Polscy aktorzy grają na gazie
Czyżby współcześni polscy aktorzy komediowi nie mieli poczucia humoru. Czy Paweł Małaszyński, Tomasz Karolak, Tomasz Kot i Marta Żmuda-Trzebiatowska nie są na tyle dobrymi artystami, by uśmiechnąć się do kamery bez wspomagaczy?
Jak donosi "Super Expres", by gwiazdorzy mogli sprostać zadaniu na planie najnowszej komedii Patryka Vegi "Ciacho", używali oni gazu rozweselającego - podtlenku azotu.
Pełen nieoczekiwanych zwrotów akcji film twórcy "Pitbulla" opowiada o trzech zwariowanych braciach robiących wszystko, by pomóc siostrze, która wpadła w tarapaty.
Zapowiada się ciekawie, a przede wszystkim śmiesznie.Tak przynajmniej reklamują obraz jego twórcy.
Jednak jak się okazuje, polscy aktorzy mają spore problemy z uzyskaniem wymarzonego efektu komicznego na planie filmowym. By ratować się z opresji i zadowolić potencjalnych widzów, wspomagają się gazem rozweselającym. Jest to niegroźny dla zdrowia związek chemiczny stosowany głównie do znieczuleń (np. w gabinetach dentystycznych) oraz do konserwowania żywności.
"Przez kilka dni na plan Ciacha dostarczany był podtlenek azotu. Gaz rozweselający sprawiał, że gwiazdy w końcu były wyluzowane, wreszcie się śmiały" - zdradza osoba z produkcji filmu.
Podobno eksperymenty z gazem najbardziej spodobały się Karolakowi i Małaszyńskiemu. Trzebiatowska podchodziła podobno bardziej sceptycznie do eksperymentu, uważając, że dobry aktor nie potrzebuje żadnych dopalaczy, by umiejętnie zagrać.
Aktorzy nie wypowiadają się na temat tego procederu, zasłaniając się obowiązującymi umowami.
Trochę światła na sprawę rzuca jedynie reżyser filmu Patryk Vega, który nie zaprzecza doniesieniom z planu filmowego.
"Nie mogę nic zdradzać, a właściwie nie chcę. To wszystko, co zaszło na planie, związane jest z akcją promocyjną filmu. Powoli będę dawkował co ciekawsze newsy" - komentuje.
Efekt eksperymentu rozweselania aktorów ocenimy za trzy miesiące. Jest nadzieja, że wreszcie będzie śmiesznie.