Reklama

Rośnie zainteresowanie "Katyniem"

Katolicki włoski dziennik "Avvenire" odnotował w weekendowym wydaniu, że w rezultacie opublikowanego na jego łamach na początku marca artykułu o kłopotach z dystrybucją "Katynia" we Włoszech, rośnie zainteresowanie filmem Andrzeja Wajdy i podejmowane są inicjatywy na rzecz jego rozpowszechnienia.

Gazeta informuje o apelu ministra kultury Włoch Sandro Bondiego do sieci kin studyjnych o włączenie dzieła polskiego reżysera do repertuaru. List w tej sprawie wystosował w piątek w imieniu ministra dyrektor departamentu kinematografii w resorcie kultury. Ministerstwo zabiega również o to, by film trafił do włoskich szkół.

Ponadto "Avvenire" pisze o staraniach na rzecz popularyzacji "Katynia". Specjalne pokazy filmu zorganizowano w ten weekend w Bolonii.

Na poniedziałek zapowiedziano projekcję w Mediolanie; to z kolei rezultat zaangażowania miejscowej archidiecezji. Od 3 kwietnia w stolicy Lombardii film Wajdy będzie wyświetlany w sali kinowej podległej mediolańskiemu Kościołowi.

Reklama

Publicysta "Corriere della Sera" w opublikowanym w poniedziałek komentarzu na temat małego

zainteresowania filmem "Katyń" Andrzeja Wajdy we Włoszech wyraził opinię, że najmroczniejsze strony komunizmu nie emocjonują wielkiej widowni.

Jest to - dodaje - coś gorszego od "cenzury". W komentarzu zatytułowanym "Dlaczego nikogo nie interesuje Katyń"? Pierluigi Battista napisał: "Jakim pocieszeniem byłoby to, że pół-podziemny obieg filmu o sowieckiej masakrze w Katyniu to tylko owoc umyślnego manewru ukrycia, po to, aby wielka widownia nie poznała jednej z najohydniejszych zbrodni komunizmu".

Włoski publicysta zgodził się z wyrażoną już wcześniej opinią, że w tym przypadku cenzorem jest rynek.

"O ile nie chce się tego naprawić za pomocą przymusowych pedagogicznych wycieczek zbuntowanych widzów, należy dojść do wniosku, że dystrybutorzy, niewątpliwie niewielkoduszni,

przewidzieli jednak przytomnie coś gorszego od cenzury: najbardziej mroczne strony komunizmu, nawet jeśli powierzone wielkiemu reżyserowi, nie emocjonują wielkiej widowni, nie wywołują szczerego oburzenia, nie rozpalają namiętności ani wyobraźni szerokiej widowni" - stwierdził Battisti.

Dodał zarazem: "To konkluzja gorzka i smutna, ale prawdziwa".

Zdaniem komentatora 20 lat po upadku muru berlińskiego komunizm i jego masakry prawie nikogo nie interesują, z wyjątkiem tych, dla których antykomunizm stał się "obsesją".

"W sprawie komunizmu - żadnego oburzenia. W świecie kultury. W debacie publicznej. W kasie kinowej antykomunizm przyniósł melancholijną klapę" - podsumował włoski publicysta.

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: W.E. | publicysta | Katyń | zainteresowanie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy