Reklama

Russell Crowe: Wytwórnia chciała go wyrzucić z obsady "Tajemnic Los Angeles"

Rola policjanta Wendella "Buda" White’a w dramacie kryminalnym "Tajemnice Los Angeles" z 1997 roku otworzyła przed Russellem Crowem drzwi do międzynarodowej sławy. Jak się jednak okazuje, szefowie realizującej ów film wytwórni nie byli zadowoleni z jego obecności w obsadzie i na różne sposoby próbowali go skłonić do rezygnacji z projektu. "Sądzę, że woleli Seana Penna albo Roberta De Niro" - zdradził Crowe.

Rola policjanta Wendella "Buda" White’a w dramacie kryminalnym "Tajemnice Los Angeles" z 1997 roku otworzyła przed Russellem Crowem drzwi do międzynarodowej sławy. Jak się jednak okazuje, szefowie realizującej ów film wytwórni nie byli zadowoleni z jego obecności w obsadzie i na różne sposoby próbowali go skłonić do rezygnacji z projektu. "Sądzę, że woleli Seana Penna albo Roberta De Niro" - zdradził Crowe.
Russell Crowe /Pablo Cuadra/WireImage /Getty Images

Russell Crowe i "Tajemnice Los Angeles"

Hollywoodzka kariera urodzonego w Nowej Zelandii Russella Crowe’a rozpoczęła się w 1995 roku, gdy wystąpił u boku Gene’a Hackmana i Sharon Stone w głośnym westernie "Szybcy i martwi" w reżyserii Sama Raimiego. Prawdziwą sławę i uznanie krytyków przyniosła mu jednak dopiero rola szukającego zemsty policjanta Wendella "Buda" White’a w zrealizowanym dwa lata później oscarowym dramacie kryminalnym "Tajemnice Los Angeles". Crowe partnerował w nim takim gwiazdom Hollywood, jak Kim Basinger, Kevin Spacey czy Danny DeVito.

Reklama

Jak się właśnie okazało, niewiele brakowało, a australijski aktor nie pojawiłby się w tym filmie. Wszystko przez szefów wytwórni Warner Bros., którzy byli wyjątkowo zdeterminowani do tego, by nakłonić go do rezygnacji z udziału w ich projekcie.

Gwiazdor "Gladiatora" wyjawił w rozmowie z "Vanity Fair", że na początkowym etapie prac nad produkcją dano mu jasno do zrozumienia, że nie jest on mile widzianym członkiem obsady.

"Woleli Seana Penna albo Roberta De Niro"

"Zaraz po naszych próbach studio przestało płacić za mój hotel i wynajęty samochód. Nie chcieli, żebym zagrał tę rolę. Sądzę, że woleli Seana Penna albo Roberta De Niro" - zdradził.

Crowe ani myślał jednak dać za wygraną. "Przez kilka dni wychodziłem z hotelu tylnymi drzwiami, aby nie natknąć się na kierownika, który czekał na informację, kiedy mój rachunek zostanie wreszcie uregulowany. Gdybym uniósł się honorem i powiedział, że w takim razie nie przyjdę do pracy, ludzie z wytwórni wykorzystaliby to jako wymówkę, by mnie zwolnić" - ujawnił aktor.

"Tajemnice Los Angeles" to ekranizacja bestsellerowej książki Jamesa Ellroya pod tym samym tytułem. Film opowiada o trzech policjantach, którzy próbują rozwiązać sprawę wielokrotnego zabójstwa w nocnym barze. Skomplikowane śledztwo prowadzi ich do skorumpowanych elit Los Angeles. Obraz zdobył dziewięć nominacji do Oscara, dostał statuetkę w kategorii najlepszy scenariusz adaptowany. Nagrodę Amerykańskiej Akademii Filmowej otrzymała także grająca drugoplanową rolę Kim Basinger.

Głośnym echem w mediach odbiła się niedawna wypowiedź autora książki "Tajemnice Los Angeles" na temat hollywoodzkiej adaptacji tego dzieła. W rozmowie z "Los Angeles Times" Ellroy stwierdził, że film w reżyserii Curtisa Hansona był "klapą najwyższej formy", a kreacje Basinger i Crowe’a określił mianem "jałowych".

PAP
Dowiedz się więcej na temat: Russell Crowe | Tajemnice Los Angeles
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy