Radosław Piwowarski: Życie reżysera nie jest łatwe
- Życie reżysera nie jest łatwe, bo generalnie to jest samotność - ocenia Radosław Piwowarski. Twórca takich filmów i seriali jak "Yesterday", "Ciemna strona Wenus" czy "Jan Serce" przyznał, że zdarzają się także przyjemne momenty a są nimi spotkania z publicznością czy festiwale.
Piwowarski, który był w Olsztynie gościem honorowym festiwalu filmowego Prison Movie mówił, że życie twórcy filmowego nie należy do najłatwiejszych.
"Życie reżysera nie jest łatwe. Generalnie to jest samotność, to są setki czy tysiące nocy nieprzespanych, bo w tym czasie myśli się o tym, żeby nakręcić fajny film albo załatwić realizację. Ale w tym reżyserskim życiu są chwile bardzo przyjemne"- przyznał reżyser. Dodał, że są to spotkania z publicznością albo wyjazdy na festiwale filmowe.
Przypomniał, że jego filmy były niegdyś bardzo popularne w Związku Radzieckim.
"Były wyświetlane w telewizji w Nowy Rok, który był największym świętem w ZSRR. Byłem tam wówczas supergwiazdą. Ale chcę powiedzieć, że absolutnie z tego nic nie wynikło. Oni nic nie płacili z tytułu praw autorskich, ani złotówka nie wpłynęła do mojej kieszeni ani do instytucji filmowych w Polsce"- dodał.
Podkreślił, że popularność wynikła z tego, że polska kultura była dla odbiorców w Związku radzieckim forpocztą zachodniej kultury, ale jednocześnie była ona bardziej zrozumiała niż kultura z Zachodu, bo słowiańska.
Piwowarski wspomniał bardzo szczęśliwe dzieciństwo, które dało mu wsparcie na całe życie. "Miałem szczęśliwy dom. Moja mama zawsze mi mówiła: 'Jesteś genialny' i bardzo mi to pomagało żyć"- podkreślił.
Zaznaczył, że jego rodzice ciężko pracowali i choć byli biedni to byli szczęśliwi.
"Ojciec był szczęśliwy jak kupił węgiel na zimę. To były takie czasy. Rodzice mówili, że cokolwiek człowiek robi w życiu i to przynosi mu przyjemność, to powinien być szczęśliwy. A jeśli jest artystą i +robi sztukę+, to nie powinien patrzeć na pieniądze. Powinien być przede wszystkim szczęśliwy, że właśnie to robi"- mówił Piwowarski.
Autor: Agnieszka Libudzka