Reklama

Reżyser Kiriłł Sieriebriennikow skazany na trzy lata więzienia w zawieszeniu

Na trzy lata pozbawienia wolności w zawieszeniu skazał w piątek sąd w Moskwie reżysera Kiriłła Sieriebriennikowa, jednego z najbardziej znanych rosyjskich twórców teatralnych. Sąd uznał, że reżyser i jego współpracownicy sprzeniewierzyli środki państwowe.

Na trzy lata pozbawienia wolności w zawieszeniu skazał w piątek sąd w Moskwie reżysera Kiriłła Sieriebriennikowa, jednego z najbardziej znanych rosyjskich twórców teatralnych. Sąd uznał, że reżyser i jego współpracownicy sprzeniewierzyli środki państwowe.
Kiryłł Sieriebriennikow pójdzie do więzienia? /Sergei Ilnitsky /PAP/EPA

Prokurator żądał dla Sieriebriennikowa sześciu lat kolonii karnej. Sąd wydając wyrok skazał także dwóch współoskarżonych Sieriebriennikowa: Aleksiej Małobrodski otrzymał karę dwóch lat pozbawienia wolności w zawieszeniu, a Jurij Itin - trzech lat, również w zawieszeniu. Obrońcy zapowiedzieli złożenie apelacji.

Postępowanie przeciwko reżyserowi trwało ponad trzy lata. Sieriebriennikow został aresztowany wiosną 2017 roku, później umieszczony w areszcie domowym, a następnie zwolniony. W 2019 roku sprawa karna została cofnięta do prokuratury, gdy sędzia uznała, że akt oskarżenia zawiera nie dające się usunąć naruszenia. Jednak sąd wyższej instancji anulował tę decyzję i nakazał rozpatrzenie sprawy przez inny skład sędziowski.

Reklama

Wyroki w zawieszeniu były oczekiwane przez tych obserwatorów, którzy uważali, że zbyt widoczna podczas procesu była niezgodność zarzutów z rzeczywistością. Przy tym w piątkowym wyroku sąd uznał winę oskarżonych za dowiedzioną.

Sąd uznał, zgodnie z aktem oskarżenia, że doszło do malwersacji na kwotę 129 mln rubli (obecnie ponad 1,8 mln USD) podczas realizacji projektu artystycznego o nazwie Platforma. Sieriebriennikow i jego współpracownicy z nieistniejącej już grupy teatralnej Siódme Studio realizowali ten projekt w latach 2011-2013.

W trakcie procesu przeprowadzono łącznie trzy ekspertyzy, które przyniosły rozbieżne wnioski. Podstawą wyroku jest trzecia z nich, w której uznano, że realizacja projektów Platformy kosztowała 87,5 mln rubli (ok. 1,26 mln USD), podczas gdy ministerstwo kultury przekazało na nią 216,5 mln rubli (ponad 3,1 mln USD). Krytycy ekspertyzy wskazują, że autorzy pominęli w niej około jednej trzeciej przedsięwzięć teatralnych zrealizowanych przez Platformę i zaniżyli stawki związane z kosztami.

Proces i śledztwo wzburzyły środowisko teatralne w Rosji. Sieriebriennikow, który w chwili aresztowania kierował awangardowym teatrem Centrum Gogola w Moskwie, należy do najbardziej cenionych w Rosji i za granicą reżyserów. Śledztwo odczytywano jako wymierzone osobiście przeciwko niemu i dopatrywano się w nim motywów politycznych. Pod kierunkiem Sieriebriennikowa Centrum Gogola realizowało śmiałe interpretacje utworów klasycznych, które stały się zmorą dla rosyjskich działaczy religijnych i resortu kultury.

Reżysera broniło wielu znanych w Rosji artystów. W jego obronie występowały też środowiska teatralne za granicą. Przez trzy lata procesu Sieriebriennikow nadal pracował jako reżyser, a jego projekty zdobywały uznanie i nagrody.

W dniach przed ogłoszeniem wyroku ponad 3 tys. działaczy kultury z Rosji podpisało się pod apelem do obecnej minister kultury Rosji Olgi Lubimowej o wycofanie pozwu przeciwko Sieriebriennikowowi. Wśród sygnatariuszy byli reżyserzy, aktorzy, muzycy i dyrektorzy teatrów. W obronie reżysera wystąpili dyrektorzy artystyczni czołowych rosyjskich teatrów, argumentując, że śledztwo stworzy precedens groźny dla kultury.

"Niesprawiedliwy, niewytłumaczalnie surowy wyrok w tej sprawie może zadać ogromną i niepowetowaną stratę życiu kulturalnemu Rosji, całej przyszłości teatru i ogółem sztuki" - napisał jeden z najbardziej uznanych i utytułowanych aktorów rosyjskich Jewgienij Mironow.


Popularni aktorzy i znani artyści byli wśród kilkuset osób, które w piątek przyszły pod budynek sądu, by wyrazić poparcie dla oskarżonych.

Minister Lubimowa wydała w piątek oświadczenie, w którym przyznała, że resort "jest zorientowany, jak toczył się proces i widzi szeroki rozgłos w społeczeństwie". Uznała jednak, że jej ministerstwo nie może wydawać ocen dotyczących zgodności wyroku z prawem.

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy