Polska aktorka ma urodziny tylko raz na... cztery lata. Powód jest prosty
Urodziny raz na cztery lata? Właśnie tak "często" może świętować Olga Bołądź, aktorska mistrzyni metamorfoz, a zarazem jedna z najsłynniejszych Polek urodzonych 29 lutego. W czwartek gwiazda kończy okrągłe czterdzieści lat.
Olga Bołądź urodziła się w Toruniu 29 lutego 1984 roku. W jednym z wywiadów przyznała, że jej nietypowa data przyjścia na świat bywa przyczyną zamieszania.
"Ludzie nie wiedzą, kiedy wysyłać mi życzenia, wszystkich wprowadza to w konfuzję. Jeśli tego dnia nie ma w kalendarzu, to obchodzę urodziny między 28 lutego a 1 marca" - wyznała w rozmowie z PAP Life. I dodała: "Najwięcej życzeń dostaję o północy i najczęściej świętujemy właśnie nocą".
Bołądź zapewniła również, że brak 29 lutego w danym roku nie jest powodem do rezygnacji ze święta. "Dla mnie ten dzień zawsze jest, choć nie ma go w kalendarzu" - przekonywała aktorka.
I choć może się to wydawać krzywdzące dla osób, których dzień urodzin pojawia się raz na cztery lata, Olga Bołądź nigdy nie czuła się pechowcem. "Uważam, że ta data jest wyjątkowa i zawsze ją tak traktowałam. Bardzo się cieszę, że urodziłam się tego dnia" - zapewniła.
W 2007 roku Bołądź ukończyła Akademię Sztuk Teatralnych im. Stanisława Wyspiańskiego w Krakowie. Pierwsze kroki w zawodzie aktora stawiała w krótkometrażowych produkcjach niezależnych: "Razem" Jana P. Matuszyńskiego i "Próba mikrofonu" Tomasz Jurkiewicza. Następnie pojawiła się w epizodycznych rolach w filmach "Środa, czwartek rano" Grzegorza Packa i "Korowód" Jerzego Stuhra.
Po raz pierwszy dała się zauważyć za sprawą występu w filmie "Skorumpowani" Jarosława Żamojdy, a następnie w miniserialu, który powstał na jego podstawie. W międzyczasie pojawiła się również w innych serialach: "Czas honoru", "Teraz albo nigdy!" i "Hotel 52".
W 2010 roku aktorka zagrała główną rolę kobiecą w opowiadającym o środowisku kibolskim filmie "Skrzydlate świnie" Anny Kazejak. To właśnie wówczas zdecydowała się na pierwszą fizyczną metamorfozę do roli, co w kolejnych latach stanie się jej znakiem rozpoznawczym.
"Basia jest osobą zamkniętą w sobie. Jest uparta, dumna, bardzo emocjonalna, silna. Oddałam jej swoje ciało i emocje, ale tak naprawdę bardzo się od siebie różnimy. Począwszy od fizyczności - Baśka jest blondynką, ma piegi, bliznę, odznacza się zupełnie innym sposobem chodzenia, mówienia, zachowywania się. To było dla mnie, jako dla aktorki, najfajniejsze w tym projekcie, że mogłam zmienić się fizycznie. Ale jest też coś, co nas łączy. Obie jesteśmy bardzo emocjonalne, zawsze podążamy za tym, co nas interesuje, co jest dla nas ważne, często musimy iść pod prąd" - mówiła o swojej bohaterce Bołądź.
"Jest młodą dziewczyną z małego miasteczka, która stara się walczyć o swoje marzenia. Niestety ma przeciwko sobie cały świat, ale jest fighterką i nie poddaje się. Jest typową chłopczycą, nie dba o swój wygląd zewnętrzny, ale w pewnym momencie zaczyna szukać swojej kobiecości" - dodała aktorka.
Dwa lata później Bołądź znów musiała sporo poświęcić dla roli, m.in. ogolić głowę na łyso. W filmie "Nad życie" zagrała znaną siatkarkę Agatę Mróz, która przegrała walkę z rakiem. Krótko wcześniej udało jej się urodzić córkę. "Skoncentrowałam się na tym, by pokazać kobietę stającą przed trudnym wyborem. Niełatwo wyobrazić sobie kogoś, kto w wieku 26 lat przechodzi tak wiele. Miałam do zagrania kilka skomplikowanych scen, pokazujących chwile, gdy Agata toczyła wewnętrzną walkę. Ratować zdrowie czy je narazić? Urodzić dziecko czy nie? Wbrew rozsądkowi i sugestiom lekarzy, posłuchała głosu serca" - opowiadała o filmie Bołądź w rozmowie z "Tele Tygodniem".
Jak aktorka zapamiętała moment śmierci Agaty Mróz? "Kończyłam wtedy szkołę, przygotowywaliśmy spektakl dyplomowy. Śledziłam dzieje Agaty, pamiętam apel w telewizji. Namawiano nas, byśmy oddawali krew, zostawali dawcami szpiku. W internecie była informacja, że Agata przegrała, nie żyje... I że Lilianka ma miesiąc. Tak to zapamiętałam" - wyznała.
Fryzurę "na zapałkę" aktorka zaprezentowała widzom również przy okazji produkcji "Służby specjalne" Patryka Vegi z 2014 roku, w którym wcieliła się w niepokorną podporucznik wyrzuconą z ABW. Do roli przygotowywała się przez cztery miesiące. Wspominała, że był to okres morderczych treningów na siłowni, gdzie przez siedem dni w tygodniu przez kilka godzin posłusznie wykonywała polecenia trenera Tomasza Oświecińskiego, który również opracował dla niej specjalną dietę.
Rok później aktorkę oglądaliśmy w miniserialu "Służby specjalne", w którym powtórzyła swoją rolę. Współpracę z Patrykiem Vegą kontynuowała w kolejnych kontrowersyjnych produkcjach reżysera: "Botoks" i "Kobiety mafii". Na potrzeby tego ostatniego nauczyła się podstaw pole dance. Choć popisy aktorki na scenie klubu nocnego trwały w filmie raptem kilkadziesiąt sekund, by wykonać swój układ perfekcyjnie, ćwiczyła ciężko przez dwa miesiące.
Bołądź nie ograniczała jednak swoich ekranowych występów tylko do podejmujących drażliwe tematy produkcji. Oglądaliśmy ją również w komediach romantycznych ("Dzień dobry, kocham cię!", "Słaba płeć?", "Kochaj"), dramatach ("W spirali", "Zaćma", "Las, 4 rano"), kryminałach ("Volta", "Najmro. Kocha, kradnie, szanuje") czy filmach science fiction ("Człowiek z magicznym pudełkiem").
W 2021 roku aktorka wcieliła się w byłą więźniarkę w produkcji "Wolka" islandzkiego reżysera Árniego Ólafura Ásgeirssona. "Grałam w różnych produkcjach, od komediowych, obyczajowych po dramatyczne, a ten film jest pełnią. Anka to jedna z najtrudniejszych ról, jaką do tej pory zagrałam i jestem bardzo wdzięczna Árniemu za ten projekt. Z jednej strony to kobieta bestia, z drugiej zagubiona dziewczynka, której więzienia zabrało wszystko" - mówiła o tym projekcie.
Rok wcześniej Bołądź zadebiutowała po drugiej stronie kamery. Jej "Alicja i żabka" zdobyła sporo nagród (wygrała m.in. Konkurs Filmów Krótkometrażowych podczas festiwalu w Gdyni), a także była chwalona przez widzów i krytyków.
Najnowsze kreacje artystki pochodzą z komedii romantycznych "Miłość jest blisko" i "Miłość na pierwszą stronę" oraz dramatów "Mój dług" i "Wyrwa". Aktorka wcieliła się ponadto w główną rolę w serialu Polsat Box Go "Matka". "Moja bohaterka Agnieszka jest matką dwójki dzieci, z czego jedno nie żyje. Syn Agnieszki popełnił samobójstwo, mając 10 lat, więc w straszliwie młodym wieku. 'Matka' to dogłębne studium żałoby, pogodzenia się oraz niepogodzenia się ze śmiercią dziecka. Jest to opowieść o macierzyństwie, które trwa mimo braku tego dziecka, o tym, co się dzieje z rodziną oraz ludźmi, którzy zostali. I o tym, jak serialowa matka sobie radzi z tą stratą" - opowiadała o produkcji w rozmowie z Interią.
Nieco skromniejszy niż w poprzednich latach dorobek aktorski wynikał z tego, że w 2023 roku Bołądź urodziła córkę. To drugie dziecko gwiazdy. Kilka dni temu aktorka wyszła za mąż za ojca dziewczynki, biznesmena Jakuba Chruścikowskiego, właściciela kilku warszawskich klubów. Ślubu cywilnego udzielał im sam prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski. Czy można sobie wyobrazić lepszy prezent na obchodzone co cztery lata urodziny?