"Rock The Casbah": Świadectwo wojny
Od 22 sierpnia w polskich kinach pojawi się izraelsko-francuski film "Rock The Casbah". Nagrodzony na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Berlinie debiut fabularny Yariva Horowitza to wstrząsające świadectwo wojny między Palestyną a Izraelem.
Jest to niezwykle sugestywna i przejmująca historia o zmaganiu się z własnymi słabościami i niedojrzałością w obliczu wojny, zainspirowana osobistymi doświadczeniami reżysera.
W "Rock The Casbah" Yariv Horowitz wraca do wydarzeń z 1989 roku, do czasów pierwszej Intifady, palestyńskiego powstania przeciwko izraelskiej okupacji Palestyny.
Izraelscy żołnierze zostają wysłani do Strefy Gazy w celu nadzorowania ludności arabskiej. Podczas rutynowego patrolu, żołnierze przemierzając miasto, zostają obrzuceni przez mieszkańców kamieniami. Jeden z żołnierzy ginie pod spadającą na niego z dachu pralką. Sprawców nie udaje się złapać.
Pada rozkaz, aby czwórka młodych żołnierzy stacjonowała na dachu palestyńskiego domu do czasu znalezienia zabójców kolegi. Palestyńscy mieszkańcy, mając izraelskich żołnierzy nad głową, obawiają się posądzenia o kolaborację. Rekruci muszą odnaleźć swoje miejsce w otaczającym ich totalnym chaosie.
"W latach 90. pełniłem funkcję fotografa wojskowego, byłem wysłany do Strefy Gazy, na Brzeg Zachodni. (...) Wiele zdarzeń w filmie jest inspirowanych zasłyszanymi historiami od przyjaciół i sytuacji, których byłem świadkiem podczas służby wojskowej. Morderstwo żołnierza, które jest punktem kluczowym w filmie zdarzyło się naprawdę, kilka przecznic od miejsca, w którym stacjonowałem" - mówi Yariv Horowitz.
"Przede wszystkim chciałem zrobić ten film dla moich przyjaciół i siebie samego, aby dodać nam wiary, że nie jesteśmy sami. (...) I że nie jest to nasza wina. By pokazać jak absurdalne jest to z obydwu stron. I że intifada oznaczała głównie walkę grupy dzieciaków przeciwko innym dzieciakom, bez świadomości, z jakiego powodu" - dodaje reżyser.
"Rock The Casbah" stara się w najbardziej bezstronny sposób pokazać obie strony konfliktu. Wyświetlany w Izraelu, gromadził widownię po połowie izraelską i arabską. Reżyserowi nie było łatwo pozyskać do filmu palestyńskich aktorów. Na etapie przygotowań Arabowie uznali ten film za izraelski, a Izraelczycy myśleli o nim, że jest arabski.
Aktorzy palestyńscy dostali dużą wolność w improwizacji dialogów. Horowitz nie chciał wypowiadać się za nich, stąd w filmie dużo jest przeżyć i doświadczeń drugiej strony, które poszerzają perspektywę. Twórcy filmu spotkali się również ze wsparciem izraelskiej armii, która nie popierała decyzji rządu o siłowym rozwiązywaniu konfliktu.
Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!