Rok temu uratowali mu życie. Aktor nie kryje wdzięczności
Jeremy Renner poinformował na swoim koncie na Instagramie, że w piątek 29 grudnia odwiedził szpital w Reno w Nevadzie, do którego trafił rok temu po tragicznym wypadku. Aktor zdradził, że będzie na zawsze wdzięczny lekarzom i personelowi placówki, w której uratowano mu życie.
"Przemierzam Reno z radością, błogosławieństwem i pizzą" - napisał aktor na swoim profilu na Instagramie. Na dołączonym do wiadomości zdjęciu znajdował się on w kokpicie wozu strażackiego swojej organizacji RennerVation Foundation.
"Zatrzymałem się, by zobaczyć dzieciaki/superbohaterów, ratowników oraz lekarzy, pielęgniarki i personel szpitala Renown. Składam wyrazy uznania i cieszę się miłością, życiem oraz błogosławieństwem, które nam one dają" - kontynuował.
"Dziękuję [personelowi Renown] i całej społeczności za zatrzymanie mnie na tym świecie. Będę wam zawsze dłużny i wdzięczny" - zakończył swój wpis dwukrotnie nominowany do Oscara aktor.
W pierwszym dniu 2023 roku hollywoodzki aktor i jego siostrzeniec próbowali odholować samochód terenowy przy pomocy pługa śnieżnego. Gwiazdor "Avengers" w pewnym momencie wysunął stopę z pojazdu, chcąc upewnić się, że jego 27-letniemu krewnemu nie zagraża niebezpieczeństwo. Stracił on wówczas panowanie nad ważącą 6,5 tony maszyną. Kiedy zamierzał ponownie usiąść za kierownicą, wypadł z kabiny i został przejechany. W wyniku wypadku laureat Satelity doznał rozległych obrażeń głowy i klatki piersiowej oraz złamał ponad 30 kości.
Podczas pobytu w szpitalu Renner spodziewał się najgorszego. Jak ujawnił w telewizyjnym wywiadzie udzielonym Diane Sawyer, zaczął już nawet pisać list pożegnalny do swoich bliskich. Opowiadając o tym, z trudem tłumił łzy.
Jeremy Renner zdobył rozgłos dzięki głównej roli w filmie "The Hurt Locker: W pułapce wojny", za którą otrzymał nominację do Oscara. Drugą szansę na nagrodę miał za drugoplanowy występ w "Mieście złodziei". Od tego czasu regularnie pojawia się w filmach Kinowego Uniwersum Marvela jako łucznik Hawkeye.