Reklama

Pożegnanie Jana Machulskiego

Rodzina, przyjaciele, uczniowie i miłośnicy twórczości Jana Machulskiego żegnali w piątek zmarłego artystę podczas mszy świętej w warszawskim kościele sióstr wizytek. Urnę z prochami złożono na warszawskim Cmentarzu Wojskowym na Powązkach.

Rodzina, przyjaciele, uczniowie i miłośnicy twórczości Jana Machulskiego żegnali w piątek zmarłego artystę podczas mszy świętej w warszawskim kościele sióstr wizytek. Urnę z prochami złożono na warszawskim Cmentarzu Wojskowym na Powązkach.

Uroczystości pogrzebowe Jana Machulskiego rozpoczęły się w południe. Jak ogłoszono podczas mszy świętej, prezydent Lech Kaczyński odznaczył pośmiertnie Jana Machulskiego Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski.

Przed głównym ołtarzem została wystawiona urna, obok której umieszczono zdjęcie aktora, uzyskane odznaczenia państwowe i wieńce, m.in. od prezydenta Lecha Kaczyńskiego, prezydent m.st. Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz, ministra kultury Bogdana Zdrojewskiego oraz od Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej i studentów łódzkiej "Filmówki", którzy tłumnie przybyli do kościoła.

Reklama

W mszy św. odprawianej pod przewodnictwem ks. Aleksandra Seniuka uczestniczyła rodzina i bliscy zmarłego m.in. żona Halina, syn Juliusz Machulski, przyjaciele oraz przedstawiciele środowisk artystycznych Warszawy i całego kraju, m.in. minister kultury Bogdan Zdrojewski, szefowa PISF-u Agnieszka Odorowicz, Krzysztof Krauze, Jacek Bromski, Marian Kociniak, Ignacy Gogolewski, Barbara Krafftówna, Piotr Adamczyk, Teresa Budzisz-Krzyżanowska, Wojciech Malajkat.

Ks. Aleksander Seniuk powiedział, że Jan Machulski był "legendą polskiego kina". Ale też podkreślił, że pomimo wielu sukcesów zawodowych, Machulski za swój największy sukces uważał stworzenie kochającej się rodziny.

"Jego syn Juliusz mówi często: nie mogłem wyobrazić sobie lepszego ojca" - podkreślił ks. Seniuk.

"Nie zdążyliśmy się nawet z Janem Machulskim pożegnać, bo odszedł tak nagle(...), jesteśmy zaskoczeni i zasmuceni" - mówił minister kultury Bogdan Zdrojewski. Minister dziękował synowi Jana Machulskiego - Juliuszowi. "Dziękuję mu za to, że potrafił się tak pięknie podzielić z nami ojcem" - powiedział Zdrojewski.

"Żegnamy osobę, która była wzorem bezinteresownej obecności w sztuce. To rzadkie, wyjątkowe, nadzwyczajne i jestem przekonany, że na naszej drodze nie spotkamy już podobnego do niego człowieka" - zaakcentował.

Minister dodał, że smutek po śmierci Jana Machulskiego jest "ogromny, ale jesteśmy też przekonani, że pozostało wielu uczniów Machulskiego i wielu przyjaciół, wyznających te wzorce, które był dla niego ważne".

Machulskiego żegnał także prezes Stowarzyszenia Filmowców Polskich Jacek Bromski. "Rozstajemy się z wybitnie utalentowanym aktorem i reżyserem, wychowawcą (...), ale też z jednym z najsympatyczniejszych, najzacniejszych i najlepszych z naszego środowiska filmowego, żegnamy naszego przyjaciela i mistrza" - mówił Bromski.

"Zawsze był dla nas pełen przyjaźni, humoru i dobrej energii, lubił pracować z młodymi filmowcami, do końca swego zawodowego życia (...); dobrze wiedział że oddaje nam do dyspozycji nie tylko swoje aktorstwo ale także, że czegoś nas uczy - skromności, zawodowstwa, szacunku dla pracy" - podkreślił prezes SFP.

W ostatnim pożegnaniu Machulskiemu towarzyszyła muzyka - dwóch jazzowych muzyków zagrało po zakończeniu mszy świętej "Blues na kwintę" (na trąbkę i kontrabas).

Po mszy dalszy ciąg uroczystości pogrzebowych odbył się na Cmentarzu Komunalnym na Powązkach. Batalion Reprezentacyjny Wojska Polskiego oddał salwy honorowe. Wojskowy sygnalista odegrał ponadto na trąbce melodię, którą grano w filmie "Vabank II" podczas pogrzebu Kwinty.

Machulskiego - legendarnego, uwielbianego przez studentów wykładowcę Wydziału Aktorskiego łódzkiej "filmówki" - żegnał na cmentarzu w imieniu środowiska filmowego m.in. rektor tej uczelni,

reżyser Robert Gliński.

"Kochany Janku! Jeszcze kilka tygodni temu byłeś w szkole razem z nami, na Targowej. Trudno uwierzyć, że już Cię z nami nie ma. Siedzisz teraz gdzieś, wiem gdzie, bo Niebo zawsze Ci sprzyjało. A ty miałeś jakieś niezwykłe układy z Panem Bogiem. Siedzisz gdzieś i podejrzewam, że zakładasz tam teatr lub szkołę aktorską" - mówił Gliński.

"Studenci Cię kochali, ty kochałeś studentów. Byłeś mityczną postacią w szkole. Tak jak dla Wydziału Reżyserii kultowy był Wojciech Jerzy Has, tak dla Wydziału Aktorskiego kultową postacią był Machul. Studenci Cię uwielbiali, bo byłeś wspaniałym aktorem i pedagogiem. I spełnionym człowiekiem" - powiedział rektor łódzkiej "filmówki".

Jan Machulski urodził się w Łodzi. Przez wiele lat był silnie związany z tym miastem, nazywał je gniazdem, do którego wracał chętnie z każdej podróży. Niedawno został mianowany Honorowym Obywatelem Miasta Łodzi.

Łodzianie tłumnie przybyli na pogrzeb Machulskiego w Warszawie, by towarzyszyć artyście w jego ostatniej drodze. Był wśród nich prezydent Łodzi, Jerzy Kropiwnicki.

"Łódź przeżywa wielką żałobę. Odszedł mistrz. Odszedł przyjaciel. Odszedł dobry człowiek, który swoimi pomysłami kształtował nasze miasto. Przyjechaliśmy tutaj, by pożegnać Cię. Będzie nam bez Ciebie smutno, pusto. Byłeś tym, który umiał dawać radość" - powiedział Kropownicki.

Na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach Machulskiego żegnali żona Halina, syn Juliusz Machulski, przyjaciele oraz przedstawiciele środowisk artystycznych. Środowisko filmowe reprezentowali m.in. studenci łódzkiej "filmówki", dyrektor Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej Agnieszka Odorowicz, prezes Stowarzyszenia Filmowców Polskich Jacek Bromski oraz aktorzy Olgierd Łukaszewicz, Wojciech Siemion i Artur Barciś.

Jan Machulski zmarł 20 listopada w Warszawie w wieku 80 lat.

INTERIA.PL/PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy