Reklama

Powstanie film o niesławnym wypadzie Dennisa Rodmana

Dennis Rodman był jedną z najbarwniejszych postaci Chicago Bulls, choć z powodu swoich wybryków dla wielu był czarną owcą tej drużyny. Do historii przeszło wiele jego ekscesów, z których jeden, wyprawa do Las Vegas podczas finałów NBA w 1998 roku, zostanie teraz przypomniany w formie filmu.

Dennis Rodman był jedną z najbarwniejszych postaci Chicago Bulls, choć z powodu swoich wybryków dla wielu był czarną owcą tej drużyny. Do historii przeszło wiele jego ekscesów, z których jeden, wyprawa do Las Vegas podczas finałów NBA w 1998 roku, zostanie teraz przypomniany w formie filmu.
Dennis Rodman w 1998 roku /Richard Lautens/Toronto Star /Getty Images

Był rok 1998, w najlepsze trwały finały ligi NBA, drużyna Chicago Bulls miała stanąć do walki z Utah Jazz. I właśnie wtedy Dennis Rodman, kluczowy zawodnik "Byków", niespodziewanie zażądał urlopu, tłumacząc, że musi pilnie polecieć do Las Vegas. Dostał zgodę trenera Phila Jacksona i poleciał, a potem... odleciał.

Dennis Rodman: Wszyscy o tym mówili

To, co miało być błyskawicznym wyjazdem, zamieniło się w wielogodzinną imprezę, którą przerwał dopiero Michael Jordan. Legendarny gracz przyleciał do Vegas, odnalazł Rodmana w jednym z hoteli i dosłownie wywlókł go z łóżka. A potem zapakował swojego klubowego kolegę do samolotu i wprost z miasta grzechu zawiózł na salę treningową.

Reklama

Kulisy tego zdarzenia, o którym w 1998 roku huczały całe Stany Zjednoczone, przybliżył niedawno serial Netfliksa "Ostatni taniec". Nowe światło i nieco inne spojrzenie na wydarzenia rzuci wkrótce film fabularny, który będzie nosił tytuł "48 godzin w Vegas".

"Dennis nie podążał za stadem. To sprawiło, że stał się gwiazdą, ale przez to też był ciągle celem ataków. Jego weekend w Las Vegas jest pełen zabawy, ale jest też pełen ważnych pytań o sposób traktowania osób publicznych i pracowników, zwłaszcza, gdy ich indywidualność jest tak żywo wyrażana" - wyjaśnia w “Variety" firma Lord Miller, która odpowiada za produkcję.

Jak z kolei zapewnia Nathan Kahane, prezes produkującej ten film wytwórni Lionsgate Motion Picture Group, "48 godzin w Vegas" nie będzie jedynie zapisem jednej wielkiej imprezy Rodmana.

"Jest tylko jeden Dennis Rodman. W 1998 roku na Ziemi nie było nikogo, z kim byłoby fajniej - a może bardziej niebezpiecznie - bawić się. A jednak to nie jest nawet połowa tego, kim jest. Ten film zabierze cię w niezapomnianą przejażdżkę z mitem, legendą, a także człowiekiem, którym jest Dennis. Jego niesamowita kariera i życie sprawią, że powstanie zabawna, ale też całkowicie ludzka i emocjonalna produkcja. Jeśli więc myślicie, że znacie Rodmana, to poczekajcie!" - zapowiada Kahane.

PAP life
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy