Salma Hayek zagorzałym kibicem
Salma Hayek wraz z mężem Francoisem-Henrim Pinaultem pojawiła się w weekend na meczu piłkarzy Stade Rennes. Aktorka okazała się najbardziej zagorzałą fanką zespołu należącego do jej męża, a jej ulubieńcy pokonali na wyjeździe Paris Saint-Germain 2:1.
Patrząc na zdjęcia, które szybko trafiły to prasy, trudno rozpoznać gwiazdę Hollywood uwodzącą męską część widowni swoim falującym, mocno wydekoltowanym, biustem w dwóch częściach "Desperado".
Aktorka pojawiła się na stadionie Parc des Princes należącym do PSG, trzeciego obecnie zespołu francuskiej Ligue 1, w szarym wełnianym płaszczu z szerokimi klapami, niemal zapiętym pod samą szyję.
Jednak w miarę upływu czasu widać było, że chłodna aura nie przeszkadza jej w żywiołowym reagowaniu na rozwój wydarzeń na boisku. Tym bardziej, że miała powody do radości, gdy najpierw Romain Alessandrini w 14. minucie zapewnił drużynie gości prowadzenie 1:0, a następnie wynik meczu na 2:1 ustalił Julien Feret w 35. min. Przy każdym golu uradowana, po serii pisków i okrzyków, trafiała w objęcia równie szczęśliwego małżonka. Goście odpowiedzieli tylko trafieniem Nene (w 21. min).
Zaraz po nieoczekiwanym zwycięstwie piłkarzy z bretońskiego miasta, Hayek i Pinault - szef zamożnego francuskiego holdingu PPR (Pinault-Printemps-Redoute) skupiający producentów markowych produktów z najwyższej światowej półki - wkroczyli na murawę, by pogratulować sprawcom niespodzianki.
Aktorka zagadnięta przez dziennikarzy stwierdziła: "Jestem bardzo, ale to bardzo szczęśliwa, nie tylko dlatego, że wygrali. Ale, że odnieśli heroiczne zwycięstwo nad wielkim zespołem PSG. To była trochę jakby walka Dawida z Goliatem".
Faktycznie, choć w paryskiej drużynie zabrakło fenomenalnego Szweda Zlatana Ibrahimovica, prowadzącego z dorobkiem dziesięciu goli w tabeli strzelców, to jednak jest to uznana marka w piłkarskim świecie. Stade Rennes to przy PSG po prostu Kopciuszek, choć dzięki udanemu początkowi sezonu zajmuje siódme miejsce w tabeli.