Reklama

Premiera "Ślubów panieńskich"

Piękne kobiety, przysięgające nigdy nie wychodzić za mąż i starający się o ich względy mężczyźni, gotowi za wszelką cenę postawić na swoim. Taki mógłby być scenariusz współczesnej komedii romantycznej. To jednak fabuła napisanych, kilka wieków temu przez Aleksandra Fredrę, "Ślubów panieńskich". Urok dzieła docenił Filip Bajon i przeniósł je na duży ekran.

W poniedziałek, 4 października, w Teatrze Polskim w Warszawie odbyła się uroczysta premiera filmu "Śluby panieńskie", w której udział wzięli odtwórcy głównych ról: Maciej Stuhr (Gustaw), Robert Więckiewicz (Radost), Anna Cieślak (Aniela), Marta Żmuda Trzebiatowska (Klara), Edyta Olszówka (matka Anieli, Dobrójska).

"Do prostej adaptacji lektury trudno byłoby mnie namówić. Zrozumiałem, że potrzebne jest odniesienie do współczesności. Postawienie takiego znaku zapytania dało mi dużo frajdy" - mówił reżyser Filip Bajon, który w dość wierną adaptację potrafił wpleść tak współczesny gadżet, jak telefon komórkowy.

Reklama

Widzowie na pewno poczują się tym pomysłem miło zaskoczeni. Na ekranie widzimy jednak świat, jakim widział go Aleksander Fredro początkiem XIX wieku - polski dwór i szlacheckie stroje. Oryginalny pozostał również język.

"Mówienie wierszem nie jest sprawą najprostszą. Dopiero jak się nad tym popracuje, przychodzi taki moment, że zaczyna on aktorowi pomagać. Mieliśmy ambicję, aby ten wiersz pozostał klasyczny. Mówiony zatem mową wiązaną, ale też w taki sposób, by publiczność nie miała kłopotów ze zrozumieniem" - wyjaśnia Maciej Stuhr, odtwórca roli Gustawa.

To jednak nie o język w tej historii chodzi. "Właściwie mamy tu do czynienia z sytuacją, gdzie język jest fredrowski, ale to, co dzieje się z postaciami, jest całkiem współczesne, bo tak naprawdę w relacjach między płciami nic się nie zmieniło. Ta myśl była dla mnie kluczem. Najważniejszy jest ten napęd, który ludźmi kieruje od zawsze. Jest to przemożna i nie do okiełznania chuć. Właściwie tego szukaliśmy i mam nadzieję, że na ekranie to widać" - odważnie przekonywał odtwórca roli Radosta, Robert Więckiewicz.

Aktor miał rację, gdyż tak naprawdę wszystko na ekranie kręci się wokół relacji damsko-męskich. Aniela grana przez Annę Cieślak, to delikatna panna z dobrego domu, wzdychająca skrycie do trzpiota i miejskiego bawidamka Gustawa. Albin to pantoflarz, bez pamięci zakochany w niepokornej Klarze (Marta Żmuda Trzebiatowska), nazywanej pieszczotliwie przez Gustawa "jaszczureczką".

Nad tym, by młodzi mimo swoich prywatnych sympatii i antypatii postąpili zgodnie z kontraktem małżeńskim zawartym między rodzinami, czuwa Radost oraz matka Anieli - Dobrójska, zagrana przez Edytę Olszówkę.

Oczywiście, między starszymi też nie obywa się bez miłosnych aluzji. Jak to bywa w romantycznych historiach, wszystko kończy się dobrze. A nawet bardzo dobrze, bo jak twierdzi Maciej Stuhr, najdłuższym w polskim kinie pocałunkiem.

Na galowej premierze "Ślubów Panieńskich", która odbyła się w Teatrze Polskim w Warszawie pojawiła się cała obsada filmu oraz plejada znakomitych gości. Sala raz po raz wybuchała śmiechem, udowadniając po raz kolejny, że humor Aleksandra Fredry jest ponadczasowy. Po premierze goście zostali zaproszeni na bankiet.

AKPA
Dowiedz się więcej na temat: piękne kobiety | Maciej Stuhr | Warszawa | Za wszelką cenę
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy