Reklama

Serce Mai Ostaszewskiej skradły... osły

Maja Ostaszewska spędza wakacje z rodziną z dala od hałaśliwych kurortów, w sielskiej scenerii Korsyki. Jest zachwycona tym, że otacza ją tam wiele zwierząt gospodarskich takich, jak konie, kozy i krowy, które cieszą się tam dużą swobodą. Szczególnie upodobała sobie osły, krążące po jej okolicy.

Maja Ostaszewska spędza wakacje z rodziną z dala od hałaśliwych kurortów, w sielskiej scenerii Korsyki. Jest zachwycona tym, że otacza ją tam wiele zwierząt gospodarskich takich, jak konie, kozy i krowy, które cieszą się tam dużą swobodą. Szczególnie upodobała sobie osły, krążące po jej okolicy.
Maja Ostaszewska / Michał Baranowski /AKPA

Zamiast galerii zdjęć w kostiumie kąpielowym na plaży, które wrzucają do sieci inne gwiazdy, dokumentując swoje wakacje, Maja Ostaszewska zamieściła sesję zdjęciową ze stadem osłów w korsykańskim interiorze. "Takie odwiedziny. Zupełnie wolno chodzące, spokojne, przemiłe stado osłów. Uwielbiam te zwierzęta! Od paru dni obserwowaliśmy, jak krążą po okolicy, dziś przyszły nas odwiedzić, napić się wody. Takie widoki zachwycają. Pełno tu wolno chodzących stad kóz, krów. Wczoraj minęliśmy rodzinę jadącą konno, a za nimi, jak piesek, biegał radosny prosiaczek" - aktorka dzieli się wrażeniami na Instagramie.

Reklama

Maja Ostaszewska: To dlatego jestem weganką

Każdego dnia ma zwierzęta, dosłownie, na wyciągnięcie ręki. "Właścicielka domu, w którym mieszkamy, ma poza psem i kotem - koziołka, które nie odstępuje jej na krok. Kury z dwoma pięknymi kogutami chodzą sobie gdzie chcą po całej posesji. Można? Można" - zachwyca się Ostaszewska.

Później jej wpis przybrał publicystyczny ton. "Tylko tak powinniśmy traktować udomowione, czy też (nie lubię tego słowa) gospodarskie zwierzęta. Z szacunkiem i czułością. Nie ma we mnie zgody na chów przemysłowy, niehumanitarne transporty. Traktowanie zwierząt jakby nie były czującymi wrażliwymi istotami" - stwierdza aktorka, która ma na swoim koncie udział w wielu akcjach, których celem jest ochrona praw zwierząt.

Odniosła się też do weganizmu. "Kiedy pytacie mnie, dlaczego jestem od lat na diecie roślinnej, oto odpowiedź. Dlatego. Bo nie chcę zjadać i przyczyniać się do cierpienia tych cudnych istot. Dziś wiem także, że to najlepsze, co mogę zrobić, żeby w indywidualnym wymiarze starać się zatrzymać pogłębiający się drastycznie kryzys klimatyczny" - pisze.

Z jej wcześniejszego postu na Instagramie dowiadujemy się ponadto, że rejs z Włoch na Korsykę był realizacją jednej z jej pasji, która jest u niej rodzinną tradycją... "Mój dziadek był żeglarzem, jest nim mój ojciec i brat, ja jako dziecko byłam niezłą załogantką, ale nie mam pojęcia o żeglowaniu. Za to niezmiennie uwielbiam płynąć. Jachtem, małą łodzią czy wielkim promem... To jest ta chwila..." - wyznała przy okazji podróży promem.

PAP
Dowiedz się więcej na temat: Maja Ostaszewska
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy