Reklama

Rzymskie wakacje Allena

Każdego wieczora na szóstym piętrze luksusowego rzymskiego hotelu Parco dei Principi w dzielnicy Parioli rozbrzmiewa dźwięk klarnetu. To gra Woody Allen, który tak kończy kolejny dzień swoich pracowitych wakacji w Wiecznym Mieście, dokąd przyjechał nakręcić najnowszy film.

Allen zwiedza przed południem Rzym w poszukiwaniu planów zdjęciowych, a wieczorem chodzi na wydawane na jego cześć kolacje lub po prostu zamawia do apartamentu, który zajmuje z rodziną, ulubione danie - makaron z sosem pomidorowym i bazylią.

Reżysera można zobaczyć, jak odpoczywa w hotelowym lobby i z każdym dniem, jak się podkreśla, coraz bardziej oswaja się z zainteresowaniem, z jakim śledzony jest każdy jego krok przez media.

"Na początku był pełen rezerwy, teraz po 10 dniach pobytu wszystkich pozdrawia i traktuje nas tak, jakby był u siebie w domu, z uśmiechem i żartem"- powiedział dziennikowi "La Repubblica" jeden z pracowników hotelu. Filmowiec pozostanie w nim do końca sierpnia.

Reklama

Podczas jego pobytu we włoskiej stolicy nie brak również zabawnych sytuacji. Allen pojawił się nieoczekiwanie na jednej z położonych niedaleko Rzymu plaż w Ostii, na której trwała właśnie konferencja prasowa przewodniczącej władz stołecznego regionu Lacjum.

Reżyser przyjechał zobaczyć znaną historyczną plażę, gdzie bywał Benito Mussolini, jako ewentualne miejsce zdjęć.

Na widok Allena, który nagle zaczął spacerować po piasku, wszyscy dziennikarze i operatorzy kamer oraz fotografowie, uczestniczący w konferencji pobiegli za reżyserem. Chaos, jaki zapanował na plaży i komiczna gonitwa, godne były umieszczenia w filmie reżysera - przyznali potem świadkowie tego zdarzenia.

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: Woody Allen
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy