Roberto Benigni: Lubi być nadekspresyjny
Aktor o niezwykle charakterystycznej twarzy, na której potrafi wymalować wszystko. Jego gestykulacja, sposób mówienia i mimika czasami uznawane są za stereotypowo włoskie. Roberto Benigni 27 października skończył 66 lat.
Mówi się o nim: najpopularniejszy włoski aktor ostatnich lat. Swą karierę aktorska rozpoczął... na ulicy, jako uliczny komik. Już wtedy zapewne wiedział, że jego niezwykle plastyczna twarz potrafi skupiać uwagę widzów. Po przeprowadzce z rodzinnej Toskanii do Rzymu, grywał w teatrze awangardowym.
W filmie zadebiutował u Giuseppe Bertolucciego w obrazie "Berlinguer ti voglio bene". Odtąd współpracował z tak cenionymi reżyserami jak Costa-Gavras, Federico Fellini, u którego wystąpił w "Głosie z księżyca", czy Jim Jarmusch. Ten ostatni obsadził go m.in. w "Poza prawem" oraz w "Nocy na ziemi".
Benigni to także reżyser. Jego debiutem reżyserskim była komedia "Tu Mi Turbi". Jednak największy sukces i wielką rozpoznawalność przyniósł mu film "Życie jest piękne". Artysta nie tylko wyreżyserował film, ale zagrał w nim główną rolę i był współautorem scenariusza.
Obsypany deszczem nagród - trzema Oskarami, Nagrodą Jury w Cannes oraz Feliksem - Europejską Nagrodą Filmową - film "Życie jest piękne" wzbudził jednak wiele kontrowersji. Niektórzy doceniali, że film Benigniego opowiada bez pomnikowego zadęcia o obozie koncentracyjnym, inni dziwili się i oburzali, że taką historię można opowiadać z humorem. Wprowadzony w filmie osobliwy tryb narracji, jako pewnej gry, za pomocą której również można opowiadać o Holokauście - jednych zachwycał, innym się nie podobał. Oczywiście nie zapominajmy tu o przesłaniu filmu: że nawet w najgorszych czasach możemy sprawić, że życie jest piękne.
Benigni, jako komik, sięgnął później po klasyczne dzieło z literatury dziecięcej - "Pinokia" Carlo Collodiego. Wielu się oburzało, że pajacyka ma zagrać łysiejący pan po 50. Aktor przekonał jednak, że jest to możliwe. O tym filmie, z roku 2002, tak mówił w jednym z wywiadów: "Nic nie przychodzi łatwo, na wszystko trzeba mozolnie zapracować. Pinokio jest moim zdaniem jedną z trudniejszych postaci do zagrania. Tak jak król Edyp, Hamlet czy Don Kichot. Pinokio dorównuje im wielkością i skomplikowaniem".
Choć uchodzi za mistrza spontaniczności i improwizacji, przyznaje, że... każda improwizacja musi być zawsze najpierw dobrze przygotowana. "Mark Twain mawiał: 'Żeby przygotować dobrą improwizację, potrzebuję przynajmniej 3 miesięcy'. Najpierw muszę wszystko w miarę dokładnie rozpisać, aby później sprawić wrażenie, że jest to improwizacja" - mówił.
Benigni chce trafiać do zwykłych ludzi, głosząc hasło, że sztuka powinna być popularna. "Jestem komikiem, błaznem. Fellini powiedział o nas kiedyś, że błaźni są jak święci. Działają dla zbawienia powszechnego. Moi włoscy mistrzowie to Dante, Fellini i Pinokio" - mówił artysta w wywiadzie dla "Gazety".
Aktor jest niejednokrotnie porównywany do Charliego Chaplina, nazywanego geniuszem kina. Inni zaś postrzegają go zupełnie odmiennie: uważają za dziwoląga, pozera i kompletne beztalencie. Jaki jest Benigni naprawdę? Jeśli przyjmiemy, że jego nadekspresyjność i żywiołowość to aktorskie atuty, element warsztatu artysty, powiększymy rzesze jego fanów.