Reklama

Rozczarowujący wynik prequela "Igrzysk śmierci". "Nie będzie to wielki hit"

Najgorętsza premiera minionego weekendu, będący prequelem znanej franczyzy film „Igrzyska śmieci: Ballada ptaków i węży”, zarobił w pierwszy weekend wyświetlania w kinach na całym świecie blisko 100 milionów dolarów. Jak wylicza portal „Variety”, na kwotę tę złożyło się 44 milionów zysków w Ameryce Północnej oraz 54,5 milionów z pozostałych światowych rynków. Analitycy już zastanawiają się nad tym, czy jest to kwota wystarczająca do tego, by możliwe było powstanie kontynuacji filmu wyreżyserowanego przez Francisa Lawrence’a.

Najgorętsza premiera minionego weekendu, będący prequelem znanej franczyzy film „Igrzyska śmieci: Ballada ptaków i węży”, zarobił w pierwszy weekend wyświetlania w kinach na całym świecie blisko 100 milionów dolarów. Jak wylicza portal „Variety”, na kwotę tę złożyło się 44 milionów zysków w Ameryce Północnej oraz 54,5 milionów z pozostałych światowych rynków. Analitycy już zastanawiają się nad tym, czy jest to kwota wystarczająca do tego, by możliwe było powstanie kontynuacji filmu wyreżyserowanego przez Francisa Lawrence’a.
Rachel Zegler w filmie „Igrzyska śmieci: Ballada ptaków i węży” /Forum Film Poland /materiały prasowe

Wynik kasowy filmu opowiadającego o początkach Coriolanusa Snowa - w rolę tę w dotychczasowych filmach serii "Igrzyska śmierci" wcielał się Donald Sutherland - wypada dość blado w porównaniu z filmami, w których w roli głównej wystąpiła Jennifer Lawrence. Pojawiające się w kinach pomiędzy 2012, a 2015 rokiem filmy zarabiały przynajmniej 100 milionów dolarów w samej tylko Ameryce Północnej, a w sumie na całym świecie 200 milionów. W przypadku drugiej części serii było to aż 300 milionów. Stąd wynik kręconego częściowo we Wrocławiu filmu "Igrzyska śmierci: Ballada ptaków i węży" trzeba uznać za przeciętny.

Reklama

"Igrzyska śmierci: Ballada ptaków i węży": Bedzie kontynuacja?

Z dotychczasowych osiągnięć kasowych filmu zadowoleni są jednak jego producenci. "Zarobiliśmy w Ameryce Północnej trochę mniej niż przewidywaliśmy, ale za to większe wpływy zanotowaliśmy na pozostałych rynkach, stąd nasza ekscytacja wynikami. Studio zrobi na tym filmie niezły biznes" - zapewnia Adam Fogelson z Lionsgate Motion Picture Group. Z jego słowami zgadzają się analitycy rynku, którzy podkreślają, że 100-milionowy budżet filmu jest większy niż budżet pierwszej części "Igrzysk śmierci", lecz dużo niższy niż kosztowało wyprodukowanie kolejnych filmów. "Nie będzie to wielki hit dla studia Lionsgate, raczej przeciętny" - ocenia Jeff Bock z Exhibitor Relations.

Bock nie ma wątpliwości, że każde studio, które wydaje 100 milionów dolarów na nakręcenie prequela, liczy na to, że w sumie będzie mogło stworzyć trylogię. Decydujący dla filmu "Igrzyska śmierci: Ballada ptaków i węży" może być przyszły przedłużony weekend spowodowany przypadającym na najbliższy czwartek Świętem Dziękczynienia. Optymizmem mogą napawać dobre recenzje widzów, którym spodobał się film z Tomem Blythem i Rachel Zegler w rolach głównych. Nieco gorzej film oceniają krytycy. W serwisie Rotten Tomatoes jest aktualnie 62 proc. pozytywnych recenzji filmu Lawrence’a.

"Igrzyska śmierci. Ballada ptaków i węży": Solidne dopełnienie sagi

"Igrzyska śmierci. Ballada ptaków i węży" jest solidnie zrealizowanym, emocjonalne angażującym dopełnieniem sagi - pisał w recenzji dla Interii Marcin Radomski.

I chwalił odtwórców głównych ról. 

"Rachel Zegler jako Lucy zmuszona jest do walki, a chciałaby być artystką, co wyraźnie odróżnia ją od Katniss. Dziewczyna tworzy genialny duet z Tomym Blythem, czyli Coriolanusem Snowem. Główny bohater uczy się przesuwać granicę własnej moralności. Choć teoretycznie dostrzega bezgraniczne okrucieństwo Kapitolu, stara się je usprawiedliwiać doktrynami, mówiącymi o ludzkim bestialstwie, które, niekontrolowane, może doprowadzić do wojny" - pisał recenzent Interii.

PAP/INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy