Reklama

Premiera filmu o Zbigniewie Brzezińskim

Nie był mistrzem dyplomacji, ale negocjacji - tak o prof. Zbigniewie Brzezińskim wypowiada się b. prezydent USA Jimmy Carter w dokumentalnym filmie pt. "Strateg", którego premiera odbyła się w czwartek, 6 czerwca, wieczorem w warszawskim kinie "Kultura".

Przed projekcją produkcji, autorstwa dziennikarki Katarzyny Kolendy-Zaleskiej, minister kultury Bogdan Zdrojewski podziękował Zbigniewowi Brzezińskiemu za lata pracy na rzecz "wolności, do której tak tęskniliśmy, a która stała się rzeczywistością".

Wyraził nadzieję, że "wolność ta będzie doceniana nie tylko w tym momencie, ale na zawsze, że będziemy potrafić jej także bronić". Życzył prof. Brzezińskiemu "jak najdłuższej aktywności i jak największej satysfakcji z poszerzania wolności nie tylko w Polsce, ale i na świecie". "Wszystkiego dobrego, panie profesorze, i dziękujemy bardzo" - powiedział Zdrojewski.

Reklama

Na pokazie byli obecni także m.in. prezydent Bronisław Komorowski, premier Donald Tusk, minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski, prezes NBP Marek Belka oraz Andrzej Wajda.

Film pokazuje historię jednego z najbardziej wpływowych politologów i strategów polityki zagranicznej USA, człowieka, który ma ogromne zasługi dla Polski w jej drodze do wolności.

W czasie zimnej wojny Brzeziński, pełniący funkcję doradcy prezydenta Cartera ds. bezpieczeństwa narodowego, odegrał czołową rolę w staraniach USA na rzecz demontażu i upadku komunizmu w Europie Wschodniej, w powstrzymaniu sowieckiej interwencji w Polsce po powstaniu Solidarności i w doprowadzeniu do porażki wojsk sowieckich w Afganistanie, co przyczyniło się do rozpadu ZSRR.

Henry Kissinger, b. sekretarz stanu USA i jeden z największych dyplomatów w historii stosunków międzynarodowych, mówi w filmie o Brzezińskim jako o "wybitnym znawcy polityki". "Gdy się ze mną nie zgadzał, zwykle się mylił" - akcentuje kąśliwie Kissinger różniące go z Brzezińskim spojrzenie na świat.

Do rozmowy o profesorze udało się autorce filmu namówić, oprócz prezydenta Cartera, również byłą sekretarz stanu Madeleine Albright, przywódcę ZSRR Michaiła Gorbaczowa, prezydenta Komorowskiego oraz byłych prezydentów Lecha Wałęsę i Aleksandra Kwaśniewskiego.

Spytany o to, czy bardziej czuje się politykiem, czy naukowcem Brzeziński przyznaje, że "zawsze był politycznie nastawiony" i chciał wpływać na bieg wypadków, a nie jedynie je analizować.

Jak podkreśla jeden z rozmówców w filmie, Brzeziński "jako politolog pisze nie tylko rozprawy akademickie; jego opinie natychmiast obiegają świat (...) i musi się z tym liczyć".

W ocenie Cartera jego doradca "zawsze mówił dokładnie to, co myślał; potrafił też prowokować". I bez wątpienia taką prowokacją było słynne zdjęcie Brzezińskiego z kałasznikowem na przełęczy Chajber w otoczeniu mudżahedinów, dla których po sowieckiej inwazji w Afganistanie zorganizował pomoc. Wspomina to także Gorbarczow, który nie omieszkał wytknąć przed kamerą, że Brzeziński "wycelował karabin w stronę Związku Radzieckiego", "służył aparatowi, który działał przeciwko ZSRR".

Brzezińskiemu zarzuca się, że decyzja o wsparciu dla mudżahedinów nie jest jednoznaczna, gdyż USA pomogły de facto powstać organizacji, z której wywodził się Osama bin Laden i talibowie. Zza kamery do Brzezińskiego pada pytanie o zarzut, że jest uważany za "ojca chrzestnego Al-Kaidy", na co ten odpowiada: "Fakty są takie, że Al-Kaida powstała ok. dekady po interwencji sowieckiej w Afganistanie (...) Założenie Al-Kaidy nie miało nic wspólnego z wojną w Afganistanie; to nastąpiło dopiero w związku z konfliktem w 1991 r. między Stanami Zjednoczonymi a Irakiem, który był rezultatem irackiej inwazji na Kuwejt".

Zachowanie Brzezińskiego w czasach zimnej wojny było niezwykle odważne i bezkompromisowe. Bohater filmu wspomina, jak pod koniec lat 80., kiedy ZSRR zaczął się rozpadać, był zaproszony do Moskwy i postanowił odwiedzić Smoleńsk. Na stacji jeden z sekretarzy wręczył mu wieniec, który miał złożyć w Smoleńsku, z szarfą z napisem: "Hołd dla oficerów polskich zamordowanych przez hitlerowców w 1941 r.". "Myślałem, że mnie szlag trafi" - opowiadał Brzeziński. - "Natychmiast to zerwałem i powiedziałem ambasadorowi, żeby dał mi kartkę, na której napisałem odręcznie: oficerom polskim zamordowanym przez Stalina i NKWD i podpisałem".

Obraz Brzezińskiego męża stanu dopełniają wspomnienia jego najbliższej rodziny: żony rzeźbiarki Emilie (stryjecznej wnuczki b. prezydenta Czechosłowacji Edvarda Benesza), synów Iana i Marca oraz córki Miki. Jawi się tam obraz ojca i męża, dla którego - jak sam mówi - najważniejsza jest "kochająca się i szanująca się rodzina", która "jest punktem wyjścia do wszystkiego". "Zawsze nam powtarzał: zachowajcie w życiu równowagę, poświęćcie czas rodzinie, nie skupiajcie się wyłącznie na pracy" - wspomina jeden z synów.

Żona przyznaje, że czas, gdy Brzeziński doradzał Carterowi nie był dla niej łatwy, gdyż zajmowała się wówczas trojgiem małych dzieci. "Jego harmonogram był napięty: wcześnie wstawał i późno wracał" - wyznaje Emilie. Miki ocenia z perspektywy, że ojciec przeżywał wówczas "ogromny stres: miał trójkę dorastających dzieci w najtrudniejszym wieku, żonę i dom, a musiał jechać do Waszyngtonu świadomy wagi obowiązków państwowych".

Jedną z najbardziej sugestywnych scen filmu są zdjęcia przedstawiające rysunki, które Brzeziński kreślił podczas długich posiedzeń w Białym Domu (po ang. doodles). "Niektóre z tych kreśleń mają troszeczkę fabularny charakter nowoczesnego uzbrojenia, jakieś rakiety w przestrzeni świata" - komentuje ich autor. Brzeziński tłumaczy, że po pewnym czasie, kiedy na nie spojrzał, zdał sobie sprawę, iż wszystkie mają jakieś "wewnętrzne strategiczne powiązania". "Nasuwa mi to pewną sugestię: że jest to podobne do mego sposobu myślenia, że staram się powiązać szereg spraw, które wyglądają nieco osamotnione, a które istotnie mają głębsze powiązania i z których trzeba wyciągnąć jakiś zasadniczy wniosek".

Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!

Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: prof
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama