Reklama

Ridley Scott o Trumpie: Pomarańczowogłowy świr

Ridley Scott, 82-letni twórca tak kultowych filmów, jak m.in. "Obcy - 8. pasażer "Nostromo" czy "Łowca androidów", to jeden z artystów, którego nowy projekt przerwała pandemia koronawirusa. Zdjęcia do kręconego przez niego filmu "The Last Duel" zostały wstrzymane. W oczekiwaniu na poprawę sytuacji, reżyser w wywiadzie dla magazynu "Variety" skrytykował sposób, w jaki zarządza kryzysem prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump.

Ridley Scott, 82-letni twórca tak kultowych filmów, jak m.in. "Obcy - 8. pasażer "Nostromo" czy "Łowca androidów", to jeden z artystów, którego nowy projekt przerwała pandemia koronawirusa. Zdjęcia do kręconego przez niego filmu "The Last Duel" zostały wstrzymane. W oczekiwaniu na poprawę sytuacji, reżyser w wywiadzie dla magazynu "Variety" skrytykował sposób, w jaki zarządza kryzysem prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump.
Ridley Scott nie ma najlepszego zdania o politykach /Dave J Hogan /Getty Images

"Ten pomarańczowogłowy koleżka, który nami rządzi, jest świrem, co nie?" - odpowiedział Scott na pytanie o to, jak jego zdaniem politycy radzą sobie z kryzysem spowodowanym koronawirusem.

Jednocześnie reżyser chwalił działania gubernatora Nowego Jorku, Andrew Cuomo. Nie zmienia to jednak faktu, że jego ogólna opinia pozostaje krytyczna. "Patrzę na polityków, którzy rządzą światem i uważam, że połowa z nich to idioci, a druga połowa to despoci. Tylko kilku z nich jest wartych uwagi. Nikt normalny nie pcha się do polityki" - ocenił Ridley Scott.

W dobie pandemii Scott zalecił racjonowanie żywności. "Jestem dzieckiem wojny i wiem, że w czasie wojny trzeba racjonować jedzenie. Musimy je wprowadzić, bo ludzie kupują zbyt dużo żywności, a potem ona gnije" - ocenił.

Reklama

Ostatnim dziełem Ridleya Scotta był film "Obcy: Przymierze". Do niedawna pracował na planie filmu "The Last Duel", którego akcja umiejscowiona jest w XIV-wiecznej Francji. W rolach głównych zobaczymy w nim Adama Drivera, Matta Damona i Bena Afflecka. "Przez miesiąc kręciliśmy we Francji, ale uznałem, że rozsądnym będzie przerwanie zdjęć do czasu uspokojenia się sytuacji. To, co do tej pory nakręciliśmy, wygląda fantastycznie. Akcja filmu dzieje się w 1360 roku. Wracamy do średniowiecznej Francji, co jest interesujące. Jakieś dwa tygodnie temu przerwaliśmy zdjęcia, nie czekając na nieuniknione. Mieliśmy przenieść się do Irlandii, ale to będzie musiało poczekać" - zdradził Scott.

Innym filmem, który wciąż jest w planach Ridleya Scotta, jest sequel głośnego "Gladiatora".

PAP life
Dowiedz się więcej na temat: Ridley Scott | Donald Trump
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy