Reklama

Sacha Baron Cohen: Skandalista

Właśnie ukazał się zwiastun drugiej części "Borata", w którym Sacha Baron Cohen ponownie wciela się w tytułową postać. Z kolei za kilka dni na Netfliksie zadebiutuje dramat sądowy "Proces Siódemki z Chciago", w którym charakterystycznego Brytyjczyka zobaczymy w jednej z głównych ról. W ostatnich dniach o niepoprawnym komiku, aktorze i muzyku znów jest więc bardzo głośno. Na czym polega jego fenomen?

Właśnie ukazał się zwiastun drugiej części "Borata", w którym Sacha Baron Cohen ponownie wciela się w tytułową postać. Z kolei za kilka dni na Netfliksie zadebiutuje dramat sądowy "Proces Siódemki z Chciago", w którym charakterystycznego Brytyjczyka zobaczymy w jednej z głównych ról. W ostatnich dniach o niepoprawnym komiku, aktorze i muzyku znów jest więc bardzo głośno. Na czym polega jego fenomen?
Sacha Baron Cohen wie, jak sprawić, żeby było o nim głośno /GOLD/MILLER PRODUCTIONS/Album /East News

Po raz pierwszy Sacha Baron Cohen zaprezentował jedno ze swoich alter ego we wrześniu 1998 roku. Ali G niespodziewanie szybko stał się narodowym fenomenem medialnym, a jego autorskie powiedzonka niebawem weszły do języka codziennego. Rok później stacja Channel 4 rozpoczęła emisję już całkowicie autorskiego "Da Ali G Show", którym to programem Baron Cohen dwukrotnie zasłużył sobie na nagrodę British Academy Award w kategorii najlepszy komik i najlepszy program satyryczny.

Ubrany w dres i obwieszony złotymi łańcuchami przeprowadzał w nim wywiady ze znanymi osobistościami świata kultury, rozrywki, polityki i sportu, zadając swoim gościom... najbardziej idiotyczne pytania, jakie przyszły mu do głowy. Co ciekawe, jego rozmówcy z pełną powagą na nie odpowiadali, dając wciągnąć się komikowi w absurdalne dywagacje (astronauta Buzz Aldrin musiał się np. tłumaczyć z tego, że Księżyc naprawdę istnieje).

Z nadejściem nowego tysiąclecia artysta zadebiutował również na rynku muzycznym, w teledysku Madonny zatytułowanym "Music". W Sztokholmie wręczał jedną z prestiżowych nagród MTV Europe Music Award, a we Frankfurcie wystąpił już w roli mistrza całej ceremonii. Zwieńczeniem medialnej kariery Aliego okazał się zaś pełnometrażowy film "Ali G Indahouse". Tytułowy bohater został w nim wybrany do parlamentu brytyjskiego i musiał udaremnić spisek mający na celu zniszczenie domu kultury w jego rodzinnym mieście. W 2003 roku Ali G trafił też w końcu do Stanów Zjednoczonych - jego show pokazywała stacja HBO.

Reklama

Ali G był niezwykle popularny, ale przede wszystkim w krajach anglojęzycznych. Cały świat podbiła natomiast kolejna kreacja Barona Cohena - Borat Sagdiyew. To kazachski dziennikarz, który opuszcza swój kraj i wyrusza do Stanów Zjednoczonych, by nakręcić film dokumentalny o "największym mocarstwie na świecie". Na miejscu zakochuje się jednak w gwieździe "Słonecznego patrolu", Pameli Anderson, i postanawia zdobyć jej serce. Aby to osiągnąć przemierza kraj wzdłuż i wszerz, napotykając na swojej drodze wielu ludzi, na których jego niecodzienne zachowanie - Borat to bowiem antysemita (nie wsiada do samolotu, bo "mogą go porwać Żydzi", a jego bohaterem jest ten "odważny antyżydowski wojownik Melvin Gibson"), mizogin (feministki prosi o pokazanie piersi) i rasista pełną piersią - wywołuje silne wrażenie, ujawniając tym samym uprzedzenia i hipokryzję kultury amerykańskiej.

Bardzo mocne, celne, ale też niesmaczne i zuchwałe (pozorowany seks oralny Borata z producentem jego filmu) żarty spowodowały, że film o podtytule "Podpatrzone w Ameryce, aby Kazachstan rósł w siłę, a ludzie żyli dostatniej" był jednym z największych hitów sezonu 2006-2007, co odzwierciedliło się m.in. w nagrodach. Film otrzymał nominację do Oscara za najlepszy scenariusz adaptowany, a sam Cohen odebrał Złotego Globa w kategorii najlepszy aktor w komedii lub musicalu.

Dosyć niespodziewanie kilka tygodni temu okazało się, że w absolutnej tajemnicy Cohen zrealizował sequel swojej najbardziej znanej produkcji. "Borat 2" nie dość, że został błyskawicznie nakręcony, to zorganizowano już nawet kilka pokazów tego filmu dla osób związanych z przemysłem filmowym.

Tym razem Borat Sagdiyew będzie "pomagał" w reelekcji Donaldowi Trumpowi, a także pokaże, jak walczyć z koronawirusem. Na promującym film plakacie widzimy, w jaki sposób główny bohater pojmuje hasło "Załóż maskę. Chroń życie".

Kolejnym wcieleniem Barona Cohena, które podbiło kina, był Brüno - gejowska wyrocznia mody i telewizyjny prezenter w jednym. Jego życiowe cele - zostać największą austriacką gwiazdą po Adolfie Hitlerze oraz odnaleźć prawdziwą miłość. Aby zrealizować te marzenia, Brüno nie cofnie się przed niczym. Adopcja czarnoskórego chłopca wymienionego na iPoda? Zaciągnięcie się do wojska w mundurze od Dolce&Gabbana? Próba zmiany orientacji seksualnej na hetero? Dla niego nie ma żadnej świętości ani tematu tabu.

Tak jak przy okazji "Borata" Baron Cohen na celowniku miał przede wszystkim antysemitów, tym razem skierował swoją kamerę w stronę homofobów. W "Brüno" pokazywał m.in., jak duchowny stara się "wyleczyć" jego bohatera z gejostwa, zalecając całkiem na poważnie wstrzemięźliwość seksualną i modlitwę (na co komik rzuca w jego stronę: "Nigdy nie miałeś seksu homoseksualnego? To dziwne, bo masz usta stworzone do obciągania"), a także, jak rozbiera się przed starającym się wtedy o nominację prezydencką Ronem Paulem (przekonując go przy okazji, że jest podobny do Enrique Iglesiasa). Przeciwnicy Barona Cohena zarzucali mu jednak, że "Brüno" zamiast walczyć ze stereotypami dotyczącymi homoseksualistów, tylko je wzmacnia, prezentując taką, a nie inną wizję swojego bohatera.

Podobne apele pojawiały się też w związku z kolejnym obrazem komika, przy okazji którego już po raz trzeci spotkał się z reżyserem Larrym Charlesem. Tym razem film oprotestowały organizacje muzułmańskie, obawiając się że "Dyktator" przyczyni się do wzrostu antyarabskich nastrojów. Dlaczego? Ponieważ kolejne wcielenie Barona Cohena wzorowane było na postaciach dwóch tyranów: Muammara Kaddafiego i Saddama Husajna.

A sam komik mówił o swoim filmie (dedykowanym nota bene pamięci zmarłego niedawno Kim Dzong-Ila), że jest to "niezwykła historia dyktatora, który heroicznie ryzykował własne życie po to, by demokracja nigdy nie zawitała do kraju, który z taką miłością terroryzował".

Sacha Baron Cohen użyczył także głosu postaci króla lemurów Juliana w dwóch częściach animowanego filmu "Madagaskar". Aktora można było również oglądać w oscarowej produkcji Tima Burtona "Sweeney Todd: Demoniczny golibroda z Fleet Street", uhonorowanej pięcioma Oscarami produkcji Martina Scorsese "Hugo i jego wynalazek", a także musicalu "Les Misérables: Nędznicy". Miał także zagrać Freddiego Mercury'ego w biograficznym filmie o życiu wokalisty grupy Queen...

W radiowej rozmowie z Howardem Sternem Cohen ujawnił, dlaczego zdecydował się na rezygnację z projektu. "Jeden z członków zespołu - nie powiem który - powiedział: 'To będzie wspaniały film, ponieważ będzie w nim wspaniała rzecz, która znajdzie się w połowie'. Spytałem się: 'Co wydarzy się w połowie filmu?', a on odrzekł: 'No wiesz, Freddie umrze...'" - opowiedział Cohen. "Spytałem się: 'Co więc wydarzy się w drugiej połowie filmu?'. Odpowiedział: 'Zobaczymy, jak zespół kontynuuje drogę do sukcesu". Powiedziałem: 'Nikt nie pójdzie na film, w który główny bohater umiera na AIDS w połowie filmu, a potem przyglądamy się, jak zespół radzi sobie bez niego" - powiedział Cohen. Ostatecznie w "Bohemian Rhapsody" oglądaliśmy Ramiego Maleka, który został nagrodzony za tę rolę Oscarem.

W kolejnym projekcie - komedii "Grimsby" - Sacha Baron Cohen wcielił się w postać... głupawego angielskiego kibola, Nobby'ego. Reżyser Louis Leterrier wspominał, że propozycja wyreżyserowania filmu z Sachą Baronem Cohenem uszczęśliwiła go, ponieważ podziwia komika od lat: - Na początku ery DVD wszyscy chcieli oglądać jedno - "Da Ali G Show".

Pamiętam, jak wszyscy wokół pytali "Widziałeś to już?". Pamiętam także, jak już w dniu premiery pobiegłem do kina o 11 rano, by zobaczyć "Borata" podczas pierwszego pokazu kinowego. Płakałem ze śmiechu, a w weekend zabrałem do kina przyjaciół, by zobaczyć ten film ponownie. I to właśnie kocham w filmach Sachy. Wszyscy chcą je zobaczyć jako pierwsi, by później móc obserwować reakcje przyjaciół.

W swoim kolejnym filmie - "Alicja po drugiej stronie lustra" - Sacha Baron Cohen wcielił się w kolejną szalona postać. Zagrał... Czas - magiczną istotę, która jest pół-człowiekiem, pół-zegarem. Producenci filmu jednogłośnie orzekli, że w roli Czasu - tajemniczej osobistości dysponującej Chronosferą, która pozwala podróżować w przeszłość - najlepiej sprawdzi się właśnie brytyjski komik. - Sacha wirtuozersko gra nadętych idiotów. Wniósł do filmu wiele wyjątkowego humoru - mówiła o roli Cohena odtwórczyni tytułowej roli w filmie, Mia Wasikowska.

O Cohenie znów głośno zrobiło się w 2019 roku, gdy zagrał główną rolę w miniserialu Netfliksa "The Spy". Była to oparta na faktach historia Eliego Cohena, jednego z najwybitniejszych izraelskich szpiegów, który w latach 60. XX wieku infiltrował rząd Syrii. Rola tajnego agenta przyniosła Cohenowi nominację do Złotego Globu w kategorii: najlepszy aktor w serialu limitowanym lub filmie telewizyjnym.

Kolejna kreacja Cohena także pochodzi z produkcji Netfliksa. Aktor zagrał w również opartym na prawdziwych wydarzeniach dramacie sądowym "Proces Siódemki z Chicago" Aarona Sorkina. Opowiada on o pokojowym w założeniu proteście zorganizowanym podczas Krajowej Konwencji Demokratycznej w 1968 roku, który przerodził się w brutalne starcie z policją i Gwardią Narodową. Organizatorów protestu, wśród których znaleźli się grany przez Cohena Abbie Hoffman, Jerry Rubin (Jeremy Strong), Tom Hayden (Eddie Redmayne) i Bobby Seale (Yahya Abdul-Mateen II), oskarżono o spisek w celu wywołania zamieszek. Proces, który był konsekwencją tego oskarżenia, okazał się jednym z najsłynniejszych w historii.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Sacha Baron Cohen | Borat 2
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy