Robert Górski: Sześciosekundowa rola
Lider Kabaretu Moralnego Niepokoju, Robert Górski, zagrał epizodyczną rolę w komedii "Wkręceni 2". "Niektórzy mogą się nawet nie zorientować, że byłem na ekranie. Wystarczy, że w momencie, kiedy się pojawiam, czytali sms-a" - komentuje komik.
Jak trafił pan do komedii "Wkręceni 2" reżyserowanej przez Piotra Wereśniaka?
Robert Górski: - W obsadzie znalazłem się za sprawą producenta, Tadeusza Lampki. Uznałem, że taką króciutką rolę, zgodną z moimi aktorskimi możliwościami, mogę przyjąć. Grając tak drobny epizod, ryzyko, że się ośmieszę, było minimalne. Niektórzy mogą się nawet nie zorientować, że byłem na ekranie przez kilka sekund. Wystarczy, że w momencie, kiedy się pojawiam, czytali sms-a.
W kogo się pan wcielił?
- Gram policjanta. Jest na ekranie tylko sześć sekund, więc trudno o nim wiele powiedzieć. To rzecznik prasowy policji, który komentuje sytuację, jaka zdarzyła się na Dworcu Centralnym. Chociaż przez krótki moment chciałem zawłaszczyć film dla siebie. Dziwię się, że nie ma mnie na plakacie, ale wytłumaczono mi, że właśnie na nim jestem, tylko stoję dokładnie za Małgorzatą Sochą i po prostu mnie nie widać. Prawdopodobnie jest to kłamstwo szyte grube nićmi, ale jakoś chcę w to wierzyć (śmiech). Tak naprawdę najjaśniejszym punktem filmu jest Paweł Domagała. Zagrał tak znakomicie, że nie sposób go przyćmić.
Czy artysta kabaretowy łatwo odnajduje się na planie filmowym komedii?
- O nie, to są dwa różne rodzaje sztuki. My operujemy na estradzie zupełnie innymi środkami, niż aktorzy przed kamerą. W efekcie mamy problem w przejściu na tamtą stronę, a oni mają kłopot, by robić to, co my. Chociaż, pozornie, wydaje się to takie proste.
Czy potwierdzi pan, że komedia to trudny gatunek filmowy?
- Chyba nawet najtrudniejszy. Obserwuję różnych reżyserów, którym powiodły się debiuty niekomediowe. Postanawiają oni, że spróbują swoich sił we wszystkich gatunkach filmowych. Jednym z nich jest komedia. Zazwyczaj te filmy, które miały być lekkie i wesołe, średnio im się udają.
Podczas premiery filmu pełnił pan rolę konferansjera. Jak często zajmuje się pan prowadzeniem zamkniętych imprez?
- Bardzo rzadko. Ale jeśli ktoś naprawdę ma za dużo pieniędzy, to przyjmuję propozycje. Zazwyczaj tego nie robię, gdyż nie jestem typem showmana. Wręcz przeciwnie. Będąc sam na scenie - kiedy mam mówić, improwizować - czuję się zagubiony.
Rok po premierze komedii "Wkręceni" na ekrany polskich wchodzi kontynuacja tego filmu. W pierwszej części trzej bohaterowie - grani przez Piotra Adamczyka, Bartosza Opanię i Pawła Domagałę - zostają wzięci za kogoś innego. Zwolnieni pracownicy fabryki samochodów podszywają się za niemieckich biznesmenów, którzy planują zainwestować duże pieniądze w Zamościu.
Druga część koncentruje się na przygodach Tomasza Zarównego. Popularny "Szyja", który pracuje na autostradzie, poznaje przez przypadek agentkę gwiazd Klementynę (Małgorzata Socha). Efektowna blondynka zabiera go do Warszawy i w krótkim czasie zamienia w celebrytę. "Szyja" ma być sobowtórem ikony polskiego show-biznesu, "Mikiego" Mazura. Żona głównego bohatera, Jadźka (Barbara Kurdej-Szatan), próbuje sprowadzić go do domu.
Rozmawiał Andrzej Grabarczuk (PAP Life).
Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!