Reklama

Reżyser "Historii Roja" atakuje Jacka Kurskiego

"Myślę, że nie zdziwisz się, jeśli określę Twoją postawę wobec mnie i filmu 'Historia Roja' od momentu, kiedy zostałeś prezesem TVP SA, jako przejaw chamstwa i buty władzy" - Jerzy Zalewski, reżyser filmu "Historia Roja", opublikował datowany na 8 sierpnia 2016 list do Jacka Kurskiego.

"Myślę, że nie zdziwisz się, jeśli określę Twoją postawę wobec mnie i filmu 'Historia Roja' od momentu, kiedy zostałeś prezesem TVP SA, jako przejaw chamstwa i buty władzy" - Jerzy Zalewski, reżyser filmu "Historia Roja", opublikował datowany na 8 sierpnia 2016 list do Jacka Kurskiego.
Prezydent Andrzej Duda (L) i reżyser "Historii Roja" Jerzy Zalewski (P) na premierze filmu /AKPA

Reżyser "Historii Roja" ujawnił, że zamierza wystąpić na drogę sądową przeciwko TVP, żądając odszkodowania w wysokości 1,5 mln zł za "sześcioletnie utrudnianie pracy zawodowej".

Zalewski nie przebiera w słowach, nazywając Jacka Kurskiego "nadętym wałem"

"Na premierze filmu 29 lutego 2016 r. nie byłeś łaskaw nawet do mnie podejść - czy przez to, że uważałeś się za tak ważną figurę, czy przez to, że czułeś się niezręcznie z powodu braku odpowiedzi na mój list - nie wiem, w każdym razie zachowałeś się jak nadęty wał. Zresztą co do premiery, którą zaszczycił swoją obecnością Prezydent RP Andrzej Duda, doszły mnie głosy, że właśnie w związku z jego obecnością, Telewizja miała transmitować to wydarzenie. Oczywiście tak się nie stało" - żali się Zalewski.

Reklama

Część winy za niewłaściwą promocję  Zalewski zrzucił też na dystrybutora obrazu.

"Odniosłem wrażenie, tak w miesiącach przed premierą filmu, jak w miesiącach po premierze, kiedy film był eksploatowany w kinach, że w telewizji podjęto decyzję, aby 'Historii Roja' nie promować, co przy tak naprawdę niechętnej postawie dystrybutora filmu, Kino Świat, miało decydujące znaczenie w dotarciu filmu do szerokiej polskiej widowni" - napisał Zalewski.

Reżyser "Historii Roja" wystosował 7 września 2016 oświadczenie, w którym poskarżył się na środowiskowy ostracyzm oraz wyraził rozczarowanie "dobrą zmianą" w sferze kultury.

"Oczywiście jestem zwolennikiem 'dobrej zmiany'. Bardzo dumny jestem z programu 500+,  jestem optymistą co do działań ministra Morawieckiego w gospodarce, bardzo szanuję aktywność ministra Antoniego Macierewicza, nie tylko w odbudowie polskiego wojska ale i polskiej tożsamości, jak wielu liczę dni do końca kadencji prezesa Trybunału Konstytucyjnego, trudno przecenić to, że demokracja odsunęła do władzy ludzi skorumpowanych, szkodliwych dla Polski. Wydaje mi się jednak, że "dobra zmiana" nie dotyczy na razie ani polskiej kultury, ani mediów. Nie dotyczy też mnie" - napisał Zalewski.

"Historia Roja" to opowieść o Mieczysławie Dziemieszkiewiczu, pseudonim "Rój", który po zamordowanego przez żołnierzy sowieckich starszego brata wraca w rodzinne strony i wstępuje do Narodowego Zjednoczenia Wojskowego. Jako dowódca oddziału partyzanckiego przez kolejnych 6 lat kontynuuje walkę o wolną Polskę z sowieckim okupantem, siejąc postrach wśród funkcjonariuszy UB i kolaborantów. Komunistyczne władze robią wszystko, aby namierzyć i zlikwidować "wroga władzy ludowej".

Przypomnijmy, że w sierpniu Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego - Piotr Gliński -  wyraził publiczne zdziwienie niedopuszczeniem filmu Zalewskiego "Historia Roja" na Festiwal Filmowy w Gdyni. 

- Film, który dotyka tak ważnej dla współczesnej Polski i polskiej wspólnoty tematyki jak historia Żołnierzy Wyklętych powinien mieć szansę wzięcia udziału w konkursowej konkurencji. A tego prawa filmowi Jerzego Zalewskiego niestety odmówiono. Odnoszę wrażenie, że decyzja ta nie miała związku z jego artystyczną wartością - argumentował Gliński.

 

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Historia Roja | Jerzy Zalewski
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy