emocje. Jego uczuciom poświęcono w 'Skyfall' znacznie więcej uwagi niż w poprzednich filmach z serii" - zwrócił uwagę Craig.

Aktor zastrzegł jednak, że jest przeciwny traktowaniu Bonda jako "postaci szczególnie skomplikowanej". "To naprawdę prosty facet. Oceniając historie o 007 pamiętajmy: to nie jest Szekspir ani Ibsen, to jest James Bond" - powiedział Craig.

Daniel Craig: Stara i nowa szkoła

"Pracowaliśmy na wspaniałym tekście. Mieliśmy znakomitą ekipę. W związku z rocznicą staraliśmy się zrealizować wyjątkowy film. Myślę, że reżyser Sam Mendes wykonał świetną robotę" - ocenił Craig.

Craig określił "Skyfall" m.in. jako historię "o dwóch zderzających się światach". "Bond reprezentuje starą szkołę, ludzi, którzy patrzą innym prosto w oczy" - powiedział aktor. Przedstawiciele "drugiej szkoły" to z kolei ludzie młodsi, wykorzystujący w akcjach nowoczesne technologie, jak na przykład nowy Q, młody komputerowy geniusz (w jego roli znany z "Pachnidła" Brytyjczyk Ben Whishaw).

"Masz jeszcze pryszcze" - mówi w filmie do Q agent 007, wypominając mu młody wiek i brak doświadczenia. "Mogę dokonać większych zniszczeń przy pomocy laptopa niż ty w akcjach przez cały rok" - odpowiada Bondowi młodszy kolega. Twórcy "Skyfall" zadbali o to, by do mrocznej historii wprowadzić sceny pełne humoru, na co nalegał m.in. Craig. - Jest w "Skyfall" wiele naprawdę zabawnych momentów - zauważył aktor.

"Skyfall" odniósł olbrzymi sukces finansowy. Zarobił na całym świecie aż 1,1 mld dolarów. Z milionami zysków przyszły ponadto doskonałe recenzje i nagrody. Produkcja uzyskała pięć nominacji do Oscara, które zamieniła na dwie statuetki. Triumfowała w kategoriach: najlepsza piosenka - za tytułowy utwór Adele oraz najlepszy montaż dźwięku (nominacje miała też za muzykę, zdjęcia i dźwięk).

Przełamała tym samym Bondowską klątwę oscarową. Spośród poprzednich filmów o agencie 007, tylko dwa obrazy otrzymały Oscara - obydwa w technicznych kategoriach. "Goldfinger" (1964) nie miał konkurencji jeśli chodzi o efekty dźwiękowe, "Operacja Piorun" (1965) doceniona została zaś za efekty wizualne.

"Skyfall": Awantura o piwo

Mimo tak ogromnego sukcesu, gdy "Skyfall" wchodziło na ekrany, nie brakowało kontrowersji. Część z nich budził nowy ulubiony napój głównego bohatera. W 22. poprzednich filmach o Bondzie wizytówką 007 zawsze był drink na bazie wódki Martini, "wstrząśnięty, nie zmieszany". Jednak najnowsza ekranizacja przyniosła odmianę upodobań alkoholowych bohatera. Tym razem James Bond, zresztą ku uciesze Daniela Craiga, wybierał... piwo.

Wykorzystał to zresztą gwiazdor amerykańskiej telewizji Jay Leno, znany z ciętego humoru. Zaprosił wówczas do studia odtwórcę głównej roli, ale zanim aktor zasiadł na słynnej kanapie w "The Tonight Show" publiczność miała okazję się z niego pośmiać, bowiem gospodarz programu puścił widzom krótki filmik zatytułowany "Piwo, brzuch, Bond!".

Przedstawiał on jedną ze scen z udziałem Craiga ze "Skyfall", nieco "poprawioną" komputerowo. Agent Jej Królewskiej Mości wychodzi w niej z oceanu, a pierwsze, co się rzuca w oczy to wielki brzuch. Wszystko opatrzone jest podpisem "007 woli Heinekena".

Ponownie filmik ten Leno zademonstrował Craigowi, pytając go, co sądzi o długoterminowej umowie wytwórni filmowej z holenderskim producentem piwa. Brytyjski aktor próbował bronić decyzji producentów, tłumacząc, iż to było niezbędne, aby "Skyfall" mógł powstać. "Zdaję sobie sprawę, że trzeba skądś brać pieniądze na wielkie produkcje. Bardziej się martwię jednak o nadwagę i kondycję ekipy filmowej, bo przecież sponsorzy zazwyczaj są hojni i za darmo rozdają swoje produkty" - ripostował z właściwym sobie dowcipem gospodarz telewizyjnego show.

Łysiejący James Bond?

Z kolei czołowy brytyjski ekspert od utraty włosów doktor Asim Shahmalak po obejrzeniu "Skyfall" wyraził na łamach "The Sun" opinię, że najbardziej znany agent Jej Królewskiej Mości o numerze 007 potrzebuje... przeszczepu włosów. Shahmalak dostrzegł bowiem u Daniela Craiga szybko postępujący proces łysienia typu męskiego.

"Tak jak wcześniej u Seana Connery'ego, również u Daniela Craiga włosy cofają się w okolicach skroni. To normalne, bo jest to rola związana z dużym wysiłkiem fizycznym, a ten wymaga specjalnej diety, większej dawki ćwiczeń dla poprawienia masy mięśniowej. To wszystko prowadzi do efektu domina, podnosząc poziom testosteronu, a jego nadmiar przyspiesza wypadanie włosów" - tłumaczył specjalista na łamach brytyjskiego dziennika "The Sun".

"Jestem przekonany, że jeśli Craig nie chce stracić wszystkich włosów, jak Connery, to powinien szybko zasięgnąć profesjonalnej porady i być może poddać się przeszczepowi. W sumie Roger Moore, Pierce Brosnan i Timothy Dalton również mieli lekko cofniętą linię włosów na skroniach, gdy grali Jamesa Bonda. Widać takiego typu mężczyzn grających Bonda poszukiwali zawsze producenci serii" - dodał.

Problem, który dotknął Craiga, nie należy do rzadkich przypadłości. Z danych statystycznych wynika bowiem, że łysienie typu męskiego jest głównym powodem utraty włosów u co czwartego mężczyzny powyżej 30. roku życia i co trzeciego po 60-tce.

"Skyfall": Dziewczyna Bonda i czarny charakter

Zgodnie z 50-letnią tradycją, nowy film o Bondzie przyniósł międzynarodową sławę nowej dziewczynie 007. W ukochaną najbardziej pożądanego mężczyzny świata wcieliła się w "Skyfall" niezbyt wcześniej znana francuska aktorka Bérénice Marlohe.

"Dziewczyny Bonda emanują zmysłowością, ale jest to zmysłowość podszyta stalą. Mają też bardzo silne osobowości. To niesamowite, jakiego kalibru aktorki wystąpiły w filmach o Bondzie" - opowiadała Bérénice. "Na początku poznajemy jej mroczne oblicze. Byłam przekonana, że jako aktorka mogę wnieść tu coś ciekawego. Grając dziewczynę Bonda, ma się wielkie pole do popisu, niezależnie od tego, czy jest to postać pozytywna, czy negatywna" - przedstawiała swoją bohaterkę, Sévérine.

Z kolei przeciwnika 007 zagrał laureat Oscara Javier Bardem. Na potrzeby roli w "Skyfall" włosy hiszpańskiego aktora zostały przefarbowane na blond i oryginalnie uczesane. "Zamysł był taki, by nie tylko osobowość Silvy była 'nieprzyjemna'. Nieprzyjemny dla oka miał być także wygląd tego bohatera, który od razu pobudza wyobraźnię widza. Przyznam, że gdy pierwszy raz zobaczyłem moją nową fryzurę w lustrze, nie był to zbyt miły widok" - opowiadał Bardem.

Specyficzne są nie tylko włosy Silvy w "Skyfall", ale również jego twarz. Bardem opowiadał, że jednym z jego ulubionych bohaterów bondowskiej serii jest siłacz o pseudonimie "Szczęki", posiadacz pancernych zębów (w jego roli mierzący ponad dwa metry wzrostu Richard Kiel), przeciwnik Bonda, znany z filmów "Szpieg, który mnie kochał" i "Moonraker". "Widziałem wszystkie filmy o Bondzie. Moim pierwszym był 'Moonraker'. Oglądałem go, gdy miałem 12 lat. Zapytałem wtedy ojca: 'Dlaczego ta postać to czarny charakter? Przecież on jest taki słodki' - wspominał gwiazdor.

"Skyfall": Nietypowa propozycja po alkoholu

Choć od premiery "Skyfall" minęło już dziesięć lat, wciąż na jaw wychodzą tajemnice związane z tą produkcją. Jedną z nich w podcaście "Awards Chatter" wyjawił filmowy James Bond, czyli Daniel Craig. Jak wyznał, to on zaproponował Samowi Mendesowi posadę reżysera tej produkcji. Panowie pracowali wcześniej nad obrazem "Droga do zatracenia" i Craig dobrze to wspominał. Gdy spotkał się z Mendesem po latach, uznał, że ma idealnego kandydata do wyreżyserowania kolejnego filmu z bondowskiej serii.

"Siedziałem naprzeciwko niego i nagle stało się to dla mnie oczywiste. Spojrzałem na niego i wypaliłem: "Pewnie nie powinienem tego mówić, ale czy chciałbyś wyreżyserować kolejny film o Bondzie?'" - wspominał Craig. Aktor dodał przy tym, że był wtedy mocno wstawiony. Ale jednocześnie, dobrze zdawał sobie sprawę z tego, że powinien najpierw porozmawiać z producentami bondowskiej sagi, a dopiero potem proponować reżyserowi pracę.

Mendes od razu się zgodził na propozycję Craiga, choć doskonale wiedział, że ich rozmowa nie jest żadną gwarancją, że dostanie tę pracę. Odtwórca roli Bonda miał, jak się zdaję, sporo do powiedzenia w tej kwestii, bo Mendes dostał posadę, a wybór okazał się trafny. Nic więc dziwnego, że zadanie wyreżyserowania kolejnej odsłony serii, filmu "Spectre", również powierzono Mendesowi.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Skyfall
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy