Renee Zellweger: Być jak Judy Garland
3 stycznia na ekranach polskich kin zadebiutuje biograficzny film "Judy". W postać Judy Garland wcieliła się Renee Zellweger.
Judy Garland, cudowne dziecko sceny i wielkiego ekranu, dziewczyna, która podbiła serca światowej publiczności dzięki niewinnej urodzie, niezwykłemu głosowi i szczególnej charyzmie. Wraz z wielkim sukcesem przyszła samotność, nieszczęśliwe miłości, cztery burzliwe małżeństwa, a z czasem coraz mniejsze zainteresowanie publiczności, gorsze kontrakty, chałtury. W tym właśnie momencie życia poznajemy Judy Garland w filmie Ruperta Goolda. Zmęczona życiem artystka, której największym pragnieniem jest zapewnienie spokojnego bytu swoim ukochanym dzieciom. Żyjąca marzeniami kobieta, która prawie pogodziła się z faktem, że najlepsze już za nią. I wtedy pojawia się niezwykła propozycja. Okazuje się, że w Londynie, Judy Garland wciąż jest wielką gwiazdą, a publiczność pragnie oglądać ją na najlepszych scenach. Czy Judy jest wciąż gotowa na kolejny skok w nieznane? Czy aby zapewnić szczęście dzieciom, zdecyduje się zostawić je na długie miesiące? Czy tajemniczy młody mężczyzna, może być tym na którego czekała całe życie?
Renée Zellweger była od dawna wielką fanką Judy Garland, więc możliwość zagrania jej w pełnometrażowym filmie kinowym była dla aktorki największym możliwym afrodyzjakiem. Z kolei producent David Livingstone i reżyser Rupert Goold nie wyobrażali sobie w tej roli innej osoby. "Żadna inna aktorka nie jest w stanie jednocześnie grać, śpiewać i roztaczać komediowego czaru. Tak się szczęśliwie również złożyło, że Renée była akurat w tym samym wieku co Judy, gdy ta występowała na londyńskich scenach" - mówi Livingstone.
Goold potwierdza słowa producenta: "Talent komediowy był bardzo istotny, ponieważ Judy była znana ze swojego poczucia humoru. Fakt, że Renée ma na koncie wiele popularnych ról komediowych, sprawia, że zapominamy często, iż jest również znakomitą aktorką dramatyczną - ba, za rolę we 'Wzgórzu nadziei' otrzymała przecież Oscara! Ma w sobie również coś, co sprawia, że łatwo nawiązuje więź z widzami, nawet jeśli do dialogu dochodzi w ciemnej sali kinowej, a nie na deskach teatru czy scenie".
Zellweger miała również inny powód, by opowiedzieć tę historię w takiej formie. "Jako osoba kreatywna uwielbiam wykraczać poza strefę własnego komfortu, żeby opowiadać interesujące historie. Chciałam w przypadku 'Judy' pokazać Garland z innej perspektywy, poprzez mniej lub bardziej znacząc sytuacje, o których przeważnie zapomina się w oficjalnych biografiach, a które dają znacznie lepszy obraz danej osoby".
Mając tak wspaniałą aktorkę, należało tylko pomóc jej stać się Judy Garland przed kamerami. "Renée chciała, by jej portret Judy był uczciwy i wiarygodny, bez żadnych ozdobników czy niepotrzebnych dodatków, które mogłyby kierować film w stronę niezamierzonej karykatury" - objaśnia producent David Livingstone. Aktorka rozpoczęła trening śpiewu już na rok przed rozpoczęciem zdjęć, a później pracowała z Mattem Dunkleyem nad utworami. Po czterech miesiącach prób poczuła, że będzie gotowa, by stawić czoła talentowi Garland. "Podobało mi się w tym projekcie również to, że mogłam sobie przypomnieć klasyki amerykańskiej piosenki, i to w absolutnie cudownych aranżacjach" - przyznaje gwiazda.
Mimo że Zellweger miała już doświadczenie sceniczne i wokalne, czego dowodem chociażby jej pamiętny występ w "Chicago" Roba Marshalla, treningi na potrzeby roli w "Judy" były dla aktorki zupełnie nowym wyzwaniem, któremu chciała sprostać, całkowicie zatracając się w perspektywie Garland.
"Przez ten rok prac nad rolą wielokrotnie czułam, będąc w samochodzie czy na zakupach, że myślę i reaguję jak Judy, a nie jak Renée. Słuchałam w gruncie rzeczy nieprzerwanie jej występów, jej wypowiedzi w formie audio, dużo o niej czytałam, sporo z nią oglądałam. Chciałam ją zrozumieć z każdej możliwej perspektywy" - informuje aktorka, której wysiłki nie ograniczały się wyłącznie do odtworzenia scen śpiewu.
Amerykańska gwiazda musiała również przyswoić specyficzny akcent Garland, nauczyć się imitować jej modulację głosu, a także język ciała - zarówno na scenie, jak i poza nią. Natomiast Dunkey twierdzi, że zawsze wiedział, że Zellweger poradzi sobie z tym wszystkim. "Renée jest aktorką, która umie śpiewać, a nie piosenkarką, która potrafi grać, więc o kontekst aktorski byłem spokojny. Pracowaliśmy raczej nad zrozumieniem i przyswojeniem głosu i osobowości Judy Garland. Renée ćwiczyła z trenerem głosu, z choreografem i wieloma innymi zawodowcami, którzy pomogli jej poczuć i zrozumieć to, kim była i jak zachowywała się Judy" - uważa Dunkey.
Rupert Goold wspomina, że był pod ogromnym wrażeniem przemiany amerykańskiej aktorki w Judy Garland. "Uwielbiałem obserwować, jak trzyma ramiona. Judy miała lekko wygięty kręgosłup, przez co wyglądała na znacznie starszą i bardziej kruchą niż była w rzeczywistości, a Renée fantastycznie to oddała. Pierwszego dnia na planie pomyślałem sobie, że mam do czynienia z prawdziwą aktorką, która zagra rolę, a nie tylko będzie odtwarzała manieryzmy".
W przeistaczaniu się przed kamerami w Garland aktorce pomagali również charakteryzator Jeremy Woodhead oraz kostiumografka Jany Temime. "Zawsze współpracuję blisko z aktorami, więc nawiązujemy po jakimś czasie przyjacielskie relacje, ale w przypadku Renée zaiskrzyło niemal natychmiastowo", wspomina Woodhead. "Zakochałem się w tej dziewczynie, w jej luzie i profesjonalnym podejściu, w jej poczuciu humoru i afirmacji życia, w jej energii oraz ekscytacji tym, co nadchodzi. Wydawało mi się, że wiele je z Judy łączy w prawdziwym życiu" - kontynuuje charakteryzator, który miał mnóstwo materiałów wizualnych, którymi mógł się podpierać na planie. "Musieliśmy dociec, jakie fryzury i makijaż będą najlepiej pasowały do warunków fizycznych i osobowości Renée, a następnie przymierzaliśmy rezultaty do strojów oraz stylów uczesania związanymi bezpośrednio z Judy Garland".
Równie ważne były kostiumy, które musiały być autentyczne w kontekście epoki, ale także umożliwiać Zellweger "wchodzenie w skórę Judy". "Podziwiałam Jany za jej bezkompromisowość - nie zgadzała się na nic, co było tylko w 99,9% autentyczne i dobre dla filmu" - podkreśla amerykańska aktorka. "Wszystkie kostiumy były doskonałe, a ona je nam podrzucała pod nos, jeden za drugim, jakby wyciągała z magicznej szafy bez dna. Kluczowe było jednak to, że część sukni uszyła specjalnie dla mnie, mając w pamięci, że moja postura różni się od postury Judy, więc stroje musiały kształtować odpowiednio moją sylwetkę tak, by nie było to w żaden sposób widoczne - ani dla widza, ani nawet dla kamery" - wyjaśnia Renée Zellweger. "Jany stworzyła, na przykład, takie suknie, które pasowały do mnie tylko wtedy, gdy poruszałam się w stylu Judy Garland!".
"To był długi i czasochłonny proces, staraliśmy się stworzyć wiarygodne podobieństwo między mną a Judy, nie popadając w jakąkolwiek przesadę" - wspomina Zellweger. Choć producent David Livingstone przyznaje, że przemiana Renée w Garland za każdym razem go zadziwiała. "Miała kolorowe szkła kontaktowe, perukę i kilka subtelnych uzupełnień protetycznych, ale to była jedyna pomoc, której potrzebowała, bowiem swoją rolę oparła na setkach godzin spędzonych z materiałami dotyczącymi Judy. Nie tylko wizualnymi, Renée słuchała obsesyjnie nagrań z występów Judy, robiła wszystko co możliwe, żeby odtworzyć w swojej posturze, ruchu, głosie wszystko, co można było odtworzyć na planie filmu fabularnego".
Reżyser Rupert Goold dodaje: "Nigdy do końca nie wiadomo, czy wypracowywana miesiącami teoria sprawdzi się w praktyce, ale pamiętam, że po pierwszym ujęciu na planie wiedziałem, że Renée była doskonałym wyborem. Poczułem wtedy dużą ulgę i schodzący ze mnie ogromny stres". Największym komplementem dla aktorki była jednak pochwała ze strony Rosalyn Wilder, która znała przecież prawdziwą Judy Garland i pamiętała ją z okresu występów w Londynie: "Nie mogłam wyjść z podziwu. Dosłownie zamieniła się w nią, odtwarzając Judy zarówno fizycznie, jak i mentalnie. Wtedy uwierzyłam, że nie ma w życiu rzeczy niemożliwych".