"Sala samobójców. Hejter" liderem box office
W weekend otwarcia nowy film Jana Komasy "Sala samobójców. Hejter" przyciągnął do kin dwa razy więcej widzów niż pierwsza część serii - wielki przebój 2011 roku.
6 marca na ekrany kin weszła "Sala samobójców. Hejter" - długo wyczekiwana, komentowana i pozytywnie oceniana kontynuacja głośnego i w swoim czasie cieszącego się ogromną popularnością filmu Jana Komasy z 2011 roku.
Produkcja zanotowała dwa razy lepszy wynik otwarcia względem pierwszej "Sali samobójców" (69 978). Przyciągnęła do kin 142 968 widzów, tym samym stając się nowym liderem polskiego box office.
To także trzeci z rzędu film w dorobku reżysera, który otworzył się na ponad 100 tysięcy. "Hejter" dołączył w ten sposób do "Bożego Ciała" i "Miasta '44", które ostatecznie obejrzało odpowiednio 1,6 i 1,75 mln ludzi.
Biorąc pod uwagę wszystkie dotychczasowe sukcesy Komasy oraz to, jak świetnie przyjęty został jego film i jak głośno jest wokół niego, można się także spodziewać, że będzie przyciągał widownię do kin przez długi czas - podobnie jak np. wciąż grane (pół roku od wejścia do kin!) "Boże Ciało" czy ponadmilionowa "Zimna wojna".
Ponad 142 tysiące widzów to najlepszy wynik polskiego filmu minionego weekendu, jednak film Komasy nie wypada najlepiej na tle innych polskich premier 2020 roku.
"Sala samobójców. Hejter" może pomarzyć o weekendzie otwarcia na poziomie największego tegorocznego hitu - "365 dni" w pierwsze trzy dni na ekranach kin obejrzało ponad 480 tysięcy widzów. Pozostałe polskie filmy również zanotowały lepsze wyniki: na "Psy 3" poszło prawie 387 tysięcy widzów, "Jak zostałem gangsterem" przyciągnął do kin 258-tysięczną widownię, z kolei "Zenka" obejrzało 241 tysięcy widzów.
Kolejne miejsca na liście najlepszych otwarć roku zajmują: "Mayday" (prawie 175 tysięcy widzów) oraz "Bad boy" (155 tysięcy widzów).
Żaden z powyższych tytułów nie miał jednak równie entuzjastycznych recenzji co "Sala samobójców. Hejter".
- Reżyser Jan Komasa i scenarzysta Mateusz Pacewicz nie oszczędzają widzów. Ponura projekcja naszej rzeczywistości wymieszana z porcją politycznych odniesień wycelowanych zarówno w jedną, jak i drugą stronę barykady, nie pozostawi nikogo obojętnym. Zamiast jednak dzielić publiczność na zwolenników i przeciwników, raczej nimi potrząśnie. "Hejter" to film, jakiego w Polsce jeszcze nie było - pisał dla Interii Adrian Luzar.