Rozwiązała największą zagadkę filmu "Titanic"
Blisko 25 lat po premierze "Titanica" Jamesa Camerona wciąż żywe wśród fanów pozostało pytanie o zakończenie filmu. Wielu z nich po dziś dzień zastanawia się, dlaczego bohater grany przez Leonardo DiCaprio nie wdrapał się na drzwi obok swojej ukochanej, w którą wcielała się Kate Winslet. Zdaniem wielu fanów filmu było tam dostatecznie dużo miejsca na to, by uratowali się oboje. Teraz odpowiedzi na to pytanie udzieliła Beth Medeiros, użytkowniczka TikToka, która publikuje tam pod pseudonimem mrsmedeiros.
Pytanie o zakończenie filmu zadawane było chyba każdej osobie związanej z produkcją "Titanica". Żadna z nich nie potrafiła udzielić odpowiedzi, która zadowoliłaby wszystkich. Czy rozwiązanie tej zagadki proponowane przez mrsmedeiros zmieni tę sytuację?
Nagranie Beth Medeiros rozpoczyna się w tragicznym momencie, gdy Titanic poszedł na dno. Rose znalazła schronienie na unoszących się na wodzie drzwiach, a rozmawiający z nią Jack za moment zamarznie w lodowatej wodzie. W rolę obojga wciela się autorka filmiku, która prezentuje wymyślony dialog pomiędzy dwójką bohaterów filmu Camerona. "Nigdy cię nie puszczę" - płacze "Rose". "Nigdzie się nie wybieram, tu jest miejsce dla nas obojga" - odpowiada "Jack". Jego odpowiedź wprawia "Rose" w konsternację. Szybko tłumaczy mu, że drzwi nie mają odpowiedniej pławności. I wyjaśnia na przykładach, o co jej chodzi.
Pierwszym przykładem jest gąbka pływająca w szklanym pojemniku na zapiekanki. Unosi się na powierzchni dopóki nie położy się na niej kamienia. Kamień jest o wiele mniejszy od gąbki, ale na tyle ciężki, że gąbka idzie na dno. Do kolejnego przykładu Beth Medeiros wykorzystuje linijkę. Ona również swobodnie pływa po wodzie. Mieszczą się na niej cztery szklanki do szkockiej, ale już jedna z nich sprawia, że linijka tonie.
"Nie chodzi o rozmiar, ale o pławność" - podsumowuje Medeiros, której wideo osiąga coraz większą popularność. Autorka nagrania, w którym przekonuje, że ciężar Jacka sprawiłby, że utonęliby razem z Rose, sama zaczęła się już nazywać "Dyrektorem Generalnym Pławności".