Roma Gąsiorowska: Niczego nie udaję
Kilkanaście miesięcy temu Roma Gąsiorowska założyła szkołę aktorską. W jej warszawskim aktoRstudio właśnie ruszyły nowe kursy. "Zawsze byłam bardzo pilną uczennicą" - wyznaje aktorka.
Od ubiegłego roku prowadzisz szkołę aktorską, ale jeszcze niedawno to ty brałaś lekcje gry. Jakie miałaś relacje ze swoimi profesorami?
Roma Gąsiorowska: - Zawsze byłam bardzo pilną, wzorową uczennicą, do tego pokorną. Mam wrażenie, że dużo mi to dało. Na studiach nabrałam większej świadomości odnośnie tego, co lubię, a czego nie lubię robić. Na zajęciach, które mnie interesowały, swoich mistrzów, m.in. Jerzego Stuhra, mogłam słuchać od rana do nocy. Byłam tą studentką, która najwięcej siedziała w szkole i pracowała nad scenami. Profesorowie traktowali mnie w sposób wyjątkowy, bo szybko dostrzegli mój talent. Pomagałam swoim kolegom na studiach, chociaż ci nie do końca tego chcieli. Trochę mi zazdrościli, czuli też, że byłam od nich dojrzalsza jako człowiek.
Odwróćmy sytuację. Jaką jesteś nauczycielką?
- Myślę, że powinieneś zapytać o to moich studentów, ale postaram się jakoś odpowiedzieć. Każdego studenta traktuję indywidualnie, po partnersku. Jestem wrażliwa na innego człowieka. Wchodzę w relacje bardzo bliskie, niczego nie udaję. Staram się, żeby moi studenci mieli poczucie bezpieczeństwa, akceptacji. To ja jestem dla nich, a nie oni dla mnie. Wsłuchuję się w to, co mówią, i staram się sprostać ich oczekiwaniom.
Jesteś absolwentką Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej w Krakowie. Czy w systemie nauczania, z którym się tam zetknęłaś, czegoś ci brakowało?
- Zabrakło mi przede wszystkim przeszkolenia psychologicznego. Owszem, nauczono mnie, jak wchodzić w pewne stany emocjonalne, ale nie pokazano, jak z nich wychodzić. Tego musiałam się sama nauczyć. Uważam, że to, co przeszłam, było bardzo cenne. Nie było łatwo, ale dzięki temu opanowałam metody, którymi teraz mogę się podzielić z innymi. Są bezpieczne i przywracają harmonię w życiu.
Pamiętasz swój egzamin na studia?
- Do PWST próbowałam się dostać dwa razy. Przy pierwszym podejściu nie byłam dokładnie przygotowana. Znajdowałam się wtedy w takim momencie życia, że nie wiedziałam, czy w ogóle chcę studiować. Nie dostałam się, ale mogłam przekonać się, jak wygląda egzamin. Za drugim razem byłam i lepiej przygotowana, i miałam więcej pewności siebie. Pamiętam, że podczas zadania aktorskiego skakałam po kanapie. Pokazałam swój temperament. Komisję ujęło też to, że nie do końca obchodziło mnie to, co myśli na mój temat. Śmiało przedstawiałam swoje interpretacje tekstów.
Jak zareagujesz, gdy twój syn dorośnie i powie, że chce zostać aktorem?
- Wszyscy aktorzy mówią, że nie chcieliby, żeby ich dzieci zostały aktorami. Też bym tego nie chciała. Nie będę jednak synowi tego zabraniać. Najlepsze relacje między dzieckiem a rodzicem są wtedy, kiedy sobie nawzajem niczego nie narzucamy i szanujemy swoje osobowości. Zobaczymy, czy w przyszłości dalej będę taka tolerancyjna (śmiech).
- Sytuacja mojego syna jest o tyle wyjątkowa, że i mama, i tata są aktorami (mężem Romy jest Michał Żurawski). Obserwując inne pary aktorskie, zauważyłam, że ich pociechy nader często idą w ślady rodziców. Jeśli dziecko niemal wychowywało się na planie, wybór aktorstwa jako drogi zawodowej jest dla niego czymś naturalnym. U mnie w rodzinie nie było żadnych aktorów, ten świat był mi kompletnie nieznany.
Roma Gąsiorowska to aktorka związana z Teatrem Rozmaitości w Warszawie. Za rolę w "Sali Samobójców" otrzymała Złotą Kaczkę, a za "Ki" Złote Lwy. Zagrała też m.in. w "Listach do M." i "Wojnie polsko-ruskiej". W 2010 r. wzięła ślub z kolegą po fachu Michałem Żurawskim. Para w 2012 r. doczekała się syna.
Rozmawiał Andrzej Grabarczuk (PAP Life).
Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!
Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!