Reklama

Richard Burton: Największe szczęście

Gdyby żył, we wtorek, 10 listopada, Richard Burton obchodziłby 95. urodziny. "Największym szczęściem w moim życiu było spotkanie z Elizabeth [Taylor]" - wspominał swoją dwukrotną żonę.

Gdyby żył, we wtorek, 10 listopada, Richard Burton obchodziłby 95. urodziny. "Największym szczęściem w moim życiu było spotkanie z Elizabeth [Taylor]" - wspominał swoją dwukrotną żonę.
Richard Burton i Elizabeth Taylor dwukrotnie przyrzekali sobie małżeńską wierność /Bettmann /Getty Images

Zanim jednak związał się z Elizabeth Taylor, Burton przez 14 lat pozostawał w związku małżeńskim z walijską aktorką Sybill Williams.

Jego życie zmieniło się jednak, gdy na planie "Kleopatry" poznał Elizabeth Taylor. "Zrobiła ze mnie porządnego faceta" - zanotował aktor. "Jest niezwykle podniecającą kochanką, ale także kobietą nieśmiałą i pełną ducha (...). Jest genialną aktorką" - zwierzał się Burton, dla którego szczytem dobroci Elizabeth było tolerowanie jego pijaństwa.

W związku wrzało od ich pierwszego spotkania na planie "Kleopatry" Josepha L. Mankiewicza w roku 1961, gdzie ona wcieliła się w tytułową bohaterkę, on - w Marka Antoniusza. Razem zagrali także m. in. w "Kto się boi Virginii Woolf" (1966) Mike'a Nicholsa, "Haiti - wyspie przeklętej" (1967) Petera Glenville'a, czy "Doktorze Faustusie" (1967) w reżyserii Burtona i Nevilla Coghilla.

Reklama

Po raz pierwszy pobrali się w roku 1963. Później, było już jak w filmowej wersji "Poskromienia złośnicy" Szekspira, w której oboje zagrali.

"Wczoraj, kolejny straszny dzień. Zachowałem się gorzej niż 'banshee' (zjawa w walijskich wierzeniach ludowych - przyp. red.). Ubliżyłem Elizabeth, byłem pijany" - Burton pisał we wspomnieniach.

"Czasem 'wypisz wymaluj' przypominam ojca (...). Miał talent w ranieniu ludzi. Ten sam gwałtowny temperament. Mamie był wierny, jak ja Elizabeth" - nie bez wyrzutów sumienia zwierzał się Burton, znany z zaglądania do kieliszka i niepowstrzymanych wybuchów agresji.

"Żołądek się jej kurczy, kiedy jestem daleko, kocha mnie. I ja będą ją zawsze kochać" - zanotował Burton na temat łączącej ich pasji, w której nie można się było doliczyć wzlotów i upadków.

Obrazem ich burzliwej relacji miał być film Mike'a Nicholsa "Kto się boi Virginii Woolf". Burton nie zgadzał się z obiegową opinią, że Taylor jest "najpiękniejszą kobietą świata", nazywając to określenie "bzdurą". "Ma piękne oczy, ale też podwójny podbródek i nierozwinięte piersi, ma też raczej krótkie nogi" - tymi słowami opisywał Taylor.

Para rozwiodła się w roku 1974, po raz kolejny pobrała w roku 1975 i rok później rozstała na zawsze. W tym czasie, Burton wyrażał się o Taylor z mniejszą czułością niż w dzienniku. Aktorka zaś, kilkanaście lat po śmierci Burtona, zadeklarowała, że była gotowa wyjść za niego po raz trzeci za mąż...

Nie było to już możliwe, ponieważ w roku, w którym Burton rozstał się definitywnie z Taylor, aktor wziął kolejny ślub.

Gdy w 1976 r. w kurorcie w Szwajcarii (dokąd przeprowadził się z powodów podatkowych) gwiazdor zobaczył na wyciągu narciarskim młodszą od siebie o 24 lata byłą modelkę Susan Hunt, nie wahał się ani chwili. By przyspieszyć jej rozwód z rajdowym kierowcą Jamesem Huntem, zapłacił mu milion dolarów. Richard i Susan wzięli ślub w 1976 r., ale związek, choć tak kosztowny, nie okazał się udany. Po sześciu latach sąd na Haiti orzekł ich rozwód. Rok później aktor miał już kolejną żonę.

Po raz ostatni stanął na ślubnym kobiercu w charakteryzatorką Sally Hay. Małżeństwo po roku przerwała jednak śmierć gwiazdora.

Burton zmarł 5 sierpnia 1984 w Celigny, jego ukochanej posiadłości nad Jeziorem Genewskim, na skutek nagłego silnego udaru. Tam też spoczął na starym wiejskim cmentarzu.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Richard Burton
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama