"Pitbull. Niebezpieczne kobiety": Z życia wzięte
Już w piątek, 11 listopada, na ekrany kin wejdzie kontynuacja "Pitbulla" o podtytule "Niebezpieczne kobiety". Druga część filmowej trylogii Patryka Vegi przynosi prawdziwą rewolucję w gatunku. Po raz pierwszy w jego historii akcja zostanie ukazana z punktu widzenia kobiet. To nie tylko doskonałe kino sensacyjne, pełne charakterystycznego dla serii humoru, ale również wielkie emocje i uczucia, pełnokrwiści bohaterowie i aż 5 filmowych damsko-męskich duetów. Wszystko zaczerpnięte z życia autentycznych policjantek!
W doborowej obsadzie "Niebezpiecznych kobiet" powracają ulubieńcy publiczności z części pierwszej oraz nowa ekipa gwiazdorska. W męskim, pełnym testosteronu gronie znaleźli się: Piotr Stramowski, Artur Żmijewski, Sebastian Fabijański, Andrzej Grabowski oraz Tomasz Oświeciński. Płeć piękną, w kreacjach skrajnie odmiennych od dotychczasowego dorobku, reprezentują: Maja Ostaszewska, Alicja Bachleda-Curuś, Joanna Kulig, Magdalena Cielecka i Anna Dereszowska.
W 2015 roku 40% funkcjonariuszy przyjętych do policji stanowiły kobiety. Wśród nich są Zuza (Kulig) i Jadźka (Dereszowska). Na drodze świeżo upieczonych policjantek los szybko stawia starszych kolegów po fachu: Gebelsa (Grabowski) i Majamiego (Stramowski). Ich doświadczenie okaże się bezcenne w starciu funkcjonariuszek ze skorumpowanymi przełożonymi, takimi jak Izabela Zych ps. Somalia (Cielecka) oraz brutalnym, przestępczym światem mafii "paliwowej", której macki sięgają dalej niż można sobie wyobrazić...
Życie prywatne bohaterek jest równie skomplikowane. Jadźka na co dzień zmaga się z nieobliczalnym mężem (Żmijewski) - pracownikiem wywiadu skarbowego, powiązanym z mafią, natomiast Zuza niefortunnie wikła się w romans z Remkiem ps. Cukier (Fabijański), socjopatycznym gangsterem, którego dziewczyna - Drabina (Bachleda-Curuś) właśnie wychodzi z więzienia...
- "Pitbull. Niebezpieczne kobiety" przynosi prawdziwą rewolucję w gatunku. Dotychczas kobieta była uprzedmiotowiona w policyjnym kinie. Nosiła teczkę za facetem albo była podawaczem kwestii. W moim filmie po raz pierwszy kobiety staną się sprawczyniami wydarzeń. Jest to możliwe za sprawą tego, że w ubiegłym roku aż 40% funkcjonariuszy przyjętych do policji stanowiły kobiety - przekonuje Patryk Vega.
- Mój film, zainspirowany prawdziwymi wydarzeniami, jest oparty w 100% na historiach autentycznych policjantek. Nie znajdziecie tu żadnej wymyślonej sceny ani nawet dialogu. Całość fabuły koncentruje się wokół mafii paliwowej i wyłudzeń na kwoty setek milionów złotych. Oprócz potężnej dawki emocji w filmie nie zabraknie charakterystycznego dla marki Pitbulla poczucia humoru, którego w tej części jest jeszcze więcej niż w poprzedniej - opowiada reżyser.
"Aktorzy dali z siebie wszystko, dzięki czemu widzowie zobaczą ich w absolutnie rewelacyjnych kreacjach, w jakich nie widzieli ich nigdy wcześniej. Razem ze wspólnikiem, Emilem Stępniem, jesteśmy bardzo zadowoleni, że udało nam się zgromadzić tak znakomitą ekipę Wierzymy, że uda nam się oddać w ręce widzów jeszcze wspanialszy film" - zachęca do pójścia do kina Vega.
(...) Wiele kobiet musi nauczyć się pracy tutaj. Bo mają tak naprawdę dwa razy trudniej niż faceci. Od samych dziewczyn zależy, jak do tego podejdą i jaką drogę wybiorą. Czy im nie przeszkadza to, że są uważane za idiotki, i spokojnie pną się po kolejnych szczeblach kariery różnymi sposobami, czy może wolą pokazać, że są warte więcej niż to, co mają pod bluzką? Znam takie i takie policjantki. Są też policjantki, które są przełożonymi i sypiają ze swoimi podwładnymi. Mam taką jedną u siebie w Koluszkach. (...)
Ten fragment książki autorstwa Patryka Vegi, w której reżyser rozmawia z policjantkami będącymi protoplastkami filmowych bohaterek, pokazuje w sugestywny sposób, czym jest dla kobiety wybór tego zawodu. A dla widza, czym będzie kontynuacja ekranowego przeboju "Pitbull. Nowe porządki". - Tym razem Patryk Vega pokazuje silne kobiety, jednocześnie odczarowuje stereotyp, że w policji odnoszą sukcesy i są najlepsi tylko mężczyźni - wyjaśnia wcielająca się po raz drugi w postać Olki, Maja Ostaszewska.
- Myślę, że jest to swego rodzaju ukłon Patryka w stronę kobiet i próba wyrównania proporcji między płciami. Ten film pokazuje bardzo ciekawą stronę świata przestępczego, ale też i życia policjantek. Czyli w zasadzie są tutaj sportretowane dwie strony konfliktu i po każdej z nich bohaterki, które mają swoje dylematy, swoje historie, swoje problemy - mówi z kolei grająca naczelnik "Somalię", Magdalena Cielecka.
Vega swoją historię z "Pitbullem" rozpoczął w roku 2005. Od samego początku pomysł filmu bazował na przeniesieniu na ekran autentycznych historii, sportretowaniu prawdziwych policjantów. Marcin Dorociński grający "Despero", w hicie sprzed jedenastu laty, wzorowany był na słynnym "superpsie", jak był nazywany Sławomir Opala. Policjant, którego historia generalnie posłużyła za kanwę scenariusza pierwszego "Pitbulla", w lipcu 2014 popełnił samobójstwo. Do 2013 roku Opala odsiadywał dwu i pół letni wyrok więzienia, skazany na podstawie zeznań jednego z gangsterów, który obciążył również szefów gangu pruszkowskiego.
Wracając jednak do filmu, to Vega pamiętając sukces swojego debiutu, po przeszło dziesięciu latach powrócił do sprawdzonego motywu. "Pitbull. Nowe porządki" z debiutującym na dużym ekranie Piotrem Stramowskim w roli "Majamiego", okazał się strzałem w dziesiątkę. Blisko półtora miliona widzów i żywa dyskusja fanów w Internecie mówią same za siebie. Niedługo potem, kiedy reżyser rozpoczął realizację kolejnej części pt. "Pitbull. Niebezpieczne kobiety", okazało się, że planuje on trylogię.
- Ogromnie podobał mi się pierwszy "Pitbull". To był wielki sukces, dla wielu osób wręcz film kultowy. W obecnym scenariuszu jest potencjał. Nie ma tutaj nic na siłę, a kontynuacja w przypadku opowiadania o tym konkretnym środowisku jest czymś naturalnym. Te historie nie mają końca, a jeśli nawet, to pojawiają się zaraz nowe. Stąd aż się prosi, aby pokazać, co dalej - opowiada Ostaszewska.
Vega po raz kolejny sięgając do "źródła" musiał poznać swoich przyszłych bohaterów, a konkretnie bohaterki. Zanim na kartach scenariusza pojawiły się między innymi "Zuza", "Somalia" czy "Jadźka", autor spotkał się z prawdziwymi policjantkami i nie tylko wysłuchał ich historii, ale je spisał i niedługo ujrzą one światło dzienne w książce zatytułowanej, nie inaczej "Niebezpieczne kobiety". Te opowieści wypełniłyby niejeden film, niejeden scenariusz, a ich poznanie jest bardzo osobliwym doświadczeniem.
(...) Innym razem historia z wisielcem. Chłop już długo nie żył i był dość mocno napuchnięty. Zdjęli go na ziemię, a potem jeszcze chcieli trochę przesunąć, żeby łatwiej na nosze przenieść. No i złapali trupa za nogi, a jemu przerwały się powłoki brzuszne. Całe wnętrzności poszły im na spodnie... Rzygali potem jeden przez drugiego. To był po prostu taki widok, że mnie też zaczęło rwać, ale szybko się odwróciłam i do okna. (...)
Opowiada jedna z bohaterek przyszłej publikacji twórcy "Pitbulla". I te przypadki znajdą swoje odbicie również na ekranie. - Poznałam sześć policjantek i muszę przyznać, że one, jako kobiety mają trudniej. Sabina, z którą brałam udział w kilku interwencjach niejednokrotnie mi mówiła, że musi być ostrzejsza, musi pokazać siłę, aby wzbudzić respekt, aby nikt jej nie lekceważył tylko, dlatego, że jest kobietą - opowiada Joanna Kulig - filmowa Zuza.
(...) Kiedy zostałam przewodnikiem psa, to jako jedyna kobieta służyłam w referacie interwencyjnym. Na pięćdziesięciu chłopa byłam tam sama. Nasz kierownik, straszna menda, był z tego powodu bardzo niezadowolony. Nie miał jednak wyboru, bo byłam z psem, a psy podlegają pod komendę miejską policji. No więc przez ponad pięć lat siedziałam tam jako jedyna laska. Przez ten czas nabrałam dużo męskich cech. Stałam się mniej delikatna, a bardziej... wulgarna. No, takim babochłopem się trochę zrobiłam. Ale większość chłopaków odpowiadała praca ze mną, bo ja się nigdy nie pierdoliłam w sytuacjach podbramkowych. Kiedyś nawet tak dostałam w mordę, że mi szczęka z zawiasów wypadła. (...)
W tym filmie Patryk przede wszystkim oddaje hołd policjantkom. I nie tylko, dlatego, że w minionym roku 40% wstępujących do policji osób, to były kobiety. Ale też dlatego, że ich historie są naprawdę niezwykłe. I to nie tylko w kontekście służby, którą wykonują. Również ich życie prywatne jest bardzo interesujące. I to wszystko próbujemy razem z Patrykiem przenieść na ekran, co mam nadzieję spowoduje, że film będzie się oglądało z wypiekami na twarzy - dopowiada Anna Dereszowska - "Jadźka".
To prawda kobiety w policji jawią się, jako te "niebezpieczne", "twarde" i "niezłomne". I bez wątpienia sama służba wymusza taką postawę, ich determinację. Ale często to, co widać przez pryzmat munduru jest tylko pierwszym wrażeniem, stereotypowym odbiorem. Policjantkom tak samo, jak innym kobietom zdarzają się sytuacje życiowe, na które ich uniform, funkcja czy stopień służbowy nie mają żadnego znaczenia. Tak samo może przytrafić się komuś despotyczny mąż, nieszczęśliwy, toksyczny związek, zwykła ludzka słabość.
To nie są superheroski, których życie wygląda, jak wyjęte z komiksu. O tym między innymi mówi "Pitbull. Niebezpieczne kobiety", ale też wspomniana książka z historiami tych, które faktycznie, co rano wkładają mundur i próbują służyć społeczeństwu. Bo w przeszłości, któraś z nich nie chciała więcej być kosmetyczką, inna od zawsze pragnęła pomagać ludziom, a kolejna potrzebowała akurat tej dawki adrenaliny lub postanowiła kontynuować rodzinną tradycję. Każda z nich za swoją decyzję zapłaciła cenę.
(...) Wracając jednak do mojego małżeństwa: zazdrościłam mu tego, że on przychodził do domu i miał czas dla siebie. Ja takiego czasu nie miałam. Ciągle pracowałam, a marzyłam o tym, żeby usiąść na kanapie z kubkiem herbaty w ręku i odpocząć. Poza tym całe to małżeństwo było pochopne i nieudane. Skończyło się zresztą w dramatycznych okolicznościach. W pewnym momencie musiałam przed nim uciekać. Nieraz mnie straszył, że jak od niego odejdę, to wyrzuci mnie przez balkon i powie, że popełniłam samobójstwo. (...)
"Pitbull". Niebezpieczne kobiety" to portret prawdziwy opowiedziany w atrakcyjnej, gatunkowej oprawie. Film czerpiący z życia, od samych bohaterów po niemal każde słowo padające z ekranu. I tak, jak zauważa to grający dość dwuznaczną postać Artur Żmijewski, obraz ten bez problemu powinien zainteresować żeńską publiczność. - Patryk tym filmem mówi samą prawdę, w końcu tym światem rządzą przecież kobiety. A facetom tylko się wydaj, że jest inaczej. Jednak to one podejmują decyzje i prowadzą nas, jak na sznurku. I z całą pewnością kobiety pójdą do kina na ten film. I to nawet nie tylko ze swoimi partnerami, ale też same. Chociażby z chęci zobaczenia, jak zostały w nim przedstawione. Tego jestem absolutnie pewien - podsumowuje serialowy "Ojciec Mateusz".