Quentin Tarantino: Krytycy są dla mnie nikim
Quentin Tarantino, w związku ze zbliżającą się premierą swojego nowego filmu, "Nienawistnej ósemki", znów chętniej udziela się w mediach. W jednym z ostatnich wywiadów dał prztyczka w nos krytykom i wyraził swój sceptycyzm wobec nowych technologii.
Jeśli "Nienawistna ósemka" zostałaby źle przyjęta przez krytyków, nie wpędzi to reżysera w depresję. "Krytycy są dla mnie nikim. Lepiej ich ignorować, zwłaszcza, że wierzę w stu procentach w to, co robię. Obrońcy społecznej wrażliwości mogą mi podciąć skrzydła na chwilę, ale na dłuższą metę są jedynie wodą na mój młyn" - powiedział reżyser w rozmowie z "New York Magazine".
Kolejna produkcja Tarantino, tak jak "Django", utrzymana jest w konwencji westernu. Tłem dla "Nienawistnej ósemki" jest wojna secesyjna. W obsadzie znaleźli się m.in. Kurt Russell i Samuel L. Jackson. Film wejdzie na ekrany polskich kin w styczniu 2016 roku.
W wywiadzie pojawił się również wątek nowych technologii. "Tęsknisz za latami 90.?" - dziennikarz rzucił pytanie do Tarantino. "Nie, choć to naprawdę był fajny czas. Zwłaszcza dla mnie. Ale podobnie jak Bob Dylan musiał przetrwać lata 60., by się wyrwać z tej szufladki, tak ja musiałem przetrwać lata 90. Jeśli za czymś tęsknię, to za tym, że ludzie nie byli wówczas uzależnieni od nowych technologii" - odpowiedział reżyser.
"Czy zdarza ci się ściągać filmy z sieci?" - drążył dziennikarz. "Nie, mój telewizor nie jest podłączony do internetu. To pewnie sprawa pokoleniowa, ale wcale mnie nie przygnębia. Dołuje mnie natomiast myśl, że ktoś mógłby oglądać mój film na telefonie" - stwierdził Tarantino.