Pogrzeb Eugeniusza Priwiezieńcewa
W piątek, 15 lipca, odbył się w Warszawie pogrzeb aktora Eugeniusza Priwiezieńcewa, odtwórcy między innymi ról Konrada Raczyka w "Barwach ochronnych" Krzysztofa Zanussiego i Antoniego Pereszczaki w serialu "Złotopolscy". Mszę świętą w kościele św. Karola Boromeusza odprawił ks. Kazimierz Orzechowski, w "Złotopolskich" wcielający się w rolę ks. Leskiego. Jak wspominał, zapamiętał zmarłego jako dobrego, życzliwego i zawsze uśmiechniętego przyjaciela.
Po mszy świętej w Kościele p.w. św. Karola Boromeusza, aktor został pochowany na warszawskich Powązkach, gdzie żegnali go między innymi twórcy serialu i partnerzy z planu "Złotopolskich", przedstawiciele środowiska i warszawiacy, którzy pamiętają Priwiezieńcewa z ekranu i sceny.
Aktor zmarł 8 lipca w otwockim szpitalu na skutek boreliozy wywołanej ukąszeniem kleszcza. Choroba rozwijała się u niego przez wiele miesięcy. Miał 59 lat.
"Bóg robi czasem takie psikusy jak dziś. Postać fikcyjna, filmowy ksiądz, żegna filmowego organistę. Ale teraz to już nie jest film. Antonio! Będą ci dawać oklaski tak jak kiedyś na scenie. Ale tym razem za twoją życzliwość i za twój głos, który niósł ze sobą pokój" - żegnał aktora ks. Orzechowski.
Kazimierz Kaczor, kolega Eugeniusza Priwiezieńciewa z serialowego planu "Złotopolskich", powiedział, że zmarły aktor był człowiekiem bardzo aktywnym i z dużą fantazją.
"Nie każdy o tym wie - Żeńka był zapalonym żeglarzem" - powiedział Kazimierz Kaczor.
Aktor dodał, że Priwiezieńcew do tego stopnia lubił pływać, że nie zwracał czasem uwagi na okoliczności i swoją kondycję.
"Dwa lata temu na Żeglarskich Mistrzostwach Polski Aktorów tęgo wiało, a Żeńka nie miał zbyt dobrze dobranej załogi" - wspominał Kaczor.
W pewnym momencie łódka się przewróciła, ale Priwiezieńciew - jak podkreślił Kazimierz Kaczor - nie chciał się poddać.
"Krzyczał z wody, żeby stawiać łódkę i natychmiast płynąć dalej. I popłynęli!" - opowiadał Kazimierz Kaczor.
Andrzej Grabowski podkreślił, że zmarły tydzień temu aktor miał "mnóstwo planów na przyszłość".
"To był bardzo aktywny człowiek - pisał książki, nowe scenariusze, sztuki, które chciał w przyszłości zrealizować. Niestety, nie zdążył. Bardzo lubiłem go spotykać, bo zawsze mi o tych swoich planach opowiadał" - dodał Grabowski.
Grabowski dodał, że po raz pierwszy spotkał Priwiezieńcewa dawno temu, ale naprawdę poznał go podczas pracy nad filmem "Prostytutki".
"Bardzo wtedy Żeńkę doceniłem - okazało się że to człowiek pełen pomysłów i wyzwań" - podkreślił Grabowski.
Zbigniew Buczkowski, filmowy partner Eugeniusza Priwiezieńcewa z filmu "Złote runo" i jego wieloletni przyjaciel powiedział, że zmarły aktor był dla niego przykładem dobrego człowieka.
"Tak jest zawsze - dobrzy ludzie za szybko odchodzą" - podkreślił Buczkowski.
Aktor zwrócił uwagę, że znał Priwiezieńcewa od ponad 30 lat.
"Zawsze można było na nim polegać - był serdecznym, dobrym kolegą, zawsze uśmiechniętym" - powiedział Buczkowski.
Buczkowski wspominał także swoje ostatnie spotkanie z Priwiezieńcewem.
"Spotkaliśmy się dwa tygodnie temu na trójmiejskim Festiwalu Dobrego Humoru. Widziałem, że się czuł nie najlepiej, mówił mi, że to od tego kleszcza. Ale nie przypuszczałem, że będzie aż tak źle, że najgorsze stanie się tak nagle i tak szybko" - przyznał Buczkowski.