Reklama

Robert Redford przechodzi na aktorską emeryturę

81-letni Robert Redford poinformował, że filmem "The Old Man & the Gun" żegna się z aktorstwem.

"Nigdy nie mów nigdy... Doszedłem jednak do wniosku, że to będzie dla mnie koniec kariery aktorskiej. Po tym [filmie] przejdę na emeryturę, ponieważ robię to, odkąd skończyłem 21 lat. Pomyślałem, że to wystarczy" - aktor zadeklarował w rozmowie z "Entertainment Weekly".

"The Old Man & the Gun" to komedia kryminalna w reżyserii Davida Lowery'ego, w której Redfordowi partnerują na ekranie Cassey Affleck i Sissy Spacek. Obraz trafi na ekrany amerykańskich kin 28 września.

O tym, że rozważa przejście na aktorską emeryturę, Redford po raz pierwszy wspominał w 2016 roku w rozmowie z wnukiem Dylanem. Przyznał wtedy, że ma w planach wystąpić jeszcze w dwóch obrazach - obok "The Old Man & the Gun" miała to być romantyczna komedia "Our Souls at Night" z Jane Fondą - następnie skoncentrować się wyłącznie na reżyserii.

Reklama

Debiutował na teatralnych deskach w 1959 roku w sztuce "Tall Story", ale przełom w karierze przyszedł dopiero dekadę później. Rola w filmie "Butch Cassidy i Sundance Kid", w którym wystąpił w duecie z Paulem Newmanem, sprawiła, że okrzyknięto go gwiazdą. "Moje życie stanęło na głowie - przyznał po latach. - Odkrycie, że pociągam kobiety, było wspaniałe. Dlatego zacząłem na co dzień grać przystojniaka z ekranu. Popłynąłem, zachłysnąłem się popularnością" - dodał.

W Hollywood do dziś pamiętają Glenn Close zarzucającą mu, że na planie "Urodzonego sportowca" wizażyści spędzali więcej czasu, pracując nad jego urodą, niż nad nią i Kim Basinger łącznie. Przez lata zagrał w ponad 40 filmach i serialach. W końcu, znużony blichtrem Fabryki Snów, postawił na niezależność. "Dotarło do mnie, że ludzie traktują mnie jak przedmiot, a ja chciałem mieć swoją prywatność i robić to, na co mam ochotę. Nie zamierzałem wszystkiego rzucać na pożarcie mediom" - wyjaśnił Redford w jednym z wywiadów.

W 1981 roku z jego inicjatywy powstała fundacja Sundance Institute, wspierająca niezależną produkcję filmową i organizująca coroczne festiwale filmowe. Sam zaczął stawać po drugiej stronie kamery jako reżyser. "Wierzę, że sztuka zawsze będzie potrzebna. Ona dokumentuje świat i sprawia, że ludzie zaczynają myśleć, dziwić się i pytać. A o to przecież chodzi" - mówił.

W 2002 roku Redford otrzymał honorowego Oscara za całokształt twórczości. Na statuetce, którą otrzymał, umieszczono napis: "Aktor, reżyser, producent, twórca Sundance, źródło inspiracji dla niezależnych i innowacyjnych twórców kina na całym świecie".

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Robert Redford
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy