Reklama

"Pod Mocnym Aniołem": Będzie się... piło

Wierzę, że ten film poruszy i zaboli - mówi Wojtek Smarzowski, który kończy w Krakowie zdjęcia do swojej najnowszej produkcji "Pod Mocnym Aniołem". - Chciałbym, żeby doprowadził do jakiejś dyskusji, bo myślę, że każdy z nas z chorobą alkoholową miał do czynienia - dodaje.

Nowy film twórcy "Drogówki", "Róży" i "Wesela" to wstrząsająca opowieść o nałogu i próbach wydobycia się z niego, a także o miłości, która wszystko ocala. Scenariusz oparto na znakomitej powieści Jerzego Pilcha pod tym samym tytułem (Nagroda Literacka NIKE 2001).

- W chorobę alkoholową popadają ludzie z różnych sfer, z wykształceniem i bez wykształcenia - mówił podczas wtorkowej konferencji prasowej Smarzowski, który jest także autorem scenariusza. - Książka Jerzego Pilcha to punkt wyjścia. Pisarz mi zaufał, nie czytał mojej adaptacji. Na pewno jest przywiązany do każdego słowa, a ja musiałem dokonać mocnej ingerencji i skrótów. Mam nadzieję, że ten film będzie miał mój stempel, ale że nie straci nic z klimatu prozy Jerzego Pilcha - stwierdził reżyser. .

Reklama

Główny bohater "Pod Mocnym Aniołem" - grany przez Roberta Więckiewicza Jerzy - jest pisarzem i nałogowym alkoholikiem. Poznajemy go w momencie, w którym uwierzył, że może wygrać z nałogiem. Zakochuje się w młodej dziewczynie (Julia Kijowska) i wreszcie czuje, że ma po co i dla kogo żyć. Jednak nie wytrzymuje długo. Pewnego dnia idzie prosto do tytułowego baru Pod Mocnym Aniołem, gdzie zaczyna picie. Potem kupuje alkohol w nocnym sklepie, wraca do swojego mieszkania i pije dalej. Bez końca...

Trafia na oddział intensywnej terapii i po raz kolejny zostaje skierowany na kilkudniowy odwyk, gdzie spotyka doktora Granadę (Andrzej Grabowski), personel (Iza Kuna, Robert Wabich) i innych pacjentów (Jacek Braciak, Kinga Preis, Marian Dziędziel, Marcin Dorociński, Arkadiusz Jakubik, Lech Dyblik, Iwona Wszołkówna, Iwona Bielska, Krzysztof Kiersznowski), którzy tworzą barwną galerię postaci. Jedną z metod leczenia jest czytanie spisanych wcześniej opowieści, z czasów, kiedy się piło. Swoje historie, zabawne, niekiedy wstrząsające, opowiadają: reżyser, kierowca tira, inżynier, farmaceutka, robotnik i fryzjerka.

"Pod Mocnym Aniołem" to opowieść o powolnym upadku człowieka spętanego nałogiem, niełatwej, momentami tragicznej walce o przetrwanie, zwątpieniu, nadziei, kolejnym upadku, wielkiej determinacji, aż po światełko w tunelu w postaci odwzajemnionej miłości do kobiety, która jest ostatnią szansą na powrót do normalności i wyzwolenie się z potwornej choroby.

- Pomysł na tę historię opiera się na założeniu, że czas pijaka nie jest czasem linearnym. To co przedtem, dzieje się jednocześnie potem i teraz. Żeby to zrozumieć, trzeba pić. Czas w tym filmie to kluczowy element. Główny bohater pije, leczy się, trafia na odwyki, znowu pije. Szybko gubimy poczucie czasu. Nie wiemy który to odwyk, nie wiemy który raz nasz bohater pierze swój obsrany dres. On też tego nie wie. Ucieka mu czas. W momencie, w którym sobie to uświadomi, zacznie się leczyć naprawdę - opowiada Smarzowski.

- Takie traktowanie czasu narzuca rozpięcie historii na trzech porach roku, wiosenno-letniej, jesiennej i zimowej. Niektóre sceny chcę tak prowadzić, żeby między jednym, a drugim słowem zmieniała się aura przy jednoczesnym zachowaniu ciągłości dialogu i emocji" - tłumaczy reżyser. - "Chciałbym, żeby przez pierwszą część filmu widz się świetnie bawił (kto z nas się nie śmiał z pijaka?), przez następną czuł narastające zażenowanie, a na koniec, żeby przerażony milczał.


- Jerzy, bohater książki i filmu, trafia na oddział deliryków. Jednym z elementów terapii jest opisywanie swoich pijackich historii. Jako że Jerzy 'w cywilu' jest pisarzem, to - w książce szybko się to okazuje - w zamian za drobne prezenty pomaga swoim współtowarzyszom, czyli w praktyce pisze za nich większość historii. Z powodów dramaturgicznych, w scenariuszu i w filmie, ten moment odkrycia prawdy chciałbym przesunąć - zdradza reżyser.

Kilka historii, które pojawią się w filmie nie występuje w książce. - Ta produkcja jest "workiem", do którego wrzucam inne mniej lub bardziej śmieszne, mniej lub bardziej przerażające, autentyczne historie z życia alkoholików. Nie zabierając nic z klimatu książki Pilcha, chciałbym dodawać do "jego" opowieści "moje". Jerzy, bohater filmu, preparuje je, przepuszcza przez własne doświadczenia i wniosek, który przekłada się na znaczenia jest taki, że wszystkie te opowieści alkoholiczno-deliryczno-pijackie są jedną wielką opowieścią o zmarnowanym życiu Jerzego. Nadzieję w filmie i w scenariuszu daje miłość. Na początku opowieści Jerzy traci miłość przez chorobę. Na końcu, to właśnie z potrzeby miłości może z niej wyjść - przekonuje Smarzowski.


- Akcja filmu toczy się w trzech głównych miejscach: mieszkaniu Jerzego, gospodzie "Pod Mocnym Aniołem" i w szpitalu. Pozostałe obiekty wynikają z poszczególnych historii deliryków. Opowieści, które - przypomnę - są opowieściami głównego bohatera i dlatego elementy scenografii, klimaty, sytuacje, słowa stale się zazębiają i zapętlają z życiem Jerzego, nabierają nowych znaczeń w nowych kontekstach. W miarę upływu akcji (pogłębiania się choroby) opowieść przestaje być realistyczna. Tracimy poczucie rzeczywistości. Nie wiemy co dzieje się naprawdę, a co w głowie Jerzego. Moment, w którym zaczniemy odzyskiwać orientację i zaczniemy na powrót wiedzieć, kto jest kim, to moment, w którym Jerzy zacznie wychodzić z nałogu - wyjaśnia swoje plany artysta.

- Ta choroba jest międzynarodowa. W Polsce uzależnionych od alkoholu jest 900 tysięcy osób, leczy się co szósta. Nie ma znaczenia pochodzenie, wykształcenie ani grubość portfela. Bez względu na to, czy pije się dwunastoletnią whisky, czy wino za sześć złotych, koniec jest taki sam - obszczane i zarzygane ubranie, zrujnowane życie, a na deser padaczka alkoholowa. Zapewniam, że z powieści Jerzego Pilcha oraz z mojego niegrzecznego widzenia kina, można zmontować extramocny koktajl. Będzie miał sporo kolorów, bo pracuję z aktorami na półtonach i niuansach, będzie międzynarodowy, bo wierze, że są szanse na festiwale i zapewniam, że będzie popularny, bo picie to jednak cały czas nasz sport narodowy. Tylko z tym kacem każdy będzie sobie musiał radzić sam - podsumowuje Smarzowski. Reżyser zdradza też, że jego kolejny film będzie historyczną produkcją o ludobójstwie na Kresach.


- Pierwszy raz rozmawialiśmy o tym dwa lata temu. Poprosiłem Wojtka, żeby dał mi chwilę, bo ten temat już w jakiś sposób delikatnie był przeze mnie dotknięty we 'Wszystko będzie dobrze' i miałem pewne obawy, czy się nie powtórzę. Przeczytałem ponownie książkę Jerzego Pilcha, scenariusz i uznałem, że to jest jednak zupełnie coś innego - opowiada o kulisach przyjęcia roli Jerzego Robert Więckiewicz. Aktor zdradza też, że przygotowując się do zagrania we wspomnianym obrazie Tomasza Wiszniewskiego był kilka razy na spotkaniach anonimowych alkoholików oraz obserwował terapię, dlatego teraz nie musiał tego robić ponownie.

- To są trudne tematy, bardzo dyskomfortowe, a ludzie chcą oglądać film i się bawić. Wojtek natomiast udowodnił swoją twórczością filmową, że jego interesują właśnie te sytuacje na krawędzi - wyjaśnia aktor, podkreślając jednocześnie, że nie da się zagrać alkoholika, samemu będąc pijanym. "Można mniej lub bardziej wiarygodnie próbować zagrać pijanego tylko będąc absolutnie trzeźwym. W przypadku takiej roli potrzebna jest chirurgiczna precyzja. Jeden gest za daleko czy jedno fałszywe spojrzenie już powoduje, że przestajemy wierzyć postaci.

- Proces powstawania jest taki sam jak zawsze, aczkolwiek troszkę bardziej kosztowny emocjonalnie i fizycznie, bo trzeba wtłoczyć w siebie ten cały brud, fizjologię. W końcu dotykamy tych spraw rzeczywiście trudnych... Kiedy mamy do czynienia z wyzwaniem bardzo emocjonalnym, które angażuje nas bez reszty na tym poziomie fizycznym i psychicznym, to nie ma innej drogi niż bycie z tym kimś, z bohaterem. Muszę z nim pobyć, żeby on we mnie wszedł - tłumaczy artysta, w jaki sposób starał się zmierzyć z rolą alkoholika.


- Poza tym, że moja bohaterka występuje w scenariuszu jako Ona i jest kompilacją wielu kobiecych postaci z pierwowzoru, czyli książki Jerzego Pilcha, to jest po prostu takim żeńskim pierwiastkiem w świecie alkoholików - trzeźwym w nietrzeźwości, kolorem w świecie bez barw" - opowiada o swojej kreacji w "Pod Mocnym Aniołem" Julia Kijowska. "Jeżeli uda się opowiedzieć o tym, z czego przy okazji picia się rezygnuje i czego się nie wybiera, a co jednocześnie jest być może jedynym ratunkiem, to może będzie to opowieść o miłości - dodaje.

- Jest wiele niewiadomych i cała ta historia jest opowiadana w taki sposób, że właściwie każdą sytuację można poddać w wątpliwość, ponieważ nie wiadomo, czy dzieje się ona naprawdę, czy tylko w głowie głównego bohatera. To było kuszące i dosyć komfortowe, ponieważ dawało mi odwagę do podejmowania różnych wyborów i oderwania się od takich naturalnych konsekwencji i strachu przed decyzjami, który normalnie towarzyszy pracy aktora - wyznaje aktorka, która z Wojtkiem Smarzowskim współpracowała już przy okazji "Drogówki".


Oprócz Więckiewicza i Kijowskiej w "Pod Mocnym Aniołem" nie mogło zabraknąć także Mariana Dziędziela, który występował dotąd we wszystkich filmach Smarzowskiego. W adaptacji powieści Jerzego Pilcha zobaczymy go jednak po raz pierwszy w... podwójnej roli.

- Dostałem propozycję zagrania Króla Cukru na oddziale deliryków - wymyśliliśmy dla tej postaci nową historię oraz Kubicy, dziadka głównego bohatera - w tym wypadku wszystko było dokładnie opisane - przyznaje Dziędziel.

- Każda jego propozycja współpracy jest interesująca, a że Wojciechowi się nie odmawia, to jest w moim wypadku naturalne - dodaje aktor, który swoje najwybitniejsze kreacje: Wiesława Wojnara i Zdzisława Dziabasa stworzył właśnie w produkcjach Smarzowskiego, odpowiednio w "Weselu" i "Domu złym.


W lekarza starającego się wyrwać ze szponów nałogu głównego bohatera wcielił się natomiast Andrzej Grabowski, prywatnie przyjaciel Jerzego Pilcha. Aktor nie ukrywa, że jest przywiązany do literackiego oryginału.

- Jestem przyzwyczajony do książki. Czytałem ją wielokrotnie. Nagrałem z niej audiobooka. Znam Jurka bardzo dobrze od lat bodaj czterdziestu - w Krakowie on był na studiach polonistycznych, a ja w szkole aktorskiej. Wobec tego jestem przywiązany do powieści. Scenariusz i realizacja jest jednak inna. Jak słusznie Wojtek mówi, książka Pilcha nie jest fabularna, jest pozbawiona linearności, którą film musi posiadać - wyjaśnia Grabowski.

- Do tej pory pokazywaliśmy głównie subiekt (wydarzenia z punktu widzenia - przyp. red.) Jurusia, który widzi swoich pobratymców pijaków, doktora Granadę, pielęgniarki, ale to jest jego świat przedstawiony. Teraz mamy zamiar zobiektywizować wszystko i zobaczymy, jak to wyjdzie - dodaje aktor, mając na myśli fakt, że z zaplanowanych 47 dni zdjęciowych "Pod Mocnym Aniołem" do realizacji pozostało jeszcze pięć.


Na koniec warto dodać, że mimo znakomitego reżysera i gwiazdorskiej obsady trudno było pozyskać koproducentów i partnerów filmu, a budżet nadal nie jest domknięty (ze względu na trudny temat alkoholizmu?). "Pod Mocnym Aniołem" powstaje przy wsparciu Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej, a jego koproducentami są Fundacja EDM+, HBO, TVP i Krakowskie Biuro Festiwalowe - Krakow Film Commission, Mojotribe oraz Kino Świat.

Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!

Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Pod Mocnym Aniołem | Wojtek Smarzowski | pije | pod Mocnym Aniołem
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy