Reklama

Richard Gere: Groził sądem za nazwanie go... "symbolem seksu"

Rola w filmie "Amerykański żigolak" z 1980 roku sprawiła, że występujący w nim Richard Gere zaczął być określany mianem symbolu seksu. Jak się okazuje, popularny aktor nie cierpiał tego określenia i starał się uciec od tej łatki. W tym celu był nawet gotów pozywać ludzi do sądu. Zdradził to gospodarz popularnego przed laty brytyjskiego typu talk-show, Michael Aspel.

Rola w filmie "Amerykański żigolak" z 1980 roku sprawiła, że występujący w nim Richard Gere zaczął być określany mianem symbolu seksu. Jak się okazuje, popularny aktor nie cierpiał tego określenia i starał się uciec od tej łatki. W tym celu był nawet gotów pozywać ludzi do sądu. Zdradził to gospodarz popularnego przed laty brytyjskiego typu talk-show, Michael Aspel.
Richard Gere ma już 74 lata, ale wciąż doskonale wygląda /Ernesto Ruscio /Getty Images

W rozmowie z "Daily Mail" Michael Aspel wrócił pamięcią do swojego programu z 1989 roku, którego gościem był Richard Gere ("Pretty Woman"). "Kiedy gościłem Richarda Gere'a, pod koniec przedstawiania go powiedziałem, że w swoim życiu dokonał tego i tamtego, a przy okazji użyłem określenia 'symbol seksu'. Po programie zadzwonił do mnie jego agent i powiedział, że jeśli podczas montażu nie usunę tej wzmianki o symbolu seksu, to sprawą zajmą się prawnicy aktora" - opowiadał Aspel.

Reklama

Michael Aspel: Najgorsze wywiady

I dodał, że dla aktora ta kwestia była rzeczywiście bardzo istotna. "Nie chciał być znany jako symbol seksu, co było bardzo dziwne. Traktował się jednak bardzo poważnie za sprawą rzeczy, które zrobił na rzecz wyzwolenia Tybetu" - zakończył temat brytyjski dziennikarz. Gere zaangażował się w sprawę Tybetu w latach 80. ubiegłego wieku, walcząc o to, by przestrzegano tam praw człowieka.

Wśród wielu wspomnień Aspela znalazła się też m.in. historia o wokalistce grupy Blondie, Debbie Harry. "Czekałem na Blondie, z którą umówiłem się na program o 11 rano. Mój program kończył się w południe, a ona zjawiła się na pięć minut przed jego końcem. Miała na sobie tak obcisłą sukienkę, że nie była w stanie usiąść. Zrobiłem więc krótki wywiad, w trakcie którego stała nade mną, spoglądając na mnie z góry" - wspominał dziennikarz.

Inną gwiazdą, z którą rozmowa nie poszła po myśli Aspela, była Barbra Streisand. "Miałem przeprowadzić z nią wywiad w hotelu, bo nie chciała przyjść do studia telewizyjnego. Oświetlały ją wszystkie lampy na świecie, a my musieliśmy siedzieć od siebie w odległości pięciu metrów. Nie było między nami żadnego prawdziwego kontaktu. Rozmowa była krótka. Barbra była bardzo grzeczna i miła. I to właśnie ta grzeczność nie pozwoliła nam na przeprowadzenie naprawdę dobrej rozmowy. Była miła, ale tak samo pogadalibyśmy sobie przez telefon" - ocenił Aspel.

PAP/INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Richard Gere
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy