Reklama

"Potwory i spółka": Powrót po 12 latach

W 2001 roku to był wielki, kinowy, ogólnoświatowy hit! "Potwory i spółka" opowiadały historię niezwykłych przygód małej dziewczynki, która przypadkowo trafia do fabryki... potworów. Czy "Uniwersytet Potworny", prequel przeboju sprzed 12 lat, który właśnie trafił na ekrany polskich kin, również zdobędzie serca widzów?

Jak to się zaczęło?

Na pomysł "Potworów i spółki", animowanego filmu o potworach, wpadł Pete Docter w 1995 roku, wkrótce po ukończeniu prac nad "Toy Story".

"Przystępując do pracy nad nowym filmem zacząłem myśleć o wszystkim tym, czym żyłem będąc dzieckiem. Podobnie jak wszyscy, wierzyłem wtedy, że potwory istnieją naprawdę. Byłem przekonany, że mieszkają w mojej szafie i nocą budzą się do życia. Moje ubrania przemieniały się w niesamowite istoty z mackami, szponami i wielkimi oczami. Doszliśmy do wniosku, że musi być jakiś powód, dla którego dzieci fascynują się potworami i taki był punkt wyjścia do naszego filmu" - wyjaśnia Docter, jeden z reżyserów filmu "Potwory i spółka".

Reklama

"Wiedzieliśmy, że potwory symbolizują lęki, zadaliśmy więc sobie pytanie: Czego mogą lękać się same potwory? Odpowiedź była prosta - dzieci! Ci, których się boimy, boją się nas samych" - dodaje.

Realizacja "Potworów i spółki" pochłonęła cztery lata. Początkowo bohaterem filmu miał być trzydziestodwuletni mężczyzna, który stawia czoła lękom z dzieciństwa, spotyka bowiem na swej drodze potwory, których poza nim nikt nie widzi. W kolejnych wersjach bohaterem było dziecko w wieku od ośmiu do dwunastu lat. W końcu twórcy doszli do wniosku, że idealną partnerką dla dwu i półmetrowego potwora będzie niewinna mała dziewczynka.

Najzabawniejsze było to, że to nie ona miała bać się potworów, ale one jej! Czy pamiętacie słynny okrzyk dziewczynki na widok niebieskiego stwora Sulley'a? Zapytała: Kotek?

"Ludzie widzą w potworach nieokiełznane, dzikie bestie, podczas gdy nasi bohaterowie wiodą zwyczajne życie. Podpisują listę obecności, rozmawiają o warunkach pracy i zebraniach związkowych. Straszenie dzieci to po prostu ich zawód" - opowiada o swych bohaterach Pete Docter.

Bohaterowie Monstropolis

Akcja filmu "Potwory i spółka" rozgrywa się w Monstropolis. To dom dla całej menażerii niesamowitych potworów, które czerpią energię życiową... z ludzkich krzyków. W centrum miasta mieści się fabryka "Potwory i spółka". Co noc wyruszają z niej elitarne oddziały potworów, które wkraczają do świata ludzi, by straszyć dzieci i kolekcjonować ich krzyki. Zadanie o tyle trudniejsze, iż potwory wierzą, że dzieci są toksyczne i bezpośredni kontakt z nimi może być fatalny w skutkach.


Najważniejszym potworem w całej fabryce jest James P. Sullivan, zwany Sulley, wysoki na prawie dwa i pół metra niebiesko-zielony stwór z rogami i fioletowymi cętkami. Jego asystentem jest jednooki, cytrynowo-zielony potwór o nazwisku Mike Wazowski, z którym Sulley przyjaźni się i dzieli pokój.

Potwory wiodą beztroskie życie. Sullivan jest mistrzem w swoim fachu, a jego jedynym konkurentem jest przypominający kameleona Randal, któremu marzy się równie wielka kariera. Mike zabiega o względy Celinki, recepcjonistki w fabryce potworów, która wydaje się odwzajemniać jego uczucia.

Pewnej nocy Sullivan zostaje w pracy po godzinach i odkrywa niedomknięte drzwi do świata ludzi. Kierowany ciekawością otwiera je i ku swemu przerażeniu wpuszcza do fabryki małą dziewczynkę, którą chcąc nie chcąc musi się zaopiekować. Sullivan i Mike nadają jej imię Bu i zabierają ją do swego domu. Mają nadzieję, że zyskawszy na czasie w spokoju opracują plan akcji ratunkowej.

Następnego dnia przebierają Bu za potwora i zabierają ją do fabryki. Liczą, że uda im się odnaleźć zagubione drzwi i bezpiecznie odesłać dziewczynkę do domu, zanim ktokolwiek z Monstropolis odkryje jej obecność. Nie przypuszczają nawet, że trafią na trop niesamowitego spisku, który może zagrozić istnieniu całego ich świata...

Film podbił serca widzów na całym świecie. Pokochały go dzieci i dorośli. Na uwagę zasługuje znakomita muzyka, którą po premierze komplementowali wszyscy - zarówno krytycy, jak i widzowie. Jej autorem jest Randy Newman, który skomponował partyturę nawiązującą do jazzu lat 40. i wieńczącą animację piosenkę "If I Didn't Have You". W 2002 roku piosenka ta otrzymała Oscara.

A teraz wracamy do przeszłości

Już od dnia kinowej premiery filmu "Potwory i spółka", która odbyła się 2 listopada 2001 roku, producenci wiedzieli, że świat przesympatycznych potworów zrobił ogromne wrażenie na widzach na całym świecie. Dlatego czekano aż 12 lat, żeby wrócić do tych bohaterów?

"Wymyślanie nowych pomysłów do realizacji w dobrze poznanym i pokochanym świecie to coś trudnego i wymagającego. Trzeba bowiem stworzyć historię, co najmniej tak dobrą jak oryginał" - wyjaśnia John Lasseter, jeden z producentów "Uniwersytetu Potwornego".

Kreatywna machina Pixar Animation Studios poszła w końcu w ruch. Najpierw zorganizowano burzę mózgów z udziałem czołowych scenarzystów studia, w tym kilku członków zespołu odpowiedzialnego za "Potwory i spółkę".

"Wszyscy swobodnie rzucaliśmy pomysły. Każda koncepcja była punktem wyjścia dla rozmaitych improwizacji. Tego dnia narodził się pomysł nakręcenia prequela, którego akcja rozgrywa się na uniwersytecie. I to nam się najbardziej spodobało" - mówi scenarzysta Daniel Gerson.

"Uniwersytet Potworny" przenosi widzów w czasy, kiedy Sully i Mike dopiero zgłębiali tajniki potwornego fachu. Nasi bohaterowie są studentami tytułowego Uniwersytetu Potwornego i prowadzą typowe życie studenckie. Oglądamy na ekranie zabawne perypetie bohaterów z okresu studiów, wypełnionego szalonymi imprezami w akademiku. Dowiadujemy się także, jak pomimo wielu dzielących różnic, Sully i Mike zostali najlepszymi przyjaciółmi.

Kiedy Sully i Mike trafiają na uniwersytet, wydaje się im, że studiowanie to miłe spędzanie czasu w gronie przyjaciół. Jednak na scenę wkracza nowa bohaterka - Skolopendra, siejąca postrach dziekan wydziału straszenia. Ma 30 nóg, ogromne skrzydła i wieloletnie doświadczenie w swoim fachu. Nie toleruje średniactwa i jej studenci szybko się o tym przekonują. Surowa profesor usuwa z kursu krnąbrnych i nie przykładających się do nauki głównych bohaterów.

Mike i Sully postanawiają ratować swoją sytuację. Trafiają do grupy aspołecznych potworów, których łączy jedno: wszyscy zostali wyrzuceni z kursu straszenia. Razem łączą się w bractwo studenckie Obciach Kappa (OK), stawiające sobie za cel udowodnienie dziekan Skolopendra, że jej decyzja odmawiająca im kontynuacji nauki była niesłuszna.

Czy widzom, którzy pamiętają produkcję sprzed 12 lat, spodoba się "Uniwersytet Potworny"? Na razie "potwory" od dwóch tygodni święcą triumf za oceanem i znajdują się na szczycie amerykańskiego box office'u. Jak będzie w Polsce, zobaczymy już po weekendzie.


Chcesz poznać lepiej swoich ulubionych artystów? Poczytaj nasze wywiady, a dowiesz się wielu interesujących rzeczy!

Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!

Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: potwory | animacja | film | Potwory i Spółka
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy