Reklama

Rory Culkin, nowa twarz w klasyku kina grozy

Rory Culkin jest szczęśliwy, że dane mu było zagrać jedną z drugoplanowych ról w "Krzyku 4". Przesadą byłoby jednak stwierdzenie, że występ w filmie należącym do słynnej serii horrorów zajmował wysoką pozycję na jego zawodowej liście życzeń.

- Wcześniej widziałem tylko pierwszy "Krzyk" - wspomina młody aktor - chociaż tak naprawdę podczas seansu moja siostra zakrywała mi oczy. Któregoś roku na Halloween przebrałem się za Ghostface'a - byłem chyba wtedy w drugiej klasie. W wieczór poprzedzający casting do "Krzyku 4" szukałem pierwszej części cyklu, ale nie mogłem jej znaleźć, obejrzałem więc "Krzyk 2". Tak więc całość serii poznałem w nietypowej kolejności: najpierw część drugą, potem trzecią, a dopiero na końcu pierwszą - tym razem już bez zamykania oczu.

Culkin o mały włos nie załapałby się na pokład statku o nazwie "Krzyk". Producenci wysłali mu odpowiednie strony scenariusza z pewnym wyprzedzeniem czasowym, ale Rory nie zauważył ich w natłoku innych maili. W rezultacie 21-letni "weteran" takich filmów, jak "Możesz na mnie liczyć" (2000), "Znaki" (2002), "Miłego dnia?" (2005) czy "Twelve" (2010) nie zjawił się na przesłuchaniu wtedy, kiedy powinien.

Reklama

- Mój menedżer zadzwonił do mnie z pytaniem, dlaczego nie było mnie na przesłuchaniu do "Krzyku 4" - opowiada mój rozmówca, który odebrał telefon ode mnie gdzieś w Los Angeles. - Ja na to: "Że co? "Krzyk 4"? Co proszę?" - nie miałem pojęcia, że "Krzyk 4" w ogóle istnieje.

- Na szczęście zgodzili się, żebym przyszedł następnego dnia - dodaje - mimo iż dyrektor castingu miał akurat wyjechać. Nagrałem się po prostu na taśmę, a po jakimś czasie odebrałem telefon z wiadomością, że dostałem tę rolę. Tak to się potoczyło.

"Krzyk 4", który do kin na całym świecie wszedł 15 kwietnia, ponownie przenosi kinomanów do Woodsboro w Kalifornii, spokojnego miasteczka, gdzie wiele lat temu zamaskowany seryjny morderca dręczył niejaką Sidney Prescott (Neve Campbell), mordując jej przyjaciół, członków rodziny i szkolnych kolegów. W czwartej części cyklu dorosła już Sidney wraca do Woodsboro, by promować tu swoją książkę, a wtedy - nie jesteście zaskoczeni, prawda? - w miasteczku ponownie pojawia się zabójca, przerażający "Ghostface", i znów zaczyna zabijać.

Oprócz Sidney, widzowie dostrzegą w filmie jeszcze inne znajome twarze: szeryfa Deweya Riley (David Arquette) i dziennikarkę Gale Weathers (Courtney Cox). Nowe postaci to przede wszystkim "świeża dostawa" uczniów lokalnej szkoły średniej - granych m.in. przez Culkina, Erika Knudsena i Hayden Panettiere i Emmę Roberts. Oczywiście, na wszystkich poluje "Ghostface".


Culkinowi przypadła rola Charliego, wyczulonego na drobiazgi i sypiącego frazesami prezesa szkolnego klubu filmowego.

- Mój bohater nie cieszy się jakąś szczególną popularnością w swoim środowisku - mówi Culkin. - Nagle jednak, kiedy na skutek tych niewyjaśnionych morderstw w miasteczku zaczyna wrzeć, ludzie zwracają się ku niemu w poszukiwaniu informacji. Nieoczekiwanie Charlie staje się potężną osobistością... w swoim własnym umyśle.

Przeczytaj recenzję filmu "Krzyk 4" na stronach INTERIA.PL!

- Wszystkie dzieciaki, Charlie, Jill, Kirby i cała reszta, znają się, odkąd skończyli pięć lat - ciągnie Culkin. - Dziewczyny zaczęły dojrzewać, a niektórzy chłopcy jeszcze nie bardzo. Wydaje mi się, że mój bohater leci na każdą koleżankę, która się rusza. Tak, jak mówiłem, dla ich wzajemnych relacji ma jednak znaczenie fakt, że znają się od dzieciństwa. Ich losy znów się krzyżują, gdy morderca zaczyna zabijać.

Campbell, Cox i Arquette to weterani cyklu "Krzyk" - każde z nich wystąpiło w trzech poprzednich częściach. Chociaż w ciągu jedenastu lat, jakie upłynęły od premiery "Krzyku 3" (2000), zdążyli wziąć udział w wielu innych projektach, wszyscy, jak twierdzi Culkin, nie mieli problemów z ponownym wczuciem się w klimat serii.

- To było ciekawe doświadczenie - mówi. - Okazali nam naprawdę dużą sympatię. My, nowi członkowie obsady, byliśmy... może nie tyle zdenerwowani, co ciekawi tego, jak nas przyjmą. A oni okazali się fantastyczni. Co więcej, większa część ekipy realizatorskiej również pracowała przy pierwszej części cyklu, i oni też wywarli na nas świetne wrażenie. To było tak, jakbyśmy weszli do takiej filmowej rodziny.

- Cała ta sytuacja miała jakiś osobliwy posmak lat 90. - dodaje - na co wpływał fakt, że nasi starsi koledzy znają się już od 15 lat. Sądzę jednak, że całkiem nieźle wpasowaliśmy się w tę ekipę. Neve zachowywała się jak jedna z nas. Naprawdę, nie było między nami żadnych podziałów.

Na Culkinie duże wrażenie wywarł również reżyser Wes Craven, legenda kina grozy, który, oprócz trzech pierwszych części cyklu "Krzyk", zasłynął takimi filmami, jak "Ostatni dom po lewej" (1972) i "Koszmar z ulicy Wiązów" (1984).

- Zaskoczył mnie przede wszystkim jego spokój - mówi młody aktor. - Nie spodziewałem się tego. To naprawdę fajna sprawa, kiedy reżyser pozwala ci na swobodę, a po skończonym ujęciu podchodzi i wprowadza tylko niewielkie poprawki. Tak właśnie zachowywał się Wes.

W przypadku klasycznych horrorów typu "slasher" (w których liczba bohaterów konsekwentnie się zmniejsza - przyp. tłum.), popularnych w ostatnich dekadach ubiegłego wieku, widzowie mogli spodziewać się, że powszechną masakrę przetrwa młoda dziewczyna będąca dziewicą. Wiadomo już jednak, że w "Krzyku 4" dziewictwo nie jest gwarancją przeżycia. Innymi słowy - nie można być pewnym, że tym, który się uratuje, będzie szkolny dziwak.

Jeśli jednak okaże się, że Charlie dożyje do końca filmu, Rory Culkin jest cały chętny i gotowy, by znów wydać z siebie "Krzyk" - tym bardziej, że Wes Craven i scenarzysta Kevin Williamson już podpisali kontrakt na realizację 5. i 6. części serii.

- Jestem gotów - potwierdza. - Zdecydowanie jestem gotów na "5cream" - tak nazywam piątą część, bo można się spodziewać, że producenci zdecydują się zastąpić literę "S" w tytule (oryg. "Scream" - przyp. tłum.) piątką.

Ian Spelling

"The New York Times"

Tłum. Katarzyna Kasińska

The New York Times
Dowiedz się więcej na temat: Krzyk 4 | Wes Craven
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy