Rosyjskie ministerstwo kultury niezadowolone z "Lewiatana" w Cannes
Dramat "Lewiatan" znanego reżysera Andrieja Zwiagincewa o bezprawiu w życiu codziennym w Rosji podzielił recenzentów na Festiwalu w Cannes.
Jedni podkreślają, że ta ostra krytyka skorumpowanej Rosji rządzonej przez Władimira Putina ma głęboki wymiar filozoficzny, inni są nieco rozczarowani "rozwodnioną" formą. Rosyjskiemu ministerstwu kultury nie spodobał się natomiast przedstawiony w filmie wizerunek kraju.
Sam Zwiagincew podkreślił na konferencji prasowej w Cannes, że pokazana przez niego historia konfliktu pomiędzy bohaterem filmu i skorumpowanym naczelnikiem gminy, który trzyma w garści policję i prokuraturę, zainspirowana została m.in. biblijną Ksiegą Hioba i stawianymi w niej pytaniami: dlaczego niewinni cierpią i dlaczego Bóg pozwala na istnienie zła. Według części recenzentów, to jeden z najgłębszych filmów tegorocznego festiwalu. Inni twierdzą natomiast, że dramat ten "zaśmiecają" niepotrzebne wątki, przez co film traci wyrazistość i rozpływa się w wypijanych na ekranie litrach wódki.
"Lewiatan" został w części sfinansowany przez rosyjskie ministerstwo kultury, któremu jednak - jak ujawnił sam twórca - ostateczna wersja filmu się nie spodobała. Francuski tygodnik "L'Express" podkreśla, że na szczęście od 1972 roku przestała obowiązywać reguła, według której władze poszczególnych krajów mogły wybierać filmy wysłane na Festiwal w Cannes.
W przeciwnym razie - jak przypuszcza renomowane pismo - "Lewiatan" nie zostałby pokazany w Cannes. Zwiagincew, pytany przez dziennikarzy, czy może mieć z powodu tego filmu problemy, odpowiadał wymijająco. Nie chcę myśleć o przyszłości i bać się niekorzystnych dla mnie perspektyw. Wolę żyć tu i teraz - wyjaśnił, dodając, że chce nadal tworzyć w Rosji.
Marek Gładysz
Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!
Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!