Salmy Hayek wypadek na scenie

Aktorka, którą ostatnio mieliśmy okazję zobaczyć w filmie "Jeszcze większe dzieci", opowiedziała o tym, z jakim trudem przyszło jej wystąpić po raz pierwszy w rodzimym Meksyku - to doświadczenie sprawiło, że niemalże uciekła ze swojego własnego występu.

"Miałam osiemnaście lat i grałam Jasminę w przedstawieniu o Aladynie i nie wiedziałam, że będę mieć taką tremę. Odkryłam swój lęk dopiero, kiedy przyszedł czas na występ mojej postaci. Wybiegłam wtedy w moim stroju na ulicę, ale złapano mnie w końcu i wprowadzono siłą na scenę" - wspomina aktorka.

Artystkę podobno wniesiono do budynku na łóżku, które dźwigało paru silnych mężczyzn. Hayek kontynuowała swój występ i była tak przejęta tym, by wszystko zrobić zgodnie ze scenariuszem, że nawet nie zauważyła momentu, gdy zdarzył się niespodziewany wypadek.

W wywiadzie z Davidem Lettermanem, popularnym amerykańskim dziennikarzem, Salma opisała całą sytuację. Stała wówczas na swego rodzaju wieży będącej elementem scenografii, z której śpiewać miała piosenkę i jak sama zauważa - na szczęście tylko ruszała ustami pod podłożoną melodię - gdy nagle usłyszała coś w rodzaju eksplozji.

Okazało się, że jeden z małych ładunków wybuchowych umieszczonych za sceną, który miał działać jako amatorskie efekty specjalne, spalił chłopcu odtwarzającemu rolę Aladyna brwi i część włosów na głowie. Chłopiec nie wiedział o tym i nie przestawał wspinać się po dekoracji by porozmawiać ze śpiewającą Jasminą. Salma zaczęła krzyczeć. Jednak z roli "wyszła" dopiero wtedy, gdy poczuła na swoich dłoniach spaloną skórę kolegi! - opowiadała Hayek.

Po takich doświadczeniach aktorka najwidoczniej sztukę opierania się swoim scenicznym lękom opanowała do perfekcji, być może właśnie dlatego dziś jej filmy zaliczamy do tych... odważniejszych.

Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!

Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!