Reklama

​Rudy Giuliani próbował doprowadzić do aresztowania twórców drugiego "Borata"

Najbardziej dyskutowaną sceną "Kolejnego filmu o Boracie" była ta, w której pokazano nagrania zarejestrowane w jednym z pokojów hotelowych. Obecny w niej były burmistrz Nowego Jorku i prawnik Donalda Trumpa, Rudy Giuliani, miał napastować kazachską dziennikarkę, a prywatnie córkę filmowego Borata graną przez Marię Bakalovą. Jak przyznała jedna z producentek filmu, Monica Levinson, kręcenie tej sceny mogło skutkować aresztem dla obecnych na planie osób.

Najbardziej dyskutowaną sceną "Kolejnego filmu o Boracie" była ta, w której pokazano nagrania zarejestrowane w jednym z pokojów hotelowych. Obecny w niej były burmistrz Nowego Jorku i prawnik Donalda Trumpa, Rudy Giuliani, miał napastować kazachską dziennikarkę, a prywatnie córkę filmowego Borata graną przez Marię Bakalovą. Jak przyznała jedna z producentek filmu, Monica Levinson, kręcenie tej sceny mogło skutkować aresztem dla obecnych na planie osób.
​Rudy Giuliani i Maria Bakalova w najgłośniej komentowanej scenie z "Kolejnego filmu o Boracie" /materiały prasowe

Kamery ekipy filmowej zarejestrowały m.in. scenę, w której Rudy Giuliani leżąc na hotelowym łóżku, majstruje przy rozporku swoich spodni w obecności Bakalovej. Prawnik od początku zaprzeczał jakoby miał zrobić coś złego. Zarzucając ekipie manipulację, jeszcze w trakcie trwania zdjęć próbował skontaktować się z władzami i doprowadzić do aresztowania filmowców.

"Twierdził, że dopuściliśmy się wymuszenia rozbójniczego. Zadzwonił do wszystkich znajomych gliniarzy z Nowego Jorku, gdzie kręciliśmy zdjęcia, i zgłosił takie wymuszenie, co było bardzo sprytnym zagraniem, bo jest ono uważane za przestępstwo federalne" - powiedziała Levinson w rozmowie zorganizowanej na potrzeby specjalnego panelu Gildii Amerykańskich Producentów. Dodała też, że obsługa hotelu zamknęła pokój, w którym kręcona była kontrowersyjna scena. Choć filmowcy już go opuścili, w środku pozostał ich sprzęt.

Reklama

"Zawsze trzeba się upewnić, że najpierw ratujemy nagrania, choćbyśmy mieli ukryć je w spodniach. Musieliśmy jednak wypożyczyć nowy sprzęt. To był bardzo stresujący wieczór, bo obsługa hotelowa nie pozwoliła nam zabrać niczego z pokoju" - wspomina Levinson.

W zachowaniu zimnej krwi pomogła Levinson sytuacja, jaka miała miejsce w 2006 roku w trakcie kręcenia pierwszego "Borata". Producentka spędziła wtedy w areszcie dziewiętnaście dni. "Pokłóciliśmy się z naszymi prawnikami. Zadzwoniłam do ekipy i powiedziałam, że natychmiast zwijamy się do New Jersey. Była dwudziesta trzecia, ale ja nie chciałam, żeby mojej ekipie przydarzyło się to, co ja przeżyłam 15 lat wcześniej" - dodała producentka.

Wysiłek ekipy filmowej się opłacił, a "Kolejny film o Boracie" to jeden z najlepiej ocenianych filmów ubiegłego roku. Został m.in. nominowany do dwóch Oscarów w kategoriach "najlepszy scenariusz adaptowany" i "najlepsza aktorka drugoplanowa". W tej drugiej kategorii nominowana została 23-letnia w trakcie zdjęć Bakalova. Giuliani był przekonany, że ma piętnaście lat, gdy realizowany był film z Sachą Baronem Cohenem w roli tytułowej.

PAP life
Dowiedz się więcej na temat: Borat 2 | Rudolph Giuliani
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy